sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 47



*Camila*
-Ludmiła! –krzyknęłam widząc blondynkę w moich drzwiach.
-Cześć Cami. –uśmiechnęła się. –Są dziewczyny ?
-Tak, proszę wejdź. –otworzyłam szerzej drzwi aby mogła wejść. Ta przekroczyła próg moich drzwi, przytuliła mnie i ruszyła w stronę pokoju gościnnego gdzie siedziały moje przyjaciółki.
-Ludmiła ! –dziewczyny zareagowały podobnie do mnie, szybko wstały z miejsca i rzuciły się na nią mocno ją tuląc.
-Udusicie mnie. –wydusiła z Siebie śmiejąc się. Obie natychmiast ją puściły i pociągły na kanapę.
-Lu czemu nie jesteś w drodze do Mediolanu ? –spytałam siadając koło nich.
-No nie uwierzycie. –zaśmiała się. –Ale to długa historia. Cami zrobisz herbaty ?
-Tak jasne. –wstałam.
-To ja Ci pomogę i zaraz wam wszystko opowiem. –ona także wstała i razem poszłyśmy do kuchni gdzie przyrządziłyśmy napoje.
-No to opowiadaj! –oznajmiła podekscytowana Violetta gdy tylko znalazłyśmy się z powrotem w pokoju. Ludmiła westchnęła ciężko i uśmiechnęła się.
-Natalia się zakochała. –stwierdziła wesoło.
-W KIM ?! –krzyknęłyśmy wszystkie trzy.
-W Maxim.
-Lu możesz opowiadać od początku bo nie wiele rozumiem? –spytała włoszka.
-No bo to tak strasznie pokręcona historia. –zaśmiała się. - Maximilian i Natalia to żywy dowód na to, że stara miłość nie rdzewieje. Przypadkowo się spotkali i ich życie się zmieniło, tak nagle, z powrotem się
zakochali w Sobie. No ale nie było tak jak w bajce, niestety Naty nie chciała dopuścić do Siebie miłości i zawzięcie się broniła, aż do momentu kiedy wylądowali w łóżku.
-Widzisz Violu, nawet Naty i Maxi spali ze Sobą po dwóch dniach od spotkania. –przerwała jej Francesca. –A ty z Leonem jesteś już 3 miesiące.
-FRANCESCA! –Vilu wzięła broń włoszki i rzuciła ją w nią. Ludmiła patrzyła na nas jak na wariatki.
-Czy ja coś przegapiłam ? –spytała śmiejąc się.
-Oj no nie ważne. –stwierdziła Violetta. –opowiadaj dalej.
-No to wylądowali w tym łóżku i ta miłość tak jakby siłą się wdarła do serca Naty.
-I byli razem ? –spytałam.
-Nie, mimo to Nata nadal się broniła i unikała Maxi’ego. No ale Maxi się nie poddawał, chciał za wszelką cenę być z moją siostrą kochał ją, a z obawy, że za niedługo wyjedziemy zaczął współpracować z Diego, razem namawiali Naty abyśmy zostały, niestety nic nie działało aż w końcu dzisiaj rano pojawili się na lotnisku, no i przekonali ją. Moja siostra uświadomiła Sobie, że kocha Maxi’ego i właśnie jest z nim w drodze do Mediolanu a ja ? Ja właśnie byłam w drodze do mieszkania Diego gdzie zamieszkam. –na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-Ojeeju, jakie to słodkie. Widzicie dziewczyny, wszystko da się zrobić, nie wolno się po prostu poddawać. –stwierdziła uśmiechnięta Vilu. –Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, zasługujesz na to. –przytuliła blondynkę.
-No i wspaniale, że jesteś tu z nami. –do uścisku dołączyła się Fran, a chwile później i ja.
-A gdzie Diego ? –spytałam gdy tylko się od Siebie oderwałyśmy.
-Pojechał na zakupy, mieliśmy jechać prosto do domu ale no musiałam wam to opowiedzieć, to najwspanialszy dzień w moim życiu. –mówiła rozpromieniona. –Ale może opowiadajcie co u was, w czasie mojego pobytu rozmawiałam w końcu tylko z Violettą. O co chodzi z Leonem ? –wszystkie się zaśmiałyśmy. 
-No bo nasza kochana Vilu jest z Leonem już 3 miesiące a jeszcze z nim nie spała. –oznajmiła Francesca.
-No bo nie jestem gotowa! –zaczęła się bronić.
-Violetta chcesz z tym zwlekać do ślubu ? –spytała Lu.
-A co jeśli tak ?
-VIOLETTA! –krzyknęłam. –Musisz w końcu to zrobić, Leon tego potrzebuje.
-No i chyba warto się wypróbować. –dołączyła swój argument Ludmiła.
-A ty z spałaś już z Diego ? –skierowała pytanie do blondynki próbując zmienić temat.
-Tak, skarbie jeszcze przed moim wyjazdem.
-Co wy kurde takie puszczalskie ?!–oburzyła się.
-My po prostu dbamy o swoich facetów. –obroniła nas Francesca.
-Możemy zmienić temat ?
-Zmiana tematu nie zmieni tego, że i tak w końcu musicie to zrobić. –oznajmiłam.
-Dobra! Jak tylko to przeżyjemy to was poinformuję, zgoda ?!
-Tak. –odpowiedziała Ludmiła uśmiechając się.  

*Angie*
-Dzień Dobry Pablo. –przywitałam z uśmiechem mojego przyjaciela, wchodząc do pokoju nauczycielskiego w Studio OnBeat.
-Angie ?! Co ty tu robisz ? –nie krył zdziwienia. Ostatni raz moje stopy stały w tym miejscu kilka lat temu. Odeszłam zaraz po wyjeździe Violetty, chciałam zająć się czymś innym, ale teraz stojąc tutaj, czuję tą energię, muzykę, przydziela mi się ta atmosfera.
-A może, cześć Angie, miło Cię znowu widzieć ? –zaproponowałam lekko się śmiejąc.
-Cześć Angie, miło Cię znowu widzieć. –powtórzył, zaśmiał się i podszedł do mnie następnie mocno mnie tuląc. –Co Cię tutaj sprowadza ?
-Muzyka. –odpowiedziałam z uśmiechem.
-Muzyka to zawsze Cię tu sprowadzała, ale czuję, że teraz działa nie tylko ona.
-No i może monotonność życia, nudzi mi się w domu. –Pablo słysząc to ponownie się zaśmiał.
-W tym domu nie da się nudzić. Chcesz iść ze mną poprowadzić zajęcia ?
-Jasne. –na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Mężczyzna chwycił dziennik i biorąc mnie za rękę poprowadził do Sali muzycznej.
Hay mil sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
Oh

Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…

Zaśpiewałam razem z uczniami piosenkę skomponowaną przez Violettę kilka lat temu, a muzyka wypełniła moje ciało radością, wydobywając z Siebie kolejne dźwięki podnosiłam się co raz bardziej, a na mojej twarzy pojawiał się co raz to bardziej płomienniejszy uśmiech.
-Świetnie! Brawo dzieciaki, Brawo Angie! –zachwycał się Pablo. –Świetnie, że przypomniałaś nam tą piosenkę. –podarował mi szczery uśmiech. Wszyscy obecni w Sali pozytywnie komentowali utwór, wszyscy się zachwycali i dzielili pozytywnymi odczuciami. Wokół panowało zamieszanie, ale jak najbardziej pozytywne, każdy był podekscytowany, nikt nie wpuszczał do Siebie negatywnych myśli. Bo jeśli jesteśmy szczęśliwi i radośni to dzielmy się tym, kto wie, może przekażemy coś radosnego komuś innemu i tym samym zamkniemy u niego przejście dla złych myśli.  

*Natalia*
-Skarbie wstajemy ? –wyszeptałam na ucho Maxi’emu, jednocześnie go budząc.
-Wyspałaś się ? –spytał uśmiechnięty obracając się w moją stronę.
-Oczywiście.
-A która godzina ? –podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgając do torebki wyciągnęłam z niej mój telefon.
-18:13. –oznajmiłam i podarowałam mu uśmiech.
-Idealnie. –usiadł. –No to wstajemy, ubierz się i idziemy na spacer. –oświadczył, lekko musnął moje usta i wstał z łóżka. Chwilę później poszłam w jego ślady i wywalając wszystkie ciuchy z walizki wybrałam odpowiedni zestaw.
-A co robiłeś po wyjeździe do Europy ? Byłeś tam szczęśliwy ? –pytałam idąc po piaszczystej plaży za rękę z moim chłopakiem.
-Tańczyłem, robiłem to co kocham, występowałem, tworzyłem choreografię, dzieliłem się nią z innymi. Poznałem Veronicę, byłem szczęśliwy, ale nie na długo.
-Co się stało potem ?
-Miałem wypadek, doznałem kontuzji kolana, nigdy nie powrócę do dawnej sprawności. Nie mogę tańczyć dlatego wróciłem do Buenos Aires, chciałbym tam zostać DJ’em, chociaż trochę mieć styczność z muzyką.
-To smutne. Przez jeden incydent musisz zmienić całe swoje życie, musisz porzucić marzenia.
-Tak, ale mimo to i tak jestem szczęśliwy, wraz z przyjazdem do Argentyny do mojego życia powróciło szczęście, mam Ciebie, osiągnąłem swój cel, uśmiecham się. –podarował mi szczery uśmiech. –A co z Tobą ? Dlaczego właściwie próbowałaś się zmienić ? 
-Chyba dlatego, że chciałam spróbować być inna, chciałam być taka jak Ludmiła za czasów studia, chciałam aby wszyscy mnie podziwiali a jednocześnie nie chciałam do Siebie dopuścić miłości.
-To przeze mnie, tak ? –spojrzał na mnie z żalem w oczach.
-Tak. –postanowiłam nie kryć prawdy. –Po twoim wyjeździe cierpiałam, a gdy zadzwonili do mnie z jednego sławnego domu mody w Londynie postanowiłam jechać, zmienić swoje życie,  no i się zmieniło diametralnie.
-Jesteś sławna, masz status najpiękniejszej kobiety, wszyscy Cię podziwiają.
-Tak, to chciałam osiągnąć, miałam być piękna, zjawiskowa ale bez uczuć. Udawało się.
-Ale potem wróciłaś do Buenos Aires.
-No i pojawiłeś się ty, i wszystko zniszczyłeś. –zaśmiałam się. –Wreszcie mam coś czego mi brakowało przez te lata, mam miłość. Teraz jest po prostu idealnie, spełniłam marzenia, jestem modelką, mam siostrę i wspaniałego chłopaka.
-A dlaczego chciałaś być bez uczuć ?
-Bo nie lubię cierpieć.
-Każdy musi cierpieć.
-Ale po co cierpieć, skoro można nie cierpieć. –oboje się zaśmialiśmy. Wokół nas było pusto, szumiała tylko woda obijająca swoje fale o brzeg i skały, słońce zaczęło zachodzić, było cicho i romantycznie, można było usiąść i pomyśleć, odpocząć. Maxi patrzył na mnie jak w obrazek, trzymał  moją rękę mocno a zarazem delikatnie, tak abym czuła się bezpiecznie ale żebym mu nie uciekła, mogliśmy poczuć swoje odczucia, oboje byliśmy szczęśliwi i skłonni do przemyśleń, oboje chcieliśmy iść razem przez życie, iść nową drogą, na której byliśmy by szczęśliwi.
-Każde cierpienie uczy nas czegoś, stajemy się lepsi i chcemy postępować inaczej, czasem warto pocierpieć.
-Tak myślisz ? –stanęłam naprzeciwko niego, a chłopak położył ręce na mojej talii.
-Tak.
-A jak się cierpi da się być szczęśliwym ?
-Nie wiem. To ty jesteś moim szczęściem, i jeśli kiedykolwiek będę cierpiał to chcę Cię mieć przy Sobie, wtedy się okaże.
-Maxi a jak ma wyglądać nasza przyszłości ?
-Nie wiem, ważne jest tu i teraz.
-A ja wiem. –uśmiechnęłam się.
-Jak ?
-Będziemy szczęśliwi, będziemy szczęśliwi tak jak Leon i Violetta, tak jak Diego i Ludmiła i tak jak Fede i Francesca. –oznajmiłam a na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Popatrzył w moje oczy i powoli zbliżając się do mnie pocałował mnie. 
------------
Nie wyrażam swojej opinii na temat tego rozdziału ... ale mamy wakacje więc radujmy się!:)
A skoro wakacje to ja wam wstawiam wyzwanie... widzę, że potraficie dobić do 13 komentarzy .. to jeszcze 2 i będzie 15, dacie rade ? c; 
Jak będzie te 15 to napiszę wam tego one shota, ale musi być 15! ;)
Dajecie, W grupie w końcu siła! <3 
A anonimki mogą już komentować :)  
Co do wakacji... jakie średnie ? U mnie 4.30, nie ma źle xd 
No to czekam na komentarze, a rozdział we wtorek :) 

10 KOM -NEXT

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 46



*Ludmiła*
-Diego pamiętasz nasz spacer do parku, wtedy gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy po moim powrocie ? –spytałam przenosząc wzrok na mojego chłopaka
-Tak.
-Pamiętasz jak powiedziałeś, że straciłeś zapał do muzyki ?
-Tak.
-Zaśpiewaj coś. –rozkazałam z wielkim uśmiechem.
-Teraz ? –minę miał zdezorientowaną.
-Tak.
-Ale po co ?
-No bo muszę coś sprawdzić. –chłopak westchnął ciężko a następnie cicho wydobył z Siebie dźwięki piosenki „Yo soy asi”. Gdy tylko skończył zaczęłam klaskać. –Odzyskałeś zapał do muzyki! –stwierdziłam podekscytowana.
-Taak… Faktycznie śpiewa mi się jakoś inaczej.
-A ja wiem dlaczego! –oznajmiłam robiąc podskok z jeszcze większym uśmiechem.
-To może zdradzisz mi kangurku ?  -minę miał bezcenną. Uśmiechał się a jednocześnie patrzył na mnie jak na wariatkę.
-No bo tu jestem.
-No jesteś, a ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie mając Cię przy Sobie, ale nie do końca rozumiem co to ma do śpiewania.
-Jesteś  najszczęśliwszym człowiekiem na swiecie, jesteś szczęśliwy, uśmiechasz się, jak mnie nie było to nie byłeś zupełnie szczęśliwy dlatego straciłeś zapał a teraz jesteś szczęśliwy i znowu ten zapał masz.
-Powiedzmy, że rozumiem. –minę nadal miał dziwną ale się uśmiechał.
-Diego, zróbmy coś innego, wróćmy do muzyki.
-A co ze sportem, fryzjerstwem ?
-Niech muzyka będzie na razie tylko hobby, na razie.
-Skoro chcesz. –pocałował mnie w policzek. –Ale wiedz, że nie jestem co do tego zupełnie przekonany.
-Ale ja jestem! –znowu podskoczyłam. –Jutro pójdziemy do Studia, dobrze ?
-Dobrze. –szeroko się uśmiechnął. –Ale teraz chodź bo nigdy nie dojdziemy do auta a tym samym do twojego nowego mieszkania. –chwycił moją rękę i poprowadził w stronę samochodu.

*Camila*
-Cześć dziewczyny! –powitałam z wielkim uśmiechem moje przyjaciółki gdy tylko znalazły się w moich drzwiach, pocałowałam każdą w policzek i wpuściłam do środka, tam automatycznie skierowałyśmy się do salonu gdzie dziewczyny rozsiadły się na kanapie.
-Cami uważam, że czegoś tu brakuje. –stwierdziła Fran dokładnie rozglądając się po pokoju.
-Też tak uważam, za pusto tu. –potwierdziłam jej zdanie.
-A może tak by facet. –palnęła Violetta  za co dostała poduszką. –Dobra! Jak nie facet to kot!
-Kot ?
-Kot.
-A nie lepiej pies ? –wtrąciła się Francesca.
-To może kurde od razu dziecko.
-Violu kochanie wyspałaś się ?
-Tak.
-Nie widać.
-No cóż, mi się spało fajnie, przynajmniej nie jestem nerwowa!
-Ja nerwowa ?!
-Tak, Francesco opanuj emocje. –zaczęły się kłócić a ja z uśmiechem patrzyłam na całą sytuacje. One są szalone.
-Całkowicie nad nimi panuję, i w porównaniu do Ciebie zanim coś powiem to myślę. –wystawiła jej język i wszystkie się zaśmiałyśmy. 
-Pff! –prychnęła brunetka.
-Dobra, dziewczynki to może przyniosę coś do picia ? –w końcu postanowiłam przerwać tą bezsensowną dyskusje.
-A masz whisky ?
-Violetta! –dziewczyna znowu dostała poduszka od włoszki. –Chcesz nas spić z rana ?
-Trochę rozluźnienia Ci się przyda. –tym razem to ona wystawiła język. –To masz te whisky ? –skierowała wzrok na mnie.
-Nie, Violu, nie mam.
-Jak to nie masz ?! –zaczęła zgrywać oburzoną.
-Violetta ty chyba w ciąży jesteś. –jak widać Fran postanowiła odegrać się na przyjaciółce.
-Niby z kim ?
-Pomyśl.
-Dla waszej informacji jeszcze nie spałam z Leonem.
-Jak to ?! –zrezygnowałam z wycieczki do kuchni po picie i usiadłam koło przyjaciółki. –Jak mogłaś jeszcze z nim nie spać ?!
-Cami jestem z nim od 3 tygodni.
-Fran spała z Federem na pierwszej randce.
-WCALE NIE! –tym razem to ja dostałam poduszką.
-Fran odłóż tą poduszkę!
-NIE! Przydatna jest. –przytuliła poduszkę i skierowała wzrok z powrotem na Violettę.
-Wracając do tematu. Po prostu nie jestem jeszcze gotowa. –oznajmiła.
-A chcesz tego ?
-No pociąga mnie czasem.
-Patrząc na jego klatę to się nie dziwię.
-Cami! –oburzyła się.
-Nie moja wina, że masz przystojnego faceta! –podniosłam ręce w celu obrony.
-Violu a Leon tego chce ? –spytała włoszka wracając znowu do tematu.
-No ostatnio coś wspominał.
-Powinniście spróbować, jesteś pierwszą dziewczyną Leona od czasu Amy, pewnie dawno z nikim nie spał.
-Fran od kiedy ty się interesujesz życiem seksualnym Leona ? –spytałam znowu zbaczając z tematu.
-Cami skarbie Violetta potrzebuje pomocy więc przestań zmieniać temat! –powiedziała nadzwyczaj spokojnie.
-Dziewczyny! –Przerwała nam Vilu. –Kim była Amy ? –spytała a my z Fran spiorunowałyśmy się wzrokiem.
-Fran to może ty opowiedz. –poleciłam szatynce, ta ciężko westchnęła i zaczęła opowiadać.
-Gdy ty wyjechałaś Leon się załamał, gdy dowiedział się, że to wszystko wina Lary omal jej dosłownie nie zamordował, był bardzo wstrząśnięty. Trwało to dobre kilka miesięcy a ten co raz bardziej się pogrążał, jakby tego było mało rodzice zmusili go do pracy w ich firmie, musiał przerwać studia, zdawało się, że psychika Leona zaraz nie wytrzyma, na szczęście pojawiła się właśnie Amy, poznali się na studiach, od początku się przyjaźnili. Tak jak on pochodziła z Meksyku, była rok młodsza od nas, była także dość podobna do Ciebie, no tylko nie umiała śpiewać ale za to pięknie malowała, przejęła się sytuacją Leona i wsparła go, później to wszystko przemieniło się w związek, wyciągnęła Leona z tego dołka rozpaczy, ten się jej oświadczył a miesiąc później okazało się, że jest w ciąży. Była całkiem spoko, wszyscy ja polubili, niestety okazało się, że to  nie dziecko Leona a profesora Amy, Leon się wściekł, wyrzucił ją z domu, rozstali się. –opowiedziała spokojnie w dużym skrócie.
-A Leon ? Załamał się potem tak jak po moim wyjeździe ?
-Nie, chłopaki mu na to nie pozwolili, zajął się firmą i najprawdopodobniej trzymał wszystko w Sobie, a 2 miesiące później pojawiłaś się ty. –uśmiechnęła się.
-Czyli dużo się zdarzyło.
-Nawet nie wiesz jak dużo, Fran wyszła za mąż, Ludmi i Naty wyjechały, Maxi wyjechał, Andres’a gdzieś wcięło, a my z Broadway’em przeżyliśmy niezwykle interesujący związek. –oznajmiłam i lekko się zaśmiałam.
-I naprawdę nikt nie został przy muzyce ? –spytała Vilu.
-Jak widać nie, ale muzyka zawsze będzie w naszych sercach. –stwierdziłam szeroko się uśmiechając.
-Zaśp.. –zaczęła Fran ale przerwał jej dzwonek do drzwi.

*Natalia*
Po kilku męczących godzinach lotu w końcu dolecieliśmy, samolot wylądował we Włoszech.
-Witaj Mediolan! –krzyknęłam wychodząc z samolotu a chwile później poczułam ciepło rąk Maxiego na swoich biodrach.
- Zapamiętasz tą wizytę. Włochy od dzisiaj będą Ci się kojarzyć tylko z miłymi wspomnieniami. –wyszeptał mi na ucho.
-Co masz na myśli ? –spytałam z uśmiechem.
-Jesteśmy tu razem, tutaj wszystko się zaczyna, spędzimy miłe chwile. –oznajmił.
-To będą najlepsze wakacje w życiu.
-Wakacje ?
-No nie koniecznie wakacje. –zaśmiałam się. –Ale będzie wspaniale, wiem to. –chwyciłam jego rękę i razem ruszyliśmy w stronę gmachu budynku lotniska. Tam o dziwo nie rozpoznani przeszliśmy przez wszystkie bramki i wsiadając do samochodu pojechaliśmy do hotelu.
Otworzyłam drzwi pokoju i zobaczyłam ogromne dwuosobowe łoże, dwoje drzwi, jedne do łazienki, drugie do garderoby, nowoczesny telewizor i oczywiście ogromny taras, jak zwykle luksusy jak to przypada na najlepsze hotele. Odłożyłam walizkę na bok i nie zważając na otoczenie i czynniki poboczne rzuciłam się na łóżko, w celu wyspania się.
-A co powiesz na spacer ? –chłopak położył się koło mnie i pozwolił abym się w niego wtuliła.
-Spać. –odpowiedziałam krótko.
-Naty dopiero południe.
-Nie zmienia faktu, że chce spać.
-No dobrze, to spij, pójdziemy wieczorem. –pocałował mnie w policzek i ułożył się tak abyśmy oboje mogli odpocząć w wygodniej pozycji wtulenie w Siebie. 
-----------------
Rozdział mi się strasznie nie podoba ... dziwny jest. Do tego trochę mi smutno bo nie dobiliście do 15 komentarzy ;c Mam nadzieję, że zmiany do których dojdzie i moje wielkie zaangażowanie w promocje bloga wyjdzie na dobre :) Wiem jedno, NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ! <3 
Jeszcze będziecie komentować, mówię wam to! ;* 
Co do rozdziału ... kto sie zjawi u dziewczyn ? Jak minie pobyt Naxi we Włoszech ? Co z Diemiłą ? 
Wszystko w następnych rozdziałach :) 

8 KOM - NEXT
~nikuś! ;*

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 45



*Natalia*
(…) –Natalia 2 słowa, 9 liter. Powiedz to a twoje życie się zmieni. –powiedział patrząc mi głęboko w oczy, w jego zobaczyłam błaganie, walkę. Stałam jak wryta, nie wiedziałam co odpowiedzieć, czułam niezdecydowanie i lęk. „Twoje życie się zmieni” , jak się zmieni ? Czy zmieni się pozytywnie, będę szczęśliwa ?



-A co jeśli tam upadnę i się skompromituję ? Co jeśli zapomnę kroków, słów ? –chodziłam w kółko cała w nerwach, trema opanowała moje ciało a Maxi, stał. Po prostu stał i patrzył.
-Naty spokojnie! –w końcu przemówił i zatrzymał mnie przed Sobą. –Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym. –Jak powiedział tak zrobiłam, po chwili poczułam ciepło jego warg na swoich. Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka.

-Kocham Cię. –wydobyłam z Siebie magiczne słowa i jednocześnie zdarzyło się kilka rzeczy. Poczułam w sercu ciepło i miłość, na moich ustach zawitał szczery uśmiech i chwile później wargi Maxiego. W tle brzmiały oklaski nie tylko Ludmiły i Diego ale przypadkowych przechodni. Nagle wszystko się rozświetliło, usłyszałam muzykę, zaczęłam zauważać uśmiechy innych, radość, samą ją czułam, czułam szczęście. Właśnie o to mu chodziło, moje życie się zmieniło. –Kocham Cię, zawsze kochałam, nigdy nie przestałam. Kocham Cię Maxi. –nie mogłam przestać wypowiadać tych słów, na jego twarzy zawitała ulga i ogromny uśmiech, zwycięstwo.
-Ja też Cię kocham. –odpowiedział i ponownie wbił się w moje usta.
-Obiecaj mi, że będę szczęśliwa już zawsze. –wyszeptałam.
-Zawsze. –posłał mi szczery i promienny uśmiech.
-Pojedziesz ze mną ?
-Zawsze i wszędzie, nigdy Cię nie opuszczę. –wyrecytował nadal z wielkim uśmiechem.
-No i widzisz, marzenia się spełniają. –usłyszeliśmy Diego mówiącego do Lu. Automatycznie się do nich obróciliśmy.
-Spełniają się. –potwierdziłam.
-No to kochani, czas chyba iść, na wszystkich czeka wielka zmiana. Wasz samolot odlatuje za 20 minut. –stwierdziła Ludmiła podchodząc do mnie i mocno mnie tuląc. Stałyśmy tak przytulone a po policzkach zaczęły spływać nam łzy, szczęścia, tęsknoty, radości. –Przygotuję dla was mieszkanie, przylatujcie tutaj zaraz po zakończeniu trasy. Bądźcie szczęśliwi. Będziemy tęsknić. –powiedziała i jeszcze mocniej mnie ścisnęła.
-Lu udusisz mnie. –zaśmiałam się i starłam łzę z policzka. –Wrócimy tu. –spojrzałam z uśmiechem na mojego chłopaka. –A teraz jedziemy zmienić życie na lepsze.
-Nie, wasze życie już się zmieniło. –oznajmiła moja zapłakana siostra i znowu mnie przytuliła. Następnie spojrzała na Maxi’ego i go także przytuliła. –Dbaj o nią. Rozumiesz ? Ma być szczęśliwa i uśmiechnięta.
-Zadbam o to.
-A ty Diego jej nie zrań, inaczej pożałujesz. –poszłam w ślady blondynki. –Kochaj ją.
-Ma się rozumieć. –odpowiedział a wszyscy lekko się zaśmiali.
-Idziemy ? –spytałam Maxi’ego.
-Tak. –chwycił nasze walizki, ostatni raz spojrzeliśmy na Ludmiłę i Diego, uśmiechnęliśmy się i ruszyliśmy w stronę odprawy.

*Francesca*
-Kochanie kto jest tak głupi, żeby pisać sms’y o 8 rano ? –spytał zaspany Fede, zaraz po tym jak obudził go dzwonek mojego telefonu. Szybko chwyciłam urządzenie i sprawdziłam pocztę.
-Camila. –posłałam mu szczery uśmiech i odczytałam wiadomość. –Mam być u niej za 3 godziny. –oznajmiłam i leniwie się przeciągnęłam. –Co chcesz na śniadanie ? –spojrzałam z powrotem na mojego męża a na mojej twarzy pojawił się podziw i zdziwienie, chłopak zdążył z powrotem zasnąć. Powoli i bez szeleśnie wygramoliłam się z łóżka i szybko wyszłam z sypialni kierując się do kuchni. Tam przygotowałam stos kanapek, zjadłam 3 a resztę zostawiłam dla Federa i udałam się do garderoby gdzie wybrałam zestaw na dzisiejszy dzień . Zajmując łazienkę przygotowałam się do wyjścia a półtorej godziny później ubierałam już buty i szukałam telefonu i kluczy aby wyjść z domu na świeże powietrze. Mój mąż cały czas przebywał w Krainie Morfeusza co wprawiało mnie zachwyt, ciągle nie byłam w stanie zrozumieć jak można spać po 13 godzin, zostawiłam dla niego kartkę, na której napisałam gdzie jestem i wyszłam z domu. Przywitałam mnie niezbyt ciekawa pogoda, ale mimo to zostawiłam auto na parkingu i w stronę mieszkania Violetty poszłam pieszo.
-Cześć Leon. –posłałam mu szczery uśmiech. –Jest Violetta ? –spytałam stojąc w drzwiach przyjaciółki.
-Tak, jest. Właśnie lata po domu szukając buta. –zaśmiał się i wskazał na brunetkę, która akurat przebiegała przez salon. –Idziecie do Camili ?
-Tak.
-To może wejdź, trochę to potrwa zanim znajdzie. –zaśmiał się i otworzył szerzej drzwi, umożliwiając mi wejście do pomieszczenia. Weszłam w głąb mieszkania i zastałam „artystyczny nieład” pośród \, którego biegała moja przyjaciółka.
-Hej Fran! –podbiegła do mnie Violetta i pocałowała w policzek. –Zaraz będę gotowa. –oznajmiła lekko zdyszana. –Leon na pewno nie widziałeś tego buta ?
-Violu kochanie czemu nie ubierzesz innej pary ? Nie będzie łatwiej ?
-Nie!
-Ale trampki też Ci będą do tego zestawu pasować.
-Fran może ty mu wytłumacz, że to do tego muszą być obcasy.
-Tak, Leon do tych spodni to raczej obcasy. –posłałam mu uśmiech.
-A radźcie Sobie same. –podniósł ręce na znak, że się poddaje. – Ja idę do Megan. –oznajmił i zakaszlnął.
-Leon brałeś lekarstwa ? –spytała Violetta patrząc na chłopaka.
-Jeszcze nie. –powiedział podkreślając słowo „jeszcze”.
-To w tej chwili idziesz to zrobić. –rozkazała surowo i wskazała na kuchnie.
-Tak jest! –stanął na baczność jak żołnierz a chwile później wszyscy troje wybuchliśmy śmiechem.
-Fajnie, że tu tak wesoło ale Violu mamy tylko 30 minut na dotarcie do domu Cami. –oznajmiłam nadal się śmiejąc.
-Ale ja nadal nie mam tego buta. –rozejrzała się po pokoju.
-Przy drzwiach widziałam jakiegoś buta, takiego czarnego. –Violetta szybko pobiegła w stronę drzwi a chwile później wróciła z butem w ręku i uśmiechem na twarzy.
-To ten. –obie się zaśmiałyśmy. –Idziemy ? –spytała biorąc torebkę.
-Jasne.
-LEON WYCHODZĘ! –krzyknęła na cały dom i chwytając mnie za rękę pociągnęła w stronę drzwi.

*Angie*
-Angie wychodzę! –usłyszałam krzyk mojego narzeczonego, słysząc go szybko zbiegłam na dół.
-Gdzie ? –spytałam a na twarzy Germana pojawiło się zakłopotanie, zaskoczyłam go.
-Na spotkanie z klientem. –odpowiedział po krótkim zastanowieniu się.
-Z klientem ?
-Tak.
-Na pewno ?
-Tak. –słyszałam w jego głosie kłamstwo, coś kombinował. Przemilczałam a mężczyzna ucałował mój policzek i wyszedł z domu.
-Ramallo! –krzyknęłam aby przywołać asystenta Germana.
-Tak Panienko Angie ?
-Gdzie poszedł German ?
-Nie wiem. –odpowiedział nie patrząc mi w oczy.
-Ramallo dlaczego kłamiesz ? –posłałam mu srogie spojrzenie.
-RAMALLITO CHODŹ TUTAJ! –usłyszeliśmy głos Olgi z kuchni.
-Uratowała Cię. –oznajmiłam sucho i oddaliłam się od mężczyzny. Ruszyłam w stronę sypialni, docierając tam usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach powoli mocząc je łzami. German coś ukrywa, i to nie od dzisiaj, coś się tu dzieję za moimi plecami i to nie jest miła niespodzianka, czuję to. Poirytowana całą sytuacją wstałam z łóżka, podeszłam do szafy, wybrałam zestaw odpowiedni do pracy i udałam się do łazienki gdzie wyszykowałam się do wyjścia.
Pół godziny później gotowa pożegnałam się z Olgą i omijając szerokim łukiem Ramallo wyszłam z domu, i wsiadając do samochodu pojechałam do Studia OnBeat.

*Maxi*
Marzenia się spełniają, marzenia naprawdę się spełniają, wszystko jest możliwe. Wreszcie byłem w stanie to uwierzyć, siedząc w samolocie, trzymając Natalię za rękę uśmiech nie schodził mi z twarzy, tysiąc pozytywnych myśli siedziało w mojej głowie, uświadomiłem Sobie, że warto walczyć i warto się nie poddawać.
-Witamy na pokładzie samolotu Buenos Aires – Mediolan, za 6 minut wystartujemy, prosimy o zapięcie pasów. –z głośników usłyszeliśmy głos młodej stewardessy. Mocniej ścisnąłem dłoń mojej dziewczyny i wygodnie oparłem się o siedzenie.
-Marzenia naprawdę się spełniają. –oznajmiłem tym razem na głos i spojrzałem z uśmiechem na dziewczynę.
-Maxi a będziemy szczęśliwi ? Miłość naprawdę sprawi, że nasze życie się zmieni ? –pytała jak dziecko.
-Tak. –zbliżyłem się do niej i musnąłem jej usta. –Teraz wszystko będzie inaczej, nauczymy się kochać, zadbam o Ciebie, będziesz moją księżniczką. Z naszych twarzy nie będzie znikał uśmiech a problemów będzie mniej, będziemy po prostu szczęśliwi.
-A twój świat też tak nagle nabrał kolorów ?
-Nie, mój stał się kolorowy gdy Cię zobaczyłem kilka dni temu, wpuściłem miłość do serca od razu, dlatego.
-Czyli nie potrzebnie zwlekałam ?
-Tak. –uśmiechnąłem się.
-Wtedy na lotnisku, jak chciałeś abym powiedziała te słowa cały świat się zatrzymał, ja zamknęłam oczy i przypomniała mi się scena z naszego pierwszego pocałunku, staliśmy wtedy w korytarzu, kilka minut przed moim występem z dziewczynami, ja się denerwowałam a ty mnie uspokoiłeś. I wszystko tak nagle się zmieniło, otworzyłam oczy, spojrzałam  Ci w oczy, miałeś je zapłakane, chciałeś się poddać i wtedy to samo ze mnie wyszło, zrozumiałam, że nie mogę zwlekać i powiedziałam to a wtedy usłyszałam muzykę a świat stał się kolorowy. –mówiła z uśmiechem jak zahipnotyzowana. –To niesamowite jak miłość zmienia człowieka. Przecież byłam pustą ździrą nie mającą uczuć, taka tu przyleciałam a teraz wylatuję jako Natalia, która potrafi kochać, wylatuję z mężczyzną mojego życia z nadzieją, że tu wrócę. –mówiła patrząc w okno. –Maxi weź mnie uszczypnij. –oznajmiła obracając się do mnie i podsuwając rękę. –Bo to chyba sen. –zaśmiałem się i zamiast ją szczypać po prostu pocałowałem.
-To nie sen. To życie pełne miłości, bo żeby żyć potrzebna jest miłość.

Wszystko czego potrzebujesz to miłość.
~The Beatles

 -------------------
Co ja mam wam napisać ? Czy zwykłe "Dziękuję" wystarczy ?
Nie umiem wam wystarczająco podziękować, pokazaliście, że jesteście w stanie komentować ... pobiliście rekord na tym blogu, 12 komentarzy! W każdym słowo "ogórek" co wywołało u mnie potok łez i bekę życia xd Jesteście najwspanialsi! 
Podwyższę poprzeczkę... popkarzcie, że jeśli tylko chcecie możecie uszcześliwić i pomóc mi latać, 15 komentarzy, nie muszą być to opinie bo rozumiem, że niektórzy nie lubią ich pisać, może to być jedno słowo ; "ogórek", tak jak poprzednio :) Tylko tym razem niech 15 osób to napiszę, a ja w zamian na piątek napiszę wam one shota! Niech KAŻDY kto jeszcze nigdy nie skomentował napisze to jedno słowo a spokojnie wam się uda :) To chyba nie tak dużo, a potrafi BARDZO uszczęśliwić :) 15 komentarzy :)
Co do rozdziału ... taką wenę jaką miałam przy fragmencie w samolocie chcę mieć codziennie! Oprócz tego coś się dzieje u Angie, a już niedługo będzie się coś dziać u dosłownie każdego :) 
Komentujcie kochani! 
8 KOM - NEXT