środa, 4 lutego 2015

Rozdział 15



"Nie jestem królową piękności, jestem po prostu piękną sobą" 
~Selena Gomez 

Dla Małej 

W TYM ROZDZIALE ...
León po raz kolejny ma plan jak spędzić z Violettą wieczór sam na sam, tym razem niestety musi się trochę wykosztować aby pozbyć się Megan z domu, czy dziewczynka ucieszy się z niespodzianki ? ... 
Diego otrzymuje zaskakujący telefon, jego świat nagle staje na głowie, dostaje kuszącą propozycje przez którą jego związek może się rozpaść ... 
Cami zdradza Gary'emu, że Brodway chce do niej wrócić, jej chłopak od razu zaczyna działać i myśleć ... 
A Naty wraca do domu, siedząc w autobusie dzwoni do swojej siostry, czy dziewczyna jej pomoże ? 
Wszystko w rozdziale ...    



*Następnego dnia*
*Violetta*
Obudziłam się niespokojna, nie wyspana i obolała. W nocy znowu śniła mi się tajemnicza dziewczynka mówiąca o umieraniu.
Bolała mnie głowa i wszystkie mięsnie w całym ciele. Grypa. –pomyślałam bez dłuższego namysłu.
Wstałam i udałam się do kuchni. Tam chwyciłam proszki na ból i coś na przeziębienie. Nie chciałam tracić czasu na choroby. Popiłam wszystko wodą i udałam się z powrotem do sypialni gdzie miałam zamiar się przygotować.
Pół godziny później zeszłam do jadalni ubrana w dżinsy, niebieską satynową, luźną bluzkę i czarną marynarkę. Z uśmiechem przywitałam już kłócących się Leóna i Megan.
-O co tym razem poszło ? –spytałam siadając przy stole.
-Tata nie pozwala mi iść na przyjęcie urodzinowe do Katie.
-Pewnie jest jakiś powód, który León nam zaraz wyjaśni, prawda ? –spojrzałam na mojego chłopaka.
-Oczywiście. –odpowiedział pewny Siebie. –Megan nie możesz iść na przyjęcie do tej twojej koleżanki ponieważ tego samego dnia jest koncert.
-I mamy na niego iść ? –spytała rozdrażniona. –Tato 7 lat się kończy tylko raz! A Katie to moja najlepsza przyjaciółka!
-Aa, czyli to przyjęcie jest ważniejsze od koncertu, o który mnie błagałaś dokładnie od 3 miesięcy, dwóch tygodni i pięciu dni ? –spytał z chytrym uśmieszkiem.
-CO ? –dziewczynka aż się zakrztusiła. –Zabierasz mnie na TEN koncert ?! –wstała.
-Tak.
-AAAAAAAAAAAAA! –zaczęła krzyczeć i wskoczyła na Leóna. –DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! –patrzyłam na wszystko z rozbawieniem.
-Czyli co ? Idziesz na to przyjęcie ? –spytał.
-Nie. –odpowiedziała uśmiechnięta. –Katie zrozumie.
-No a zwłaszcza, że idziesz tam z nią. –dołożył.
-CO ?! –dziewczynka ponownie się rozpromieniła.
-Idź lepiej zobacz do twojego pokoju. –zaśmiał się. Megan natychmiast znikła z naszych oczu.
-5…4…3… -zaczął odliczać. -2…1.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! –usłyszeliśmy radosny wrzask. Zaśmiałam się.
-Coś ty jej tam dał ?
-Dla bilety z pakietem meet’n greet. –powiedział dumny.
-WOW ! Teraz to ona Cię będzie kochać do końca życia. –podeszłam do niego.
-No ja myślę, nie po to wydałem tyle kasy. –zachichotał i pociągnął mnie na swoje kolana. –Gadałem też z rodzicami tej całej Katie, zabiorą tam dziewczynki więc my mamy całą sobotę dla siebie. –powiedział mi na ucho. –Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. –zachichotałam słysząc to.
-León wydałeś tyle kasy tylko po to żeby spędzić ze mną wieczór sam na sam i uprawiać seks ? –spytałam zdziwiona.
-Dokładnie.

*Diego*
-Dzień Dobry Panie Dominguez. –usłyszałem niski głos mężczyzny.
-Dzień Dobry. –odpowiedziałem zdziwiony.
-Dzwonię do Pana w sprawie propozycji, o której rozmawialiśmy…
-Tak, rozumiem, teraz gdy przegraliśmy jest nieaktualna. –przerwałem mu.
-Wręcz  przeciwnie Panie Dominguez, chciałbym Pana w reprezentacji Hiszpanii. –powiedział radośnie a ja aż usiadłem.
-Ale jak to ? –wydukałem. –Przecież przegraliśmy…
-Tak, ale zachwycił Pan nas wszystkich swoją grą, uznaliśmy, że podtrzymamy propozycje, czy ma Pan czas dziś popołudniu ?
-Tak..
-Zjawię się u Pana w hotelu, w restauracji o 12:00, proszę się pojawić.
-Dobrze. –odpowiedziałem nadal oszołomiony. Mężczyzna się rozłączył a ja nadal siedziałem oszołomiony! Dostałem się do reprezentacji mojej ojczyzny! Dostałem się do najlepszej drużyny siatkarskiej na świecie!

*Camilla*
-Gary … -zaczęłam wchodząc do kuchni gdzie chłopak coś kombinował.
-Hm?
-Miałeś kiedyś byłą dziewczynę ? –spytałam a ten na mnie spojrzał zdziwiony pytaniem.
-No wiesz, ja nadal mam jakąś byłą dziewczynę, nawet z cztery. –zaśmiał się.
-No tak, ale taką głupią i natrętną, która chcę do Ciebie wrócić…
-KTÓRY IDIOTA CHCĘ DO CIEBIE WRÓCIĆ ? –nerwowo rzucił nóż, który trzymał w ręce do zlewu i do mnie podszedł. –Ten murzyn ?!
-Tak, znaczy nie, znaczy no niby tak, ale mnie to nie obchodzi… -odpowiedziałam szybko aby złagodzić jego gniew.
-Jak to chce do Ciebie wrócić ?!
-No tak normalnie… powiedział, że tęskni, ale kochanie ja to mam w dupie… mówię Ci to bo po prostu on mnie wkurwia i nie wiem jak się go pozbyć… -zaczęłam wymachiwać rękami próbując pozbyć się emocji.
-Wiesz co masz zrobić ? –spytał już nieco spokojniej. –Przypierdol mu. Tak raz, ale porządnie!
-Gary …
-Albo nie, ja to lepiej zrobię, bardziej go zaboli… nauczy się, że masz chłopaka.
-Gary bicie to nie sposób.
-Od kiedy ?
-Od zawsze.
-Nie przypominam Sobie…
-GARY! –podniosłam głos.
-Dobra, dobra. –podniósł ręce w celu obronnym. –To skoro nie chcesz go bić, i mi też nie pozwalasz… 
-No dalej oświeć mnie.
-To może porozmawiajmy z nim, razem.
-Razem ?
-Tak, może jak zobaczy nas razem to zrozumie, że jesteś zajęta… zaprośmy go na jakąś kolacje, od razu tutaj, zobaczy, że tworzymy rodzinę i w ogóle.
-hmm … to nie taki zły pomysł.
-No wiem, naprawdę niech się od Ciebie odpierdoli, jesteś tylko moja. –powiedział poważnie.
-Tak, dziękuję kochanie. –uśmiechnęłam się. Chłopak podszedł do mnie a następnie mocno przytulił.
-Ten frajer to tylko drobna przeszkoda do naszego szczęścia, pokonamy ją, a on się odwali, obiecuję. –wyszeptał mi we włosy.

*Naty*
Usiadłam na swoim miejscu, włożyłam słuchawki do uszu i czekałam aż autokar ruszy. Gdy ten to w końcu zrobił zaczęłam patrzyć na oddalający się przystanek, na którym pozostawiłam swoje życie u boki Maximiliana.
-Muszę wyjechać, muszę. –powtarzałam Sobie ciągle, wiedząc, że wyjazd jest dla mojego dobra, dzięki temu nie będę cierpieć. Wrócę do pracy i zapomnę o Maxim. O tym niewyrachowanym, zmiennym draniu przez, którego zrobiłam coś czego miałam nigdy nie robić –uroniłam łzę, a nawet kilka. Właśnie przez to nie mogłam tu zostać, nie mogłam tutaj żyć. Moje miejsce jest w centrum Buenos Aires i tam zostanę, co prawda bez Maxi’ego ale z Lu, ona mi pomoże. Tak, mam przecież jeszcze rodzinę.
Szybko wyciągnęłam telefon z torby i wybrałam numer mojej siostry.
-Cześć  siostrzyczko! –usłyszałam jej radosny, piskliwy głosik.
-Cześć Lu, mam problem. –powiedziałam nieco bardziej smutno.
-Naty co się stało ? To przez Maxi’ego, tak ?! Jezu zabiję gnoja…
-Tak… Lu on … -zaczęłam szlochać. –On się zmienił, teraz jest taki … zimny. Musiałam wyjechać, jestem w drodze do domu…
-Naty po pierwsze nie płacz! Nie płacz przez faceta, Maxi nie jest wart nawet jednej! Bardzo dobrze zrobiłaś, że go zostawiłaś, jedz teraz do mojego mieszkania i tam się zatrzymaj, my z Diego jutro wracamy.
-Jutro ?
-Tak, Argentyna przegrała.. –powiedziała już z mniejszym entuzjazmem.
-Ojej, przepraszam, tu nie ma telewizora, nie wiedziałam …
-Spoko, tak też jutro wracamy i pogadamy, a teraz masz nie płakać, zrozumiano ? Przyjadę z dużą paką naszych ukochanych chrupek i utopisz smutki w kaloriach! Zawsze to lubiłaś! –zaśmiała się. Ja w sumie też.
-Tak… Kocham Cię Lu.
-Ja Ciebie też, widzimy się jutro. –powiedziała łagodnie i się rozłączyła. Uśmiechnęłam się. Fajnie mieć siostrę, może dzięki niej Maxi pójdzie w zapomnienie…

*Diego*
-O twoich zarobkach nawet nie wspomnę, z osiągnięciami naszej drużyny chyba zdajesz Sobie sprawę z tej sumy. Co jeszcze … zakwaterowanie także otrzymasz, wszystko co najlepsze będzie twoje. –powiedział pokazując mi umowę. Spojrzałem na nią. Kilkaset linijek drobnego druku, nie miałem ochoty czytać, wiedziałem, że jest obiecująca… 
-Do kiedy mam czas ? –spytałem.
-Do wyjazdu twojej drużyny. –odpowiedział krótko.
-Jeden dzień ?
-Jeden dzień.
-Dobrze, muszę jeszcze porozmawiać z dziewczyną i się zastanowić, jest to naprawdę kusząca propozycja, dziękuję. –powiedziałem z wymuszonym uśmiechem. Mężczyzna wstał i podał mi dłoń. Pożegnaliśmy się.
Teraz czeka mnie rozmowa z Lu … musimy zostać w Barcelonie, to już praktycznie pewnie, widząc tą umowę, nie mogę jej odpuścić, nie mogę.

~.~

-Ogarniasz co zrobił Natalii ten idiota ?! –krzyknęła nerwowo wchodząc do pokoju.
-Zostawił ją ? –spytałem bez entuzjazmu.
-Nie. To ona zostawiła go ale to on zranił ją! IDIOTA I GNÓJ! –krzyknęła rzucając się na łóżko.
-Lu spokojnie…
-Spokojnie ?! Przez tego udupa moja mała siostrzyczka cierpi! Dobrze, że jutro wracamy, będę mogła mu walnąć!
-mhm …
-Hej, Diego… -obróciła się w moją stronę. –Co jest ?
-Lu nie wracamy do Buenos Aires. –powiedziałem nie chcąc owijać w bawełnę.
-Co ?! –usiadła.
-Tak, wiem, że chcesz wracać do Naty, ale Lu dostałem się do drużyny Hiszpanii! Lu udało mi się!
-Ale jak to ? …
-No tak! Dostałem się! –uśmiechnąłem się radośnie.
-Ale Diego ja nie mogę tu zostać… Naty, mama, tata … wszystko jest tam, w Buenos Aires.
-No tak, ale przecież Naty może przyjechać tu, zamieszka z nami …
-Nie, Naty nie może przyjechać tu, ja tez nie mogę.
-Ale Lu…
-Nie, Diego. Nie mogę zostać w Barcelonie.

*Violetta*
Od 3 godzin León siedział zamknięty w sypialni. Uczył się. Przez następne 4 dni czekały go egzaminy, dlatego siedział i się uczył, bardzo mu zależało. Cały dom został teraz zorganizowany tak, żeby nic go nie rozpraszało, Megan została wysłana na mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, a ja wzięłam na Siebie tyle pracy ile się dało, tylko po to, żeby dom jak najczęściej był pusty. León był nam bardzo wdzięczny, ale codziennie gdy wracałam do domu widziałam, że jednak czuje się zmęczony i zestresowany, jednak brakowało mu radosnych wrzasków więc gdy tylko dom robił się pełny on rzucał książkami i zaczynał gonić Megan po całym domu, ja tymczasem robiłam ciepły obiad a gdy ten był gotowy razem siadaliśmy do stołu i jedliśmy jak przykładna rodzina dużo przy tym rozmawiając. Potem siadaliśmy razem przed telewizor aby obejrzeć film, którego jednak nigdy nie udało nam się obejrzeć do końca, najczęściej León po prostu miał zbyt dużo energii aby siedzieć na tyłku przez dwie godziny. Gdy dochodziła pora, w której normalni ludzie od godziny spali u nas zaczynała się walka o łazienkę. Gdy w końcu Megan wygrywała León przez następne pół godziny siedział w kuchni i zajadał ciasteczka a ja szybko sprzątałam salon po naszych wybrykach. Gdy łazienka się w końcu zwalniała odciągałam mojego łakomczucha od ciastek i ciągnęłam na piętro gdzie gdy tylko się razem umyliśmy szliśmy spać. Tak mniej więcej wyglądał nasz dzień przez ostatnie dwa tygodnie. Megan miała go już szczerze dość, nie podobały jej się niektóre z zajęć i chciała wcześniej wracać do domu, mi to było szczerze obojętne a za to León chodził jak robot i powtarzał nauczone formułki, z dnia na dzień stresował się co raz bardziej. Nasz dom żył tylko jego egzaminami.
Dzisiaj do domu wróciłam wcześniej,  panowała tu grobowa cicha przerywana głośnymi westchnięciami Leóna zamkniętego w sypialni. Przez chwile się wahałam, aż w końcu uznałam, że jednak do niego zajrzę. Cicho zapukałam i weszłam. Zaśmiałam się.
Chłopak leżał obłożony notatkami, nogi miał na poduszce a głowa zwisała mu z łóżka, nad twarzą trzymał kartkę.
-ee… -odezwałam się. –Skarbie pomóc Ci w czymś ? –chłopak słysząc mnie gwałtownie odskoczył z dziwnej pozycji i usiadł, robiąc przy tym spore zamieszanie.
-Nie. –powiedział szybko. –Violu przestraszyłaś mnie…
-Przepraszam kochanie, chciałam zobaczyć czy wszystko w porządku, twoje jęki przerażają…
-Tsa … mogłabyś mi przynieść kawy ? –spytał rozglądając się wśród notatek.
-Jasne, już się robi. –wyszłam i zamknęłam drzwi. 

 Czytasz = komentujesz = motywujesz 
13 KOMENTARZY - NEXT

17 komentarzy :

  1. Wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hej wybacz ze tak późno :(
      Wow ten rozdział jest piękny tez chce tak pisać tylko pozazdrościć :)
      Dzisiaj krótko
      Naty nie martw się Maxi jest dealer jeżeli pozwolił ci znowu odejść (ale będzie jeszcze Naxi nie ?) Leon kupił Mega bilety na koncert :) i biedny musi się uczyć, Gary czy ty zdurniales zapraszać Brodweya (dla mnie on wygląda jak pedał :) No to koniec czekam na next i życzę weny
      Ps. Wpadniesz do mnie
      fedecescaforever.blogspot.com
      Pozdrawiam Sofia :***

      Usuń
    2. Maxi jest deklem za błędy sorry ale pisze z telefonu

      Usuń
    3. Maxi jest deklem za błędy sorry ale pisze z telefonu

      Usuń
    4. Hej wybacz ze tak późno :(
      Wow ten rozdział jest piękny tez chce tak pisać tylko pozazdrościć :)
      Dzisiaj krótko
      Naty nie martw się Maxi jest dealer jeżeli pozwolił ci znowu odejść (ale będzie jeszcze Naxi nie ?) Leon kupił Mega bilety na koncert :) i biedny musi się uczyć, Gary czy ty zdurniales zapraszać Brodweya (dla mnie on wygląda jak pedał :) No to koniec czekam na next i życzę weny
      Ps. Wpadniesz do mnie
      fedecescaforever.blogspot.com
      Pozdrawiam Sofia :***

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Leos i jego spryt. xdd Meg idzie na koncert :D Opiszesz relacje ? Z perspektywy Megan ;33 Uczy sie biedny ;c Testy ma :c Diego taka okazja, a Lu go zostawia.. ;c #smuteq . Gary taki opiekunczy <3 Kolacja ? Ich trojka, razem ? Naprawde ? I na koniec Naaxi :/ Kurde no xd. Naty biedna moja modelka ! ;* Maxi idioto ! #Pozdro_Martyna_;33

      Usuń
  4. Jak zwykle Mała na samym końcu -.-
    Baaaardzo dziękuje za dedykacje :*
    Rozdział wspaniały!
    Leon jaki sprytny XD
    Wysłać Megan na koncert tylko po to, żeby pierdolić się Violettą XDDDDD
    Geniusz! XD
    Biedny ma egzaminy :(
    Ale jak już pisałam dwie linijki wyżej jest geniuszem więc sobie poradzi XDD
    I jeszcze na samym początku ten piękny fragment z mojej ulubionej piosenki Sel <333333
    Dobra wracamy do rozdziału!
    Diego dostał się do reprezentacji Hiszpanii! :D
    Tylko, że Lu nie chcę zostać w Barcelonie :/
    A tylko spróbuj rozdzielić Demiłe!
    Gary <33333
    Ej! Było tych wszystkich wyzwisk, które Ci wysłałam XD
    Cami, Gary i Broadway razem na kolacji?
    Coś czuję, że to nie skończy się najlepiej XD
    Znowu krótki komentarz -.-
    Nie umiem już ich pisać :''(
    Czekam na next :*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny. Hah Leon jaki spryciarz i uczeń :D ciekawe co zrobi Diego i Lu, oby się nie rozstali :/ jak Naxi :( mam nadzieję że wrócą. Liczę że w kolejnych rozdziałach coś ciekawego zadzieje się u Leonetty bk jakoś za słodko mają :D:D hahah taka zła ja xd :P

    OdpowiedzUsuń