poniedziałek, 31 marca 2014
Rozdział 11
Rozdział dedykuję Larze! <3
Dziękuję Ci za te miłe słowa ! <3 Ti amo! <3
-W ciąży ? –spytałem by się upewnić
-Tak ! W 4 miesiącu ciąży! –wykrzyknęła załamana Fran. –Nasza rocznica ślubu, wtedy ostatni raz współżyliśmy, wtedy byliśmy szczęśliwi, byłam dla Ciebie najważniejsza, wtedy na dziecko byliśmy gotowi! Ale nie teraz! –dziewczyna zsunęła się z kanapy na podłogę.
-BĘDĘ OJCEM! –Euforia przepełniła moje ciało! –Fran przecież to wspaniałe! Zostanę ojcem! –zacząłem biegać po całym domu. –BĘDĘ OJCEM!
-FEDERICO USPOKÓJ SIĘ! –Fran krzyknęła najgłośniej jak mogła, próbując zagłuszyć moje wrzaski szczęścia. –NIE ROZUMIESZ, ŻE TO NAJGORSZA RZECZ JAKA MOGŁA SIĘ NAM TRAFIĆ ?!
-Najgorsza ?! –spytałem podbiegając do mojej żony.
-Tak! Federico co z twoją kancelarią, co z marzeniami ?
-Moje największe marzenie właśnie się spełniło. –pocałowałem ją namiętnie dotykając jej brzucha. Na twarzy mojej żony wreszcie pojawił się uśmiech.
-Czyli zajmiesz się nami ?
-Oczywiście, że tak! Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz, Kocham Cię Francessko! –dziewczyna namiętnie mnie pocałowała. Po krótkiej chwili moje pocałunku przeniosły się na jej szyję, dziewczyna odpięła guziki w mojej koszuli a ja biorąc ją na ręce przeniosłem do sypialni.
*Leon*
Po odwiezieniu Violetty do domu udałem się na zajęcia, których było dziś wyjątkowo mało. Wychodząc z uczelni, wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem sms’a do mojej przyjaciółki.
Do : Viola ;*
Dasz wyciągnąć się na spacer ?
Po chwili otrzymałem odpowiedz
Od : Viola ;*
Jasne, spotkajmy się w parku za 30 minut.
30 minut później siedziałem na jednej z ławek w paku, w którym umówiłem się z Violą. Po chwili ujrzałem idącą w moją stronę brunetkę. Pocałowałem dziewczynę w policzek na przywitanie i skierowaliśmy się w stronę budki z lodami.
-To o czym chciałeś porozmawiać ? –spytała Violetta
-Wiesz… o tym co się stało na cmentarzu
-Leon, prawie się stało. I nie powinno do tego w ogóle dochodzić
-Tak, rozumiem. Ale Violetta muszę wiedzieć czy czujesz do mnie to samo co ja do Ciebie.
-Leon… to pytanie jest nie na miejscu! Nie rozumiesz co ja w tej chwili przechodzę ? Nie rozumiesz, że dopiero co straciłam osobę, która kochałam i nie mam ochoty na związki ? Całowanie się z moim przyjaciel to już szczyt wszystkiego ? Tak ciężko to zrozumieć ? –wykrzyczała ze łzami w oczach i odbiegła. Zrozumiałem, że zrobiłem błąd, chciałem za nią pobiec lecz dziewczyna była za daleko. Uznałem, że najlepiej będzie jeśli pobędzie chwilę sama. Zadzwonię do niej wieczorem.
-Leonie Verdas jesteś totalnym idiotą! –powiedziałem sam do Siebie.
*Camila*
-Dobra, Dzięki, to będzie na tyle. Jeśli chcesz możesz je zobaczyć. –powiedziałam, kończąc sesję z Gary’m.
-Nie trzeba, pewnie i tak wyszły świetnie, ale mam do Ciebie prośbę. –poruszył zabawnie brwiami.
-Jaką ?
-Umówisz się ze mną ? –rozejrzałam się dookoła pokoju, żeby upewnić się, że mówi do mnie. –Tak, pytanie skierowane jest do Ciebie. –powiedział a następnie się zaśmiał
-Czemu nie..
-Czyli się zgadzasz ?
-Tak. –posłałam mu szeroki uśmiech. Ten dał mi kartkę ze swoim numerem telefonu.
-Zadzwonię do Ciebie. –puścił do mnie oczko i wyszedł.
-Właśnie umówiłam się z przystojnym modelem, czy to się dzieję naprawdę ? –zadawałam Sobie pytania. Wciąż nie mogąc uwierzyć w zaistniałą sytuacje zrobiłam Sobie przerwę w pracy i poszłam do mojej ukochanej kawiarni zjeść coś słodkiego. Zamówiłam pyszną kawę i kremówkę, słodkości to ja Sobie nigdy nie odmawiam, uwielbiam je, a figurą specjalnie się nie przejmuję. Lubię swoje ciało i nie obchodzą mnie opinie innych. Jestem szczupłą i wysoką rudą dwudziestosześciolatką, ubieram się w ciuchy od świetnych projektantów ale sieciówek nie odmawiam. Tworzyłam swój styl wiele lat, jestem strasznie niezdecydowana. Uwielbiam żywe kolory, za obcasami nie przepadam, wolę wygodne trampki.
Zjadłam moje ciastko i udałam się w stronę mojego mieszkania. Moje podekscytowanie randką z szatynem nie pozwalało mi na powrót do pracy. Docierając pod mój blog zobaczyłam, że będę miała nowego sąsiada.
-Przywitam się później. –pomyślałam i ruszyłem w stronę schodów. Wyciągnęłam telefon, gdyż usłyszałam dzwonek informujący o przychodzącym sms’ie, byłam tak skupiona w ekran urządzenia, że nie zauważyłam osoby idącej z góry i na moje nieszczęście zderzając się z nią spadłam ze schodów, na które właśnie się wdrapywałam.
-O BOŻE, ŻYJESZ ?! –usłyszałam wrzask chłopaka, z którym się zderzyłam.
-Gary ? Co ty tu robisz ? –spytałam zdziwiona
-Wprowadzam się, ale jak widać od początku mam pecha. Nic Ci nie jest ?
-Chyba nic. –oświadczyłam i podęłam próbę podniesienia się. –AAŁ! –wrzasnęłam.
-Czyli jednak coś się stało! –widać było na jego twarzy zdenerwowanie.
-To tylko boląca noga, zanieś mnie do domu i wszystko będzie okej. –próbowałam go uspokoić.
-Do jakiego domu ? Jedziemy do szpitala! –powiedział, wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
*Leon*
Cały dzień w mojej głowie siedzi Violetta, wciąż nie mogę Sobie wybaczyć mojej głupoty, próbuję się skupić na nauce, gdyż zaraz po powrocie z Nowego Yorku mam egzamin. Niestety nie zbyt mi to wychodzi. Wstałem i udałem się do kuchni po coś do jedzenia. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu, widząc na ekranie połączenie od Violi na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
*Połączenie*
-Hej Violu, co się stało ?
-A czy od razu musi się coś stać ?
-Nie, oczywiście, że nie, czemu dzwonisz ?
-Chciałam Cię przeprosić za moje zachowanie.
-Nie masz za co, to moja wina, za bardzo naciskam
-Nie Leon, tu chodzi o mnie, wszystko przez te nerwy, nie umiem Sobie poradzić z jakimiś błahostkami i wyżywam się na ważnych dla mnie osobach.
-Violetta nie mów tak. Twoje problemy to nie są błahostki. Jesteś bardzo silna i zadziwiasz mnie.
-Dziękuję Ci Leon za wszystko! Jesteś wspaniały.
-Nie ma za co. Wiesz o której wyjazd jutro ?
-Tak, przyjdź do mnie o 10.
-Dobrze, to Dobranoc, Miłych snów.
-Dobranoc.
Spadł mi z serca wieli kamień, cieszę się, że Viola nie jest zła. Kolacje odstawiłem na później i poszedłem spakować walizki.
------------
Rozdział moim zdaniem kapke nudny ... no ale macie :)
4 KO0MENTARZE = ROZDZIAŁ JUTRO
MNIEJ NIŻ 4 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ W CZWARTEK
niedziela, 30 marca 2014
Rozdział 10
*Następnego
dnia*
*Violetta*
Dziś ostatni dzień w Buenos Aires przed wyjazdem do Nowego Yorku. Jednocześnie dzień pogrzebu mojego męża. Mimo że wiem o tym od kilku dni, i miałam czas by się z tym pogodzić, nigdy mi się to nie uda. Kocham Jake’a najbardziej na świecie. Wątpię żebym kiedykolwiek pokochała kogoś tak bardzo jak jego.
W końcu postanowiłam wstać, za pół godziny ma być tu Leon. Wczoraj obiecał mi, że pójdzie na pogrzeb ze mną, żebym nie była sama. Ubrałam się i szybko zjadłam śniadanie. Między czasie przyszła Pani Grace, która dzisiaj zajmie się Megan. A chwilę później pod mój dom dotarł mój przyjaciel.
*Violetta*
Dziś ostatni dzień w Buenos Aires przed wyjazdem do Nowego Yorku. Jednocześnie dzień pogrzebu mojego męża. Mimo że wiem o tym od kilku dni, i miałam czas by się z tym pogodzić, nigdy mi się to nie uda. Kocham Jake’a najbardziej na świecie. Wątpię żebym kiedykolwiek pokochała kogoś tak bardzo jak jego.
W końcu postanowiłam wstać, za pół godziny ma być tu Leon. Wczoraj obiecał mi, że pójdzie na pogrzeb ze mną, żebym nie była sama. Ubrałam się i szybko zjadłam śniadanie. Między czasie przyszła Pani Grace, która dzisiaj zajmie się Megan. A chwilę później pod mój dom dotarł mój przyjaciel.
*Leon*
-Gotowa ? –spytałem Violetty, która była wyraźnie podenerwowana.
-Na pogrzeb własnego męża ? Na to nigdy nie będę gotowa. –stwierdziła z oburzeniem. Przez chwilę zastanawiałem się co jej powiedzieć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, nie wiem jak się czuję taka osoba. Owszem, czułem się podobnie gdy Viola wyjechała, ale to przecież nie to samo. Wiedziałem, że kiedyś wróci a mąż mojej przyjaciółki już nie powróci. Teraz jest w lepszym świecie i tylko patrzy na nią z góry. Chcę pomóc Violettcie dlatego staram się poruszać temat śmierci jej męża jak najrzadziej bo wiem, że wspominanie tylko pogarsza sprawę. Mimo, że chciałbym do niej wrócić nie naciskam na nią i nie mówię tego ze względu na to co się dzieję. Chcę, żeby była szczęśliwa, i żeby zapomniała. Zależy mi na tym, żeby to tutaj w Buenos Aires czuła się bezpieczna.
W końcu zorientowałem się, że moje przemyślenia trwają już dłuższą chwilę dlatego szybko postanowiłem po prostu ją przytulić.
-Dziękuję Leon. –powiedziała i wymusiła uśmiech.
-A ja poproszę szczery uśmiech. –oświadczyłem. Dziewczyna po raz kolejny z trudem go wymusiła. W związku z tym zacząłem ją łaskotać. Brunetka zaczęła się śmiać i krzyczeć na cały dom.
-LEON PRZESTAŃ! LEON! –mimo jej próśb nadal nie przestawałem. –LEON! BŁAGAM! PRZECIEŻ SIĘ JUŻ UŚMIECHAM! –mówiła przez śmiech. W końcu uznałem, że już wystarczy.
-Idziemy ? –spytałem charakterystycznie ruszając brwiami. Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Tak. –chwyciła mnie za rękę i poszliśmy do auta.
*2 godziny później*
Ceremonia minęła bardzo spokojnie. Violetta przez większość czasu płakała, mimo, że ciągle ocierałem jej łzy i mocno przytulałem ona nadal nie przestawała. Gdy pogrzeb się zakończył wszyscy zgromadzeni udali się do domów, brunetka poprosiła mnie abym poczekał na nią przy aucie. Po 15 minutach moja przyjaciółka nadal nie nadchodziła więc poszedłem zobaczyć jak się trzyma. Podchodząc zobaczyłem Viole stojącą nad grobem i wyraźnie coś mówiącą. Podszedłem bliżej by lepiej słyszeć.
-Nigdy Cię nie zapomnimy Jake. Kocham Cię.
-On też Cię kocha i zawsze będzie nad tobą czuwał. –rzekłem stając przy dziewczynie. W tej chwili brunetka spojrzała na mnie swoimi pięknymi i zapłakanymi oczami.
-Leon ale jak ja mam Sobie bez niego poradzić ? Wczoraj Fran powiedziała mi, że najlepszym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest miłość. A moja miłość jest w innym świecie. Co jeśli nie pokocham już nikogo innego ? Co jeśli wszystko będzie mi go przypominać ? Co jeśli Megan nigdy nie będzie miała ojca ? –mówiła a łzy spływały po jej policzku co raz mocniej.
-Violetta uspokój się! –powiedziałem mocno ją tuląc . –To, że straciłaś męża nie znaczy, że masz szans na miłość, nikt nie pozwoli odczuć Megan, że nie ma ojca. A zwłaszcza ja, będę dla niej najlepszym wujkiem na świecie. Ona jest tutaj już szczęśliwa. Ty przecież też jesteś. Rozejrzyj się, jesteś tutaj od kilkunastu dni a tyle osiągnęłaś. Twoja córka już zapomniała o tym, że mieszkała w Paryżu, ty też zapomnij. Wszyscy są gotowi stanąć na głowie byś była szczęśliwa, a zwłaszcza ja. –Dziewczyna zrobiła krok w moją stronę. Nasze usta dzieliły milimetry. Euforia zaczęła ogarniać moje ciało. Po tylu latach, wreszcie czułem jej oddech, była tak blisko. Niespodziewanie Violetta się odsunęła.
-Przepraszam Leon, ale nie możemy, stoimy nad grobem mojego męża, dla mnie to za dużo. –powiedziała i odeszła. Ruszyłem za nią i skierowaliśmy się w stronę auta.
*Camila*
-WYNOŚ SIĘ STĄD ! NATYCHMIAST! –Krzyczałam na cały głos
-Ale Camilla, zrozum, to nie tak jak myślisz!
-NIE TAK JAK MYŚLĘ ? CZYLI ZDRADA TO COŚ NORMALNEGO ?!
-Nie, ale Cami kochanie, proszę Cię!
-WYNOŚ SIĘ STĄD! –chłopak ostatni raz spojrzał na mnie błagalnie, a następnie chwycił torbę i wyszedł.
Do Broadway’a wróciłam niedawno, nasi przyjaciele nie zdążyli nawet się o tym dowiedzieć. Gdy za czasów studia do niego wróciłam byliśmy szczęśliwi przez 5 lat, planowaliśmy ślub gdy dowiedziałam się o podwójnym życiu mojego ukochanego. Chłopak miał na boku inną kobietę, która spodziewała się jego dziecka. Od razu wyprowadziłam się z mieszkania, w którym razem mieszkaliśmy. Wynajęłam małe mieszkanko w bloku na bardzo miłej dzielnicy. Poświęciłam się karierze, teraz jestem zawodowym fotografem. Rok później Broadway zapukał do moich drzwi, prosząc o przebaczenie. W końcu dałam mu ostatnia szansę, chłopak obiecał mi wierność, lecz nie wytrzymał długo, już tydzień po wprowadzeniu się do mnie zdążył przespać się z moją kuzynką.
Ubrałam się w coś bardziej odpowiedniego do pracy, gdyż na chwilę obecną chodziłam w za dużej koszulce i leginsach. Postanowiłam się nie przejmować czarnoskórym chłopakiem, nie warto tracić łez na facetów, taką teorię zapisałam Sobie po jego pierwszej zdradzie.
Spakowałam do mojej ukochanej szmacianej torby mojego smartphona, portfel, klucze i książkę.
Pod studiem byłam 20 minut później. Widzę ten budynek codziennie, a i tak każdego dnia zapiera mi dech w piersiach. Moje studio znajduję się na 28 piętrze 50 piętrowego wieżowca, najlepszego wieżowca w Buenos Aires. Mieszczą się tutaj także siedziby najlepszych prawników i gazet, a także wiele znanych gabinetów. Zdobycie piętra w tym budynku kosztowało mnie wiele pracy ale naprawdę było warto. Uwielbiam moją pracę, i jestem dumna z tego co osiągnęłam. Weszłam do windy, na „klawiaturze” odszukałam przycisk „28 –Torres Fotography” a następnie go nacisnęłam. Po otwarciu się drzwi od windy ujrzałam okrągłe pomieszczenie z siedmioma drzwiami. Po środku mieściło się stanowisko mojej asystentki a na ścianach wisiało mnóstwo fotografii. 4 z 7 drzwi prowadziły do poszczególnych sal gdzie odbywały się sesje, za piątymi drzwiami było pomieszczenie z mnóstwem urządzeń do obróbki zdjęć, a za szóstymi coś w rodzaju kuchni dla wszystkich pracowników. Urządzając to piętro chciałam by wszyscy czuli się tutaj jak w domu, żeby praca nie była udręką, panuję tutaj niezwykle miła i rodzinna atmosfera, wszyscy pracownicy bardzo się kochają. Skierowałam się do ostatnich drzwi w pomieszczeniu po drodze witając się z Sofi.
-Muszę wprowadzić tu więcej kolorów –pomyślałam wchodząc do mojego gabinetu. Na biurku jak zwykle czekała na mnie kawa. Usiadłam i jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Camila, Peter potrzebuje twojej pomocy, za mądrzały model. –powiedziała moja asystentka wchodząc do mojego królestwa.
-Jasne, już idę. –wstałam z wygodnego krzesła i skierowałam się do Sali gdzie urzędował mój przyjaciel.
-Hej Peter. –powiedziałam z uśmiechem.
-Witaj Cam –pocałował mnie w policzek. –O to Gary –powiedział wskazując na przystojnego wysokiego szatyna.
-Hej, Camila jestem, zajmę się dzisiaj twoją sesją, wyręczę Peter’a. –podałam rękę chłopakowi a ten pokazał mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-No to ja spadam, Cami przejąć od Ciebie Marie ? -
-Tak, idź do Sofi a ta Ci wszystko wyjaśni.
-Dobrze. –odpowiedział mój przyjaciel i skierował się ku drzwiom. Spojrzałam na szatyna, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
-Coś się stało ? Czemu się na mnie tak patrzysz ? –spytałam
-Nie, nic, po prostu twoja uroda, twoja figura, włosy, po prostu WOW! –zaśmiałam się –Mówię serio, bolało jak spadłaś z nieba ? –tym razem wybuchłam śmiechem.
-Sorry kolego, ale tani podryw –pokazałam mu język i znowu się zaśmiałam. Następnie skierowałam się do drugiego końca Sali, gdzie znajdował się cały sprzęt fotograficzny. –Przygotuj się.-skierowałam polecenie do chłopaka, który nadal dokładnie obserwował każdy mój ruch.
*Federico*-Gotowa ? –spytałem Violetty, która była wyraźnie podenerwowana.
-Na pogrzeb własnego męża ? Na to nigdy nie będę gotowa. –stwierdziła z oburzeniem. Przez chwilę zastanawiałem się co jej powiedzieć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, nie wiem jak się czuję taka osoba. Owszem, czułem się podobnie gdy Viola wyjechała, ale to przecież nie to samo. Wiedziałem, że kiedyś wróci a mąż mojej przyjaciółki już nie powróci. Teraz jest w lepszym świecie i tylko patrzy na nią z góry. Chcę pomóc Violettcie dlatego staram się poruszać temat śmierci jej męża jak najrzadziej bo wiem, że wspominanie tylko pogarsza sprawę. Mimo, że chciałbym do niej wrócić nie naciskam na nią i nie mówię tego ze względu na to co się dzieję. Chcę, żeby była szczęśliwa, i żeby zapomniała. Zależy mi na tym, żeby to tutaj w Buenos Aires czuła się bezpieczna.
W końcu zorientowałem się, że moje przemyślenia trwają już dłuższą chwilę dlatego szybko postanowiłem po prostu ją przytulić.
-Dziękuję Leon. –powiedziała i wymusiła uśmiech.
-A ja poproszę szczery uśmiech. –oświadczyłem. Dziewczyna po raz kolejny z trudem go wymusiła. W związku z tym zacząłem ją łaskotać. Brunetka zaczęła się śmiać i krzyczeć na cały dom.
-LEON PRZESTAŃ! LEON! –mimo jej próśb nadal nie przestawałem. –LEON! BŁAGAM! PRZECIEŻ SIĘ JUŻ UŚMIECHAM! –mówiła przez śmiech. W końcu uznałem, że już wystarczy.
-Idziemy ? –spytałem charakterystycznie ruszając brwiami. Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Tak. –chwyciła mnie za rękę i poszliśmy do auta.
*2 godziny później*
Ceremonia minęła bardzo spokojnie. Violetta przez większość czasu płakała, mimo, że ciągle ocierałem jej łzy i mocno przytulałem ona nadal nie przestawała. Gdy pogrzeb się zakończył wszyscy zgromadzeni udali się do domów, brunetka poprosiła mnie abym poczekał na nią przy aucie. Po 15 minutach moja przyjaciółka nadal nie nadchodziła więc poszedłem zobaczyć jak się trzyma. Podchodząc zobaczyłem Viole stojącą nad grobem i wyraźnie coś mówiącą. Podszedłem bliżej by lepiej słyszeć.
-Nigdy Cię nie zapomnimy Jake. Kocham Cię.
-On też Cię kocha i zawsze będzie nad tobą czuwał. –rzekłem stając przy dziewczynie. W tej chwili brunetka spojrzała na mnie swoimi pięknymi i zapłakanymi oczami.
-Leon ale jak ja mam Sobie bez niego poradzić ? Wczoraj Fran powiedziała mi, że najlepszym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest miłość. A moja miłość jest w innym świecie. Co jeśli nie pokocham już nikogo innego ? Co jeśli wszystko będzie mi go przypominać ? Co jeśli Megan nigdy nie będzie miała ojca ? –mówiła a łzy spływały po jej policzku co raz mocniej.
-Violetta uspokój się! –powiedziałem mocno ją tuląc . –To, że straciłaś męża nie znaczy, że masz szans na miłość, nikt nie pozwoli odczuć Megan, że nie ma ojca. A zwłaszcza ja, będę dla niej najlepszym wujkiem na świecie. Ona jest tutaj już szczęśliwa. Ty przecież też jesteś. Rozejrzyj się, jesteś tutaj od kilkunastu dni a tyle osiągnęłaś. Twoja córka już zapomniała o tym, że mieszkała w Paryżu, ty też zapomnij. Wszyscy są gotowi stanąć na głowie byś była szczęśliwa, a zwłaszcza ja. –Dziewczyna zrobiła krok w moją stronę. Nasze usta dzieliły milimetry. Euforia zaczęła ogarniać moje ciało. Po tylu latach, wreszcie czułem jej oddech, była tak blisko. Niespodziewanie Violetta się odsunęła.
-Przepraszam Leon, ale nie możemy, stoimy nad grobem mojego męża, dla mnie to za dużo. –powiedziała i odeszła. Ruszyłem za nią i skierowaliśmy się w stronę auta.
*Camila*
-WYNOŚ SIĘ STĄD ! NATYCHMIAST! –Krzyczałam na cały głos
-Ale Camilla, zrozum, to nie tak jak myślisz!
-NIE TAK JAK MYŚLĘ ? CZYLI ZDRADA TO COŚ NORMALNEGO ?!
-Nie, ale Cami kochanie, proszę Cię!
-WYNOŚ SIĘ STĄD! –chłopak ostatni raz spojrzał na mnie błagalnie, a następnie chwycił torbę i wyszedł.
Do Broadway’a wróciłam niedawno, nasi przyjaciele nie zdążyli nawet się o tym dowiedzieć. Gdy za czasów studia do niego wróciłam byliśmy szczęśliwi przez 5 lat, planowaliśmy ślub gdy dowiedziałam się o podwójnym życiu mojego ukochanego. Chłopak miał na boku inną kobietę, która spodziewała się jego dziecka. Od razu wyprowadziłam się z mieszkania, w którym razem mieszkaliśmy. Wynajęłam małe mieszkanko w bloku na bardzo miłej dzielnicy. Poświęciłam się karierze, teraz jestem zawodowym fotografem. Rok później Broadway zapukał do moich drzwi, prosząc o przebaczenie. W końcu dałam mu ostatnia szansę, chłopak obiecał mi wierność, lecz nie wytrzymał długo, już tydzień po wprowadzeniu się do mnie zdążył przespać się z moją kuzynką.
Ubrałam się w coś bardziej odpowiedniego do pracy, gdyż na chwilę obecną chodziłam w za dużej koszulce i leginsach. Postanowiłam się nie przejmować czarnoskórym chłopakiem, nie warto tracić łez na facetów, taką teorię zapisałam Sobie po jego pierwszej zdradzie.
Spakowałam do mojej ukochanej szmacianej torby mojego smartphona, portfel, klucze i książkę.
Pod studiem byłam 20 minut później. Widzę ten budynek codziennie, a i tak każdego dnia zapiera mi dech w piersiach. Moje studio znajduję się na 28 piętrze 50 piętrowego wieżowca, najlepszego wieżowca w Buenos Aires. Mieszczą się tutaj także siedziby najlepszych prawników i gazet, a także wiele znanych gabinetów. Zdobycie piętra w tym budynku kosztowało mnie wiele pracy ale naprawdę było warto. Uwielbiam moją pracę, i jestem dumna z tego co osiągnęłam. Weszłam do windy, na „klawiaturze” odszukałam przycisk „28 –Torres Fotography” a następnie go nacisnęłam. Po otwarciu się drzwi od windy ujrzałam okrągłe pomieszczenie z siedmioma drzwiami. Po środku mieściło się stanowisko mojej asystentki a na ścianach wisiało mnóstwo fotografii. 4 z 7 drzwi prowadziły do poszczególnych sal gdzie odbywały się sesje, za piątymi drzwiami było pomieszczenie z mnóstwem urządzeń do obróbki zdjęć, a za szóstymi coś w rodzaju kuchni dla wszystkich pracowników. Urządzając to piętro chciałam by wszyscy czuli się tutaj jak w domu, żeby praca nie była udręką, panuję tutaj niezwykle miła i rodzinna atmosfera, wszyscy pracownicy bardzo się kochają. Skierowałam się do ostatnich drzwi w pomieszczeniu po drodze witając się z Sofi.
-Muszę wprowadzić tu więcej kolorów –pomyślałam wchodząc do mojego gabinetu. Na biurku jak zwykle czekała na mnie kawa. Usiadłam i jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Camila, Peter potrzebuje twojej pomocy, za mądrzały model. –powiedziała moja asystentka wchodząc do mojego królestwa.
-Jasne, już idę. –wstałam z wygodnego krzesła i skierowałam się do Sali gdzie urzędował mój przyjaciel.
-Hej Peter. –powiedziałam z uśmiechem.
-Witaj Cam –pocałował mnie w policzek. –O to Gary –powiedział wskazując na przystojnego wysokiego szatyna.
-Hej, Camila jestem, zajmę się dzisiaj twoją sesją, wyręczę Peter’a. –podałam rękę chłopakowi a ten pokazał mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-No to ja spadam, Cami przejąć od Ciebie Marie ? -
-Tak, idź do Sofi a ta Ci wszystko wyjaśni.
-Dobrze. –odpowiedział mój przyjaciel i skierował się ku drzwiom. Spojrzałam na szatyna, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
-Coś się stało ? Czemu się na mnie tak patrzysz ? –spytałam
-Nie, nic, po prostu twoja uroda, twoja figura, włosy, po prostu WOW! –zaśmiałam się –Mówię serio, bolało jak spadłaś z nieba ? –tym razem wybuchłam śmiechem.
-Sorry kolego, ale tani podryw –pokazałam mu język i znowu się zaśmiałam. Następnie skierowałam się do drugiego końca Sali, gdzie znajdował się cały sprzęt fotograficzny. –Przygotuj się.-skierowałam polecenie do chłopaka, który nadal dokładnie obserwował każdy mój ruch.
Wchodząc do domu zobaczyłem Fran, siedzącą na kanapie. Podchodząc bliżej zobaczyłem, że płacze. –Fran co się stało ? –spytałem szybko do niej podbiegając. Dziewczyna podniosła głowę i skierowała wzrok na mnie. Widać było, że wypłakała już mnóstwo łez, oczy miała całe spuchnięte i była cała blada.
-Jestem w ciąży –powiedziała cicho. Zamurowało mnie.
-----------------------------------------------------------------
Jak zareaguje Federico ? Jak potoczą się losy Leona i Violetty ? Jak potoczy się życie miłosne Camili ? Wszystkiego się dowiecie w następnych rozdziałach! <3
Dziękuję za miłe komentarze pod One Shotem! <3
Jeśli chodzi o rozdział to jestem z niego zadowolona! <3
Rozdziały od 11 do 20 będę dodawać z dedykacją dla osób,które dodają mi motywacje do pisania! ;D
KOMENTUJCIE MISIAKI! <3
TI AMO MUCHO! <3
sobota, 29 marca 2014
One Shot
Ze specjalną dedykacją dla +Mgda Piątkowska ;*
Czekasz na niego chyba najdłużej, a od początku jest pisany dla Ciebie i dla kilku osób dzięki, którym ten blog istnieje! ;*
Czekasz na niego chyba najdłużej, a od początku jest pisany dla Ciebie i dla kilku osób dzięki, którym ten blog istnieje! ;*
Na zawsze razem!
Centrum miasta w Buenos Aires. Park ogrzewa mocno grzejące
słońce. Młode pokolenia biegają wśród drzew o korzystają z życia. Rodzice
patrzą na swoje pociechy z zapałem. A starsze osoby korzystają z tej pięknej
pogody i obserwują zmieniający się świat.
Na uboczu parku, tuż pod starym drzewem mieści się zwyczajna ławka. Jak co dzień siedzi na niej para starszych ludzi, kochających się ludzi. Leon Verdas i Violetta Castillo, bo to o nich mowa, wiedzą, że są to ich ostatnie chwilę na otaczającym ich świecie. Mimo, że wiedzą, że bez względnie na wszystko zawsze będą razem, każdą chwilę spędzają razem. Tego dnia mają przy Sobie album ze zdjęciami. Album, w którym umieszczone są zdjęcia ze wszystkich chwil spędzonych razem, dobrych i złych. Pokazuje on, że ich miłość została wystawiona na wiele prób, ale była tak silna, że przetrwała. Są razem 75 lat, a od 70 łączy ich związek małżeński.
-Popacz, tutaj do Siebie wróciliśmy, od tamtej pory już zawsze byliśmy razem. –powiedziała kobieta wskazując na zdjęcie z ich młodości.
-Tak, tutaj to udowodniliśmy. –odpowiedział pokazując zdjęcie ze ślubu. Na następnym zdjęciu umieszczony został ich pocałunek.
-Dokładnie na tej ławce. –wspomniała Violetta.
-Tak, na tej ławce także cię poznałem, tu ci się oświadczyłem, tutaj także
stałaś się moją żoną, i to przy niej nasz syn wstawił pierwsze kroki. –Kobieta
uśmiechnęła się na samą myśl. Owocem ich miłości stał się Lucas, teraz chłopak
jest dorosłym osiągającym sukcesy prawnikiem, ponoć jest najlepszy. Ma żonę i
dziecko. Ich miłość jest tak samo silna jak miłość naszych bohaterów. Verdas
przewrócił stronę w albumie gdzie znajdowała się fotografia z wakacji we
Włoszech. Widniały na niej szczęśliwe sylwetki naszych bohaterów. Na następnej
były zdjęcia z ich występów. Oboje poświęcili swoje życie muzyce, to ona im
pomagała przetrwać trudne chwile, to ona ich połączyła. Małżeństwo rzadko się
kłóciło, każdy zazdrościł im tak silnej miłości. Mimo tego na ich drodze
stawało mnóstwo przeszkód. W wieku 24 lat Violetta miała szansę przeprowadzić
się do Los Angeles i tam zostać gwiazdą na skalę światową, ta powstrzymała
pokusę i została przy ukochanym. Kolejna próba dla ich związku pojawiła się
przez Veronicę, która jednoznacznie przystawiała się do Verdasa. Zazdrość Castillo
została wystawiona na próbę, para rozstała się na pewien czas, gdy okazało się,
że Veronica zaciągnęła ukochanego Violi do łóżka. Gdy nasi bohaterowie
zrozumieli, że nie są w stanie bez Siebie żyć, wrócili do Siebie a rok później
zacieśnili swój związek więzłem małżeńskim. Po tych wydarzeniach żyli
szczęśliwie aż do dzisiejszego dnia. Mężczyzna spojrzał na swoją ukochaną i
przewrócił stronę.
Na uboczu parku, tuż pod starym drzewem mieści się zwyczajna ławka. Jak co dzień siedzi na niej para starszych ludzi, kochających się ludzi. Leon Verdas i Violetta Castillo, bo to o nich mowa, wiedzą, że są to ich ostatnie chwilę na otaczającym ich świecie. Mimo, że wiedzą, że bez względnie na wszystko zawsze będą razem, każdą chwilę spędzają razem. Tego dnia mają przy Sobie album ze zdjęciami. Album, w którym umieszczone są zdjęcia ze wszystkich chwil spędzonych razem, dobrych i złych. Pokazuje on, że ich miłość została wystawiona na wiele prób, ale była tak silna, że przetrwała. Są razem 75 lat, a od 70 łączy ich związek małżeński.
-Popacz, tutaj do Siebie wróciliśmy, od tamtej pory już zawsze byliśmy razem. –powiedziała kobieta wskazując na zdjęcie z ich młodości.
-Tak, tutaj to udowodniliśmy. –odpowiedział pokazując zdjęcie ze ślubu. Na następnym zdjęciu umieszczony został ich pocałunek.
-Dokładnie na tej ławce. –wspomniała Violetta.
Po obejrzeniu całego
albumu para spojrzała na Siebie, mężczyzna odłożył album, gdy niespodziewanie
wypadła z niego jedna fotografia, którą najwyraźniej przegapili. Na zdjęciu
które trzymał Leon widniała sylwetka ich syna, który trzymał kartkę z napisem
„na zawsze razem!”.
-jego prezent na naszą rocznicę ślubu. –powiedziała Violetta.
-Tak, ten chłopak jest niesamowity. –para spojrzała na Siebie z uśmiechem.
-Już czas ? –spytała. Mężczyzna kiwnął głową.
-Na zawsze razem! –rzekli tym razem równo, chwycili się za dłonie, namiętnie pocałowali i zamknęli oczy. Zasnęli. Obudzili się w niebie.
Przenosząc się 50 lat do przodu widzimy tą samą ławkę. Lecz tym razem widnieje przy niej nagrobek. Tutaj zostali pochowani. Tutaj się złączyli i stąd złączeni przeszli na lepszy świat.
Ławka stała się symbolem miłości. Mnóstwo par przyjeżdża tu by zobaczyć to miejsce, większość z nich także tutaj łączy się związkiem małżeńskim. Miejsce to stało się magiczne, a aleja nazwana imieniem naszych bohaterów.
-jego prezent na naszą rocznicę ślubu. –powiedziała Violetta.
-Tak, ten chłopak jest niesamowity. –para spojrzała na Siebie z uśmiechem.
-Już czas ? –spytała. Mężczyzna kiwnął głową.
-Na zawsze razem! –rzekli tym razem równo, chwycili się za dłonie, namiętnie pocałowali i zamknęli oczy. Zasnęli. Obudzili się w niebie.
Przenosząc się 50 lat do przodu widzimy tą samą ławkę. Lecz tym razem widnieje przy niej nagrobek. Tutaj zostali pochowani. Tutaj się złączyli i stąd złączeni przeszli na lepszy świat.
Ławka stała się symbolem miłości. Mnóstwo par przyjeżdża tu by zobaczyć to miejsce, większość z nich także tutaj łączy się związkiem małżeńskim. Miejsce to stało się magiczne, a aleja nazwana imieniem naszych bohaterów.
--------
W pewnym sensie jestem z tego dumna. W końcu to mój pierwszy w życiu One Shot. Przepraszam, że taki krótki, ale mój problem polega na tym, że mam mnóstwo pomysłów na zacząć a 0 jak skończyć. Dlatego nie lubię pisać One Shotów.
Piszcie swoje opinie. NAJSZCZERSZE OPINIE! <3
Piszcie swoje opinie. NAJSZCZERSZE OPINIE! <3
Piszcie, co mam poprawić, wszelką krytykę przyjmuję! ;*
piątek, 28 marca 2014
Rozdział 9
*Fran*
-FEDERICO! Gdzie znowu idziesz ?!
-no jak to gdzie ? do pracy!
-czy ty nie możesz Sobie wziąć trochę wolnego ? W ogóle nie spędzasz ze mną czasu, ciągle tylko praca i praca ! –mówiąc to kilka łez spłynęło po moim policzku.
-Fran … wiem, że bardzo dużo czasu poświęcam pracy, ale wiesz jak ważna dla mnie jest kancelaria. Gdy tylko osiągnę swój cel obiecuję, że zabiorę Cię do Włoch, do Francji, gdzie tylko chcesz! Będę cały twój, tylko wyłącznie twój! –po tej wypowiedzi Federico podszedł do mnie, starł moje łzy i pocałował. Bez zastanowienia oddałam jego pocałunek. Nie chciałam by ta chwila się skończyła. Był to pierwszy taki pocałunek od dawna. Fede jest prawnikiem, niedawno założył swoją własną kancelarie i chce ją rozkręcić. Po części go rozumiem, ale on musi zrozumieć mnie, ja też mam uczucia i brakuję mi jego miłości. Po chwili przerwałam pocałunek.
-Idź już. –powiedziałam a łzy nadal spływały po moim policzku.
-Fran…
-IDŹ JUŻ! –krzyknęłam. Federico spojrzał na mnie i skierował się do drzwi. Ja tymczasem skierowałam się do pokoju i zaczęłam komponować. Z zawodu jestem znanym nauczycielem śpiewu, przygotowuję i trenuję z aktorami w wielu najlepszych musicalach, filmach i programach. Jestem dumna z tego co osiągnęłam, pracowałam na to naprawdę ciężko. Fede poznałam jeszcze za czasów Studia, byliśmy przyjaciółmi a po jego kolejnym przyjeździe do Buenos Aires zaczęliśmy się do Siebie zbliżać. W czasie gdy on studiował ja pracowałam na swoją karierę, bardzo mi pomagał. W pewnym momencie moi rodzice wrócili do Włoch, zmusili mnie do powrotu razem z nimi. Po dwóch dniach wróciłam do Argentyny, gdyż to tutaj jest mój dom. Mając problem ze znalezieniem mieszkania Fede zaproponował mi wspólne mieszkanie. Tak się zaczęło. Kilka lat później wyszłam za niego za mąż i do dzisiaj jesteśmy szczęśliwi. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć.
-Hej Fran! –zobaczyłam uśmiechniętą Violettę.
-Hej Violu, co Cię tu sprowadza ?
-Pierwszy dzień w przedszkolu Megan, udział w Fashion weeku w NY no i pierwszy dzień na studiach Leona. –wyliczyła na palcach.
-Zaraz, co ?! Chyba dużo mnie ominęło. Wchodź i opowiadaj. –powiedziałam i skierowałyśmy się do pokoju gościnnego. Zrobiłam nam kakao i zaczęłyśmy rozmawiać.
-No, więc od czego mam zacząć ?
-Od początku oczywiście!
-Dobra, więc dostałam propozycję udziału w Fashion Weeku w Nowym Yorku. Jakby tego było mało to jeszcze jako główna twarz.
-aaaaaa! To wspaniale Violu!
-Tak, ale wiesz, boję się.
-Wyjazdu?
-Tak. Na szczęście Leon jedzie ze mną.
-Leon ? Violu… czy między wami nic nie ma ?
-Co ? Nie, nic. Jesteśmy po prostu najlepszymi przyjaciółmi. On się o mnie troszczy, jest taki kochany, opiekuńczy i w ogóle.
-Violetta tylko mi się tu nie rozmaż. Uważam, że powinniście do Siebie wrócić.
-Zwariowałaś Fran ?! Przypominam Ci, że jutro ma się odbyć pogrzeb mojego męża. –powiedziała podkreślając słowo „mąż”
-Tak, wiem, ale Violetta przyjechałaś tu po to by zacząć nowe życie, a nowy związek to wprost idealny początek.
-Nie Fran, idealny początek to wznowienie kariery. Nie chcę być w żadnym związku, a Leon to tylko przyjaciel.
-Dobra, ja i tak przewiduję, że kiedyś będziecie parą. Z resztą Leon byłby idealnym ojcem zastępczym dla Megan.
-FRAN! –tym razem Violetta podniosła głos.
-Dobra, już się zamykam! –odpowiedziałam z oburzeniem. –Skoro rozmawiamy o Leonie, to o co chodzi z tymi studiami ? Coś wspominałaś.
-Ahh tak, pewnie wiesz, ze on kiedyś studiował medycynę ?
-Tak, przerwał, żeby przejąć firmę rodziców.
-Właśnie, postanowił, że prowadzenie firmy nie jest dla niego dlatego powrócił na studia. Dzisiaj ma pierwszy dzień. Tak samo jak Megan w przedszkolu.
-To naprawdę wspaniale. Widzę , że wszystkim dookoła się wiedzie.
-Fran co masz na myśli ?
-eem… nie ważne, zmieńmy temat.
-Fran! W tej chwili mów o co chodzi. Widzę, że coś się dzieje.
-po prostu problemy małżeńskie z Federico.
-Co się dzieje ?
-On mnie olewa, w głowie ma tylko pracę, nic więcej.
-Fran, jak widzisz każdy wokół Ciebie spełnia swoje marzenia, Federico też. Jestem pewna, że gdy wszystko zrealizuję wszystko ci wynagrodzi, z resztą chciałabym zostać ciocią.
-VIOLETTA! –Krzyknęłam i rzuciłam w nią poduszką.
-Tak Fran, ja też Cię kocham. Najbardziej na świecie. –powiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Wiesz Violu, chyba masz rację. Ja też kiedyś spełniałam marzenia i to one były dla mnie najważniejsze, teraz Federico spełnia swoje i się na nich skupia. Tak, Jesteś wielka Vilu!
-Nie ma za co Fran, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. –podeszłam do niej i z całej siły ją przytuliłam. –Fran udusisz mnie!
-Przepraszam ale tak bardzo Cię kocham!
-Ja Ciebie też ! Która jest godzina ? –zapytała
-14:54, czemu pytasz ?
-co ?! Tak długo rozmawiałyśmy ?
-na to wygląda
-przepraszam Fran ale muszę iść po Megan. –dziewczyna pocałowała mnie w policzek i wyszła.
*Wieczór*
*Federico*
Przez poranną kłótnie z Fran w ogóle nie umiałem się skupić. Martwię się o nią. Wiem, że poświęcam jej mało czasu i pewnym sensie ją rozumiem. Wiem, że muszę się poprawić, dlatego wyszedłem z pracy szybciej by spędzić z nią czas. Kupiłem kwiaty i udałem się domu. Wchodząc zobaczyłem moją żonę siedzącą w kuchni i robiącą coś na laptopie. Słysząc otwierające się drzwi spojrzała w moją stronę.
-Federico ? co ty tu robisz ? Miałeś być dopiero za 5 godzin. –pytała zdziwiona.
-Tak, ale postanowiłem spędzić czas z moim skarbem. –powiedziałem i do niej podszedłem. –kochanie przepraszam za moje zachowanie. Jestem idiotą. –oświadczyłem.
-Fede nie jestem zła. Viola uświadomiła mi, że chcesz spełniać marzenia a ja muszę Cię tylko w tym spierać. Kocham Cię. –pocałowała mnie namiętnie. –Dziękuję za kwiaty, są naprawdę śliczne. –powiedziała z uśmiechem.
-Wszystko dla Ciebie. Zamówiłem też chińszczyznę i cały wieczór dla Ciebie. –dziewczyna po raz kolejny mnie pocałowała.
Resztę wieczoru spędziliśmy dużo się śmiejąc. Atmosfera była bardzo miła, spać położyliśmy się z wielkim uśmiechem. Nie wiem jak mam dziękować za taką wspaniałą żonę.
-FEDERICO! Gdzie znowu idziesz ?!
-no jak to gdzie ? do pracy!
-czy ty nie możesz Sobie wziąć trochę wolnego ? W ogóle nie spędzasz ze mną czasu, ciągle tylko praca i praca ! –mówiąc to kilka łez spłynęło po moim policzku.
-Fran … wiem, że bardzo dużo czasu poświęcam pracy, ale wiesz jak ważna dla mnie jest kancelaria. Gdy tylko osiągnę swój cel obiecuję, że zabiorę Cię do Włoch, do Francji, gdzie tylko chcesz! Będę cały twój, tylko wyłącznie twój! –po tej wypowiedzi Federico podszedł do mnie, starł moje łzy i pocałował. Bez zastanowienia oddałam jego pocałunek. Nie chciałam by ta chwila się skończyła. Był to pierwszy taki pocałunek od dawna. Fede jest prawnikiem, niedawno założył swoją własną kancelarie i chce ją rozkręcić. Po części go rozumiem, ale on musi zrozumieć mnie, ja też mam uczucia i brakuję mi jego miłości. Po chwili przerwałam pocałunek.
-Idź już. –powiedziałam a łzy nadal spływały po moim policzku.
-Fran…
-IDŹ JUŻ! –krzyknęłam. Federico spojrzał na mnie i skierował się do drzwi. Ja tymczasem skierowałam się do pokoju i zaczęłam komponować. Z zawodu jestem znanym nauczycielem śpiewu, przygotowuję i trenuję z aktorami w wielu najlepszych musicalach, filmach i programach. Jestem dumna z tego co osiągnęłam, pracowałam na to naprawdę ciężko. Fede poznałam jeszcze za czasów Studia, byliśmy przyjaciółmi a po jego kolejnym przyjeździe do Buenos Aires zaczęliśmy się do Siebie zbliżać. W czasie gdy on studiował ja pracowałam na swoją karierę, bardzo mi pomagał. W pewnym momencie moi rodzice wrócili do Włoch, zmusili mnie do powrotu razem z nimi. Po dwóch dniach wróciłam do Argentyny, gdyż to tutaj jest mój dom. Mając problem ze znalezieniem mieszkania Fede zaproponował mi wspólne mieszkanie. Tak się zaczęło. Kilka lat później wyszłam za niego za mąż i do dzisiaj jesteśmy szczęśliwi. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć.
-Hej Fran! –zobaczyłam uśmiechniętą Violettę.
-Hej Violu, co Cię tu sprowadza ?
-Pierwszy dzień w przedszkolu Megan, udział w Fashion weeku w NY no i pierwszy dzień na studiach Leona. –wyliczyła na palcach.
-Zaraz, co ?! Chyba dużo mnie ominęło. Wchodź i opowiadaj. –powiedziałam i skierowałyśmy się do pokoju gościnnego. Zrobiłam nam kakao i zaczęłyśmy rozmawiać.
-No, więc od czego mam zacząć ?
-Od początku oczywiście!
-Dobra, więc dostałam propozycję udziału w Fashion Weeku w Nowym Yorku. Jakby tego było mało to jeszcze jako główna twarz.
-aaaaaa! To wspaniale Violu!
-Tak, ale wiesz, boję się.
-Wyjazdu?
-Tak. Na szczęście Leon jedzie ze mną.
-Leon ? Violu… czy między wami nic nie ma ?
-Co ? Nie, nic. Jesteśmy po prostu najlepszymi przyjaciółmi. On się o mnie troszczy, jest taki kochany, opiekuńczy i w ogóle.
-Violetta tylko mi się tu nie rozmaż. Uważam, że powinniście do Siebie wrócić.
-Zwariowałaś Fran ?! Przypominam Ci, że jutro ma się odbyć pogrzeb mojego męża. –powiedziała podkreślając słowo „mąż”
-Tak, wiem, ale Violetta przyjechałaś tu po to by zacząć nowe życie, a nowy związek to wprost idealny początek.
-Nie Fran, idealny początek to wznowienie kariery. Nie chcę być w żadnym związku, a Leon to tylko przyjaciel.
-Dobra, ja i tak przewiduję, że kiedyś będziecie parą. Z resztą Leon byłby idealnym ojcem zastępczym dla Megan.
-FRAN! –tym razem Violetta podniosła głos.
-Dobra, już się zamykam! –odpowiedziałam z oburzeniem. –Skoro rozmawiamy o Leonie, to o co chodzi z tymi studiami ? Coś wspominałaś.
-Ahh tak, pewnie wiesz, ze on kiedyś studiował medycynę ?
-Tak, przerwał, żeby przejąć firmę rodziców.
-Właśnie, postanowił, że prowadzenie firmy nie jest dla niego dlatego powrócił na studia. Dzisiaj ma pierwszy dzień. Tak samo jak Megan w przedszkolu.
-To naprawdę wspaniale. Widzę , że wszystkim dookoła się wiedzie.
-Fran co masz na myśli ?
-eem… nie ważne, zmieńmy temat.
-Fran! W tej chwili mów o co chodzi. Widzę, że coś się dzieje.
-po prostu problemy małżeńskie z Federico.
-Co się dzieje ?
-On mnie olewa, w głowie ma tylko pracę, nic więcej.
-Fran, jak widzisz każdy wokół Ciebie spełnia swoje marzenia, Federico też. Jestem pewna, że gdy wszystko zrealizuję wszystko ci wynagrodzi, z resztą chciałabym zostać ciocią.
-VIOLETTA! –Krzyknęłam i rzuciłam w nią poduszką.
-Tak Fran, ja też Cię kocham. Najbardziej na świecie. –powiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Wiesz Violu, chyba masz rację. Ja też kiedyś spełniałam marzenia i to one były dla mnie najważniejsze, teraz Federico spełnia swoje i się na nich skupia. Tak, Jesteś wielka Vilu!
-Nie ma za co Fran, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. –podeszłam do niej i z całej siły ją przytuliłam. –Fran udusisz mnie!
-Przepraszam ale tak bardzo Cię kocham!
-Ja Ciebie też ! Która jest godzina ? –zapytała
-14:54, czemu pytasz ?
-co ?! Tak długo rozmawiałyśmy ?
-na to wygląda
-przepraszam Fran ale muszę iść po Megan. –dziewczyna pocałowała mnie w policzek i wyszła.
*Wieczór*
*Federico*
Przez poranną kłótnie z Fran w ogóle nie umiałem się skupić. Martwię się o nią. Wiem, że poświęcam jej mało czasu i pewnym sensie ją rozumiem. Wiem, że muszę się poprawić, dlatego wyszedłem z pracy szybciej by spędzić z nią czas. Kupiłem kwiaty i udałem się domu. Wchodząc zobaczyłem moją żonę siedzącą w kuchni i robiącą coś na laptopie. Słysząc otwierające się drzwi spojrzała w moją stronę.
-Federico ? co ty tu robisz ? Miałeś być dopiero za 5 godzin. –pytała zdziwiona.
-Tak, ale postanowiłem spędzić czas z moim skarbem. –powiedziałem i do niej podszedłem. –kochanie przepraszam za moje zachowanie. Jestem idiotą. –oświadczyłem.
-Fede nie jestem zła. Viola uświadomiła mi, że chcesz spełniać marzenia a ja muszę Cię tylko w tym spierać. Kocham Cię. –pocałowała mnie namiętnie. –Dziękuję za kwiaty, są naprawdę śliczne. –powiedziała z uśmiechem.
-Wszystko dla Ciebie. Zamówiłem też chińszczyznę i cały wieczór dla Ciebie. –dziewczyna po raz kolejny mnie pocałowała.
Resztę wieczoru spędziliśmy dużo się śmiejąc. Atmosfera była bardzo miła, spać położyliśmy się z wielkim uśmiechem. Nie wiem jak mam dziękować za taką wspaniałą żonę.
----------------------
Rozdział słaby, trzeba to przyznać. Ostatni akapit pisałam 2 dni więc jest straszny normalnie... ;c
Jutro rano pojawi się One shot! <3
A jeśli pod tym rozdziałem będą 4 komentarze to jutro wieczorem pokaże się także rozdział 10. W, którym odbywa się pogrzeb męża Violetty.
Dziekuję za miłe słowa, komentarze i 1000 WYŚWIETLEŃ <3
To po prostu wspaniałe, że ktoś docenia moje wysiłki! <3
JESTEŚCIE NAJLEPSI! <3
TI AMO MUCHO! <3
środa, 26 marca 2014
Rozdział 8
Spojrzałam na Leona twarzą mówiącą „Proszę, pomóż mi!”.
-Violetta zgódź się. Pojadę z Tobą. –oświadczył Leon
-CO?! Jak to pojedziesz ze mną ?!
-No tak to. Pojadę z Tobą, będziesz bezpieczna. A teraz się zgódź. –spojrzałam na Monicę, patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
-Dobrze, niech już będzie. Zgadzam się!
-aaa! Super! –wskoczyła na mnie moja menadżerka.
-Kiedy wyjeżdżamy ? –spytałam.
-Za 3 dni. –odpowiedziała uśmiechnięta Monica i wyszła.
-Dziękuję ci Leon. Jesteś najwspanialszy. –oświadczyłam i przytuliłam mojego przyjaciela.
-Nie ma za co. A teraz chodź. Za chwilę przyjdą rodzice.
-Dobrze, to ja pójdę się przebrać. –powiedziałam i poszłam w stronę garderoby. ubrałam jedną z moich ulubionych sukienek, a następnie zaczęłam zastanawiać się nad butami. Po 15 minutach ubrana i umalowana zeszłam na dół. Pomogłam Leonowi nakładać potrawy i 5 minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko otworzyłam i zaprosiłam rodziców do środka. Kolacja zaczęła się miło, rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Po zjedzeniu posiłku Leon popatrzył na mnie, wiedziałam, że chcę zapytać czy właśnie teraz ma zacząć. Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.
-Mamo, tato, Panie German. –zaczął mój przyjaciel. –zaprosiliśmy was tutaj, ponieważ musimy was coś powiedzieć.
-Pobieracie się ? –zapytał tata Leona a ja zakrztusiłam się sokiem, który piłam.
-NIE! –Oznajmiliśmy równo. –Tato, chciałem wam powiedzieć, że wracam na studia, i że nie mogę przejąć firmy. Violetta zresztą też nie może pracować, ponieważ jak wiecie powraca do śpiewania.
-Jesteście tego na 100% pewni ? –spytała mama Leona
-Tak, chcę zostać lekarzem, to jest moje marzenie i mam zamiar je spełnić.
-A ja chcę się dzielić moim talentem. Zresztą zostałam zaproszona na pójście w Fashion Weeku w Nowym Yorku. –oznajmiłam
-Violetta na pewno chcesz wyjeżdżać aż do Nowego Yorku ? –tym razem odezwał się mój tata.
-Proszę się nie martwić Panie German. Jadę tam z nią i przywiozę ją powrotem choćby i siłą. –wtrącił się Leon.
-Dobrze, skoro Leon jedzie z Tobą to nie mam podstaw by ci zabronić. –oznajmij z uśmiechem mój tata.
-A jeśli chodzi o Ciebie Leonku, to jeśli chcesz zostać lekarzem to spełniaj marzenia, my możemy Cię tylko wspierać i zapłacić za studia. –powiedziała mama Leona.
-Dziękujemy! –po raz kolejny odpowiedzieliśmy chórem. Przez resztę wieczoru dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Mama mojego przyjaciela oczywiście zmusiła nas abyśmy coś wspólnie zaśpiewali. Po długich namowach w końcu Leon usiadł przy fortepianie i zaczęliśmy śpiewać „Podemos”. Poczułam się wtedy zupełnie jak za młodzieńczych lat. Była to magiczna chwila.
Rodzice Leona wraz z nim i moim tatą wyszli tuż przed północą. Ja od razu poszłam spać. Dzisiejszego dnia tyle się stało. Kolejny przełom w moim życiu, wczoraj byłam piosenkarką, jutro modelką. Kto wie co będzie za rok, za dwa ? Jutro Megan idzie pierwszy raz do przedszkola, a za 2 lata do szkoły. Wkrótce zacznie odkrywać swoje pasje, być może będzie nią muzyka, być może coś innego. Życie maluje różne obrazy, ciągle nas zaskakując. A ja my ciągle się uczymy, i nigdy nie przestaniemy.
*Następnego dnia*
Budzik zadzwonił o 8:00 rano. Za półtorej godziny mamy być z Megan w przedszkolu. Wstałam szybko i skierowałam się do garderoby. Jak zwykle miałam problem z wybraniem stroju. W końcu zdecydowałam i poszłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż a włosy upięłam w koka. Następnie obudziłam moją córeczkę i ubrałam ją w śliczną sukienkę. Poszłyśmy do kuchni i razem zjadłyśmy śniadanie dużo się przy tym śmiejąc.
O 9:25 znalazłyśmy się w przedszkolu.
-Panna Violetta, tak ? –spytała w kobieta w średnim wieku. Wywnioskowałam, że jest ona dyrektorką przedszkola.
-Tak, Dzień Dobry. –przywitałam się i podałam kobiecie rękę.
-Dzień Dobry, a to jest Megan, tak ? –spytała wskazując na moją córeczkę.
-Tak.
-Dzień Dobry –powiedziała moja córka.
-Cześć Meg, to co ? idziemy do Sali ?
-Tak!
-To pożegnaj się z mamusią i zapraszam. –Megan przytuliła mnie i chwyciła kobietę za rękę. Patrząc jak Megan wchodzi do Sali rozpłakałam się. Nie mogę uwierzyć, że ona tak szybko rośnie, że tutaj w Buenos Aires tak zaczęła ufać ludziom. Nie poznaję własnej córki. Wyszłam z budynku i skierowałam się do auta. Wsiadając usłyszałam dzwonek pochodzący z mojego telefonu. Chwyciłam urządzenie i zauważyłam, że dostałam sms’a. Oczywiście od Leona.
od: Leoś ;*
Twój przyjaciel jest teraz studencikiem! ;* Dostałem się! Za chwilę mam pierwsze zajęcia. Trzymaj kciuki! ;*
do : Leoś ;*
Gratuluję mój studeńciku!;* Trzymam! Megan właśnie zalicza pierwszy dzień w przedszkolu.
od : Leoś ;*
Czyli nie jestem sam c; Jestem dumny z mojej dziewczyny! To trzymaj za nas oboje kciuki!
do : Leoś ;*
oczywiście. Widzimy się jutro ;*
Schowałam telefon do kieszeni i wybrałam się do Fran.
-----------------------------------
Misiaaaki jestem strasznie smutna, bo liczba komentarzy i wyświetleń spada ;c
Dlatego jeśli będzie co najmniej 3 kom to rozdział jutro, mniej niż 3 kom rozdział pojutrze.
Jesli chodzi o rozdział to tak średnio mi się podoba. W następnym rozdziale wątek Fede i Fran (ich pierwsza kłótnia) i szczera rozmowa Fran iVilu :) A za 3-4 rozdziały wyjazd do NY! <3
wtorek, 25 marca 2014
Rozdział 7
*Następnego
Dnia*
*Violetta*
Wczorajszy dzień był niesamowity. Najpierw występ a potem cały dzień spędzony z przyjaciółmi. Było wspaniale.
Drogi Pamiętniczku.
Jak to piszą w gazetach „Violetta Castillo powraca!”, wczoraj wystąpiłam w „Dzień Dobry Buenos Aires”, oficjalnie ogłaszając , że powracam do śpiewania, czeka mnie jeszcze pogrzeb Jake’a i wszystko wróci do normy. Tęsknie za Paryżem, tęsknię za moim mężem, ale wiem, że tutaj będę szczęśliwa, że tutaj mogę wszystko. Wszyscy przyjaciele są ze mną, wczoraj towarzyszyli mi duchowo przy występie. Wszyscy razem siedzieli przed telewizorem i podziwiali mój występ. Potem zrobili genialną imprezę, była muzyka, dużo jedzenia i dobra zabawa. Są najlepsi na świecie.”
Kończyłam pisać ostatnie zdanie w moim pamiętniku, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Hej Leon. –powiedziałam widząc w drzwiach mojego przyjaciela. –Co ty tu robisz?
-Hej Violu, na kawę przyszedłem –powiedział z uśmiechem –A tak na serio to pogadać. –zaśmiałam się.
-Jasne wchodź. –zaprosiłam Leona do środka i poszłam zrobić tą kawę. Weszłam do pokoju gościnnego z dwoma kubkami kawy i zobaczyłam mojego przyjaciela, który już zaczął się bawić z moją córką. Megan naprawdę go polubiła, to niesamowite, że ten wariat tak szybko zdobył jej zaufanie. Jak widać to miejsce zmienia nie tylko mnie.
Tak słodko się bawili, że serce mi się krajało, gdy tylko pomyślałam, że muszę im przerwać. Dlatego postanowiłam usiąść na kanapie i w ciszy ich poobserwować. Po 15 minutach żadne z nich nadal nie skapło się, że znajduję się w pomieszczeniu. Już miałam im przerywać, gdy Megan uznała, że musi iść do toalety, dlatego ruszyła się z miejsca i mnie zauważyła.
-Długo tu siedzisz? –spytał Leon
-Tak. –powiedziałam powstrzymując śmiech. –o czym chciałeś porozmawiać ?
-O firmie –oświadczył
-a tak konkretnie ?
-a tak konkretnie to wnioskuję, że ze względu na karierę nie będziesz w stanie pracować a potem przejąć firmy po twoim ojcu.
-no tak, zgadza się
-właśnie, a ja postanowiłem wrócić na studia, chcę zostać lekarzem dlatego zrezygnowałem z przejęcia firmy po moich rodzicach.
-naprawdę chcesz wrócić na studia ? wow, gratuluję
-Dziękuję. Musimy powiedzieć rodzicom.
-Tak, wypadało by. To może zaprośmy ich dzisiaj na kolacje ?
-Dobra, u mnie czy u Ciebie ?
-Niech będzie u mnie.
-Dobrze, to ja zadzwonię po moich rodziców, a ty po swojego tatę. –Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Umówiliśmy się na 19. W związku z tym, że była 16 razem wzięliśmy się za przygotowania. Z Leonem nie da się w przyzwoity sposób przygotować posiłku więc oczywiście nie obyło się bez sprzątania. Po ogarnięciu kuchni wzięliśmy się za nakrycie stołu. Przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Czyżby już rodzice ? –spytał zdezorientowany Leon.
-Nie możliwe. Mieli być za 45 minut. –odpowiedziałam i otworzyłam drzwi. –Monica ? Co ty tu robisz ?
-Też miło mi Cię widzieć Violu! –zaśmiała się moja menadżerka. –Mam do Ciebie sprawę i uciekam.
-Dobrze, wchodź. –powiedziałam i wpuściłam kobietę do środka.
-Wczoraj w programie oznajmiłaś, że chcesz spróbować w modelingu. Jako, że jesteś wielką gwiazdą, twoje marzenia się spełniają.
-Do rzeczy!
-Dobra, dzwonili do mnie organizatorzy „Fashion Week” w Nowym York’u. Zostałaś zaproszona do pójścia w wybiegu jako główna twarz.
-Chyba Sobie żartujesz ?! Nie wyjadę z Buenos Aires. Mówiłam ci.
-Violu ale to niepowtarzalna okazja. Zawsze marzyłaś by pokazać się na tym wydarzeniu. A teraz masz okazję być najważniejszą twarzą. Twoja osoba będzie widniała na wszystkich promujących plakatach. To na Twoje wejście każdy będzie czekał. Violetta musisz się zgodzić.
-Zastanowię się
-Kochana potrzebuję odpowiedzi teraz…
*Violetta*
Wczorajszy dzień był niesamowity. Najpierw występ a potem cały dzień spędzony z przyjaciółmi. Było wspaniale.
Drogi Pamiętniczku.
Jak to piszą w gazetach „Violetta Castillo powraca!”, wczoraj wystąpiłam w „Dzień Dobry Buenos Aires”, oficjalnie ogłaszając , że powracam do śpiewania, czeka mnie jeszcze pogrzeb Jake’a i wszystko wróci do normy. Tęsknie za Paryżem, tęsknię za moim mężem, ale wiem, że tutaj będę szczęśliwa, że tutaj mogę wszystko. Wszyscy przyjaciele są ze mną, wczoraj towarzyszyli mi duchowo przy występie. Wszyscy razem siedzieli przed telewizorem i podziwiali mój występ. Potem zrobili genialną imprezę, była muzyka, dużo jedzenia i dobra zabawa. Są najlepsi na świecie.”
Kończyłam pisać ostatnie zdanie w moim pamiętniku, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Hej Leon. –powiedziałam widząc w drzwiach mojego przyjaciela. –Co ty tu robisz?
-Hej Violu, na kawę przyszedłem –powiedział z uśmiechem –A tak na serio to pogadać. –zaśmiałam się.
-Jasne wchodź. –zaprosiłam Leona do środka i poszłam zrobić tą kawę. Weszłam do pokoju gościnnego z dwoma kubkami kawy i zobaczyłam mojego przyjaciela, który już zaczął się bawić z moją córką. Megan naprawdę go polubiła, to niesamowite, że ten wariat tak szybko zdobył jej zaufanie. Jak widać to miejsce zmienia nie tylko mnie.
Tak słodko się bawili, że serce mi się krajało, gdy tylko pomyślałam, że muszę im przerwać. Dlatego postanowiłam usiąść na kanapie i w ciszy ich poobserwować. Po 15 minutach żadne z nich nadal nie skapło się, że znajduję się w pomieszczeniu. Już miałam im przerywać, gdy Megan uznała, że musi iść do toalety, dlatego ruszyła się z miejsca i mnie zauważyła.
-Długo tu siedzisz? –spytał Leon
-Tak. –powiedziałam powstrzymując śmiech. –o czym chciałeś porozmawiać ?
-O firmie –oświadczył
-a tak konkretnie ?
-a tak konkretnie to wnioskuję, że ze względu na karierę nie będziesz w stanie pracować a potem przejąć firmy po twoim ojcu.
-no tak, zgadza się
-właśnie, a ja postanowiłem wrócić na studia, chcę zostać lekarzem dlatego zrezygnowałem z przejęcia firmy po moich rodzicach.
-naprawdę chcesz wrócić na studia ? wow, gratuluję
-Dziękuję. Musimy powiedzieć rodzicom.
-Tak, wypadało by. To może zaprośmy ich dzisiaj na kolacje ?
-Dobra, u mnie czy u Ciebie ?
-Niech będzie u mnie.
-Dobrze, to ja zadzwonię po moich rodziców, a ty po swojego tatę. –Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Umówiliśmy się na 19. W związku z tym, że była 16 razem wzięliśmy się za przygotowania. Z Leonem nie da się w przyzwoity sposób przygotować posiłku więc oczywiście nie obyło się bez sprzątania. Po ogarnięciu kuchni wzięliśmy się za nakrycie stołu. Przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Czyżby już rodzice ? –spytał zdezorientowany Leon.
-Nie możliwe. Mieli być za 45 minut. –odpowiedziałam i otworzyłam drzwi. –Monica ? Co ty tu robisz ?
-Też miło mi Cię widzieć Violu! –zaśmiała się moja menadżerka. –Mam do Ciebie sprawę i uciekam.
-Dobrze, wchodź. –powiedziałam i wpuściłam kobietę do środka.
-Wczoraj w programie oznajmiłaś, że chcesz spróbować w modelingu. Jako, że jesteś wielką gwiazdą, twoje marzenia się spełniają.
-Do rzeczy!
-Dobra, dzwonili do mnie organizatorzy „Fashion Week” w Nowym York’u. Zostałaś zaproszona do pójścia w wybiegu jako główna twarz.
-Chyba Sobie żartujesz ?! Nie wyjadę z Buenos Aires. Mówiłam ci.
-Violu ale to niepowtarzalna okazja. Zawsze marzyłaś by pokazać się na tym wydarzeniu. A teraz masz okazję być najważniejszą twarzą. Twoja osoba będzie widniała na wszystkich promujących plakatach. To na Twoje wejście każdy będzie czekał. Violetta musisz się zgodzić.
-Zastanowię się
-Kochana potrzebuję odpowiedzi teraz…
---------------
Jak myślicie, co powie Viola ? Jaką decyzję podejmie ? Wszystkiego się dowiecie w następnym rozdziale <3
Udało mi się napisać one shota! <3 Opublikuję go jak liczba wyświetleń dobije 1000! c; Jeszcze raz dziękuję za wasze wsparcie i komentarze! ;*
Wzięłam się porządnie za bloga, i zrezygnowałam ze wszystkich stronek na fb, na których byłam adminką żeby móc wam pisać rozdziały! Nie długo wygląd blooga się zmieni! <3 Ti amo! <3
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)