wtorek, 21 października 2014

Rozdział 11


Dzisiaj nie dam cytatu, ale ty weź się po prostu uśmiechnij :)
~nell

 Dla Linney P.

W TYM ROZDZIALE... 
Akcja odbywa się poniedziałkowym rankiem, który dla Violetty, Leona i Megan jak zwykle jest szalony, para ma problem ze wstaniem lecz ich córeczka ma na to radę... 
Podobnie jest u Diemiły... Diego też nie może wstać po szalonej nocy a Ludmila chce iść na plażę... czy uda jej się wyciągnąć swojego chłopaka z łóżka ? 
Za to u Naxi zupełnie inna sytuacja, para wstała aczkolwiek poranek rozpoczynają sporem... jakim ? Wszystko w rozdziale :) 

 


*Następnego dnia*
*Violetta*
Co za przyjemność, gdy pierwszą rzeczą jaką rano słyszymy jest złośliwy, hałaśliwy budzik. Urządzenie skonstruowane tak, żeby wyrwać nas z pięknej i magicznej krainy morfeusza a następnie sprowadzić na ziemię i zmusić do podniesienia się z wygodnej pozycji.
Tak właśnie zaczął się mój dzień, różowy, duży i głośny budzik przerwał mój przyjemny i leniwy sen. Niezbyt zachwycona wyciągnęłam rękę spod ciepłej kołdry i nadal z zamkniętymi oczami próbowałam nią trafić w przycisk, który na następne 24 godziny uciszył by ten chromski wynalazek. W końcu udało się, w pokoju zapanowała cisza a ja musiałam pogodzić się z faktem, że muszę wstać. Leniwie obróciłam się na bok twarzą do Leóna.
-León… -powiedziałam cicho. Ten zaczął mamrotać. –León wstań, musisz zaprowadzić Megan do przedszkola. –oznajmiłam a ten otworzył oczy.
-Dlaczego ja ?
-Bo mi się strasznie nie chcę,  tu jest tak wygodnie. -
-Mi też się nie chcę. –poprawił swoją poduszkę i zamknął oczy.
-León no wstań. –nalegałam.
-Ty ją zawsze prowadzisz przecież.
-No to czas zmienić tą rutynę i ty ją zaprowadzisz.
-To ja to zrobię jutro, dzisiaj ty.
-Nie… -wymamrotałam.
-MAMOOOOO! –w pokoju zjawiła się radosna sześciolatka. –Idziemy do przedszkola ? –spytała wskakując na nasze łóżko.
-Nie, mamusia śpi. –odpowiedziałam obracając się na drugi bok. Dziewczynka automatycznie przeszła na stronę Leóna.
-Tatooooooo! Idziemy do przedszkola ? –spytała śmiejąc się.
-Mama Cię zaprowadzi. –wymamrotał pół przytomny.
-Ale mama śpi.
-Tata też śpi. –dziewczynka westchnęła, wstała i wybiegła z pokoju. Chwile później wróciła z wielką poduchą w ręką.
-IDZIEMY DO PRZEDSZKOLA! –krzyknęła wskakując na łóżko i waląc poduszką swojego tatę. Ten odruchowo się podniósł.
-Oj Megan pożałujesz tego… -chwycił swoją poduszkę. –Verdasa nie wolno zrywać rano z łóżka! –zamachnął się a chwile później nasza córeczka została powalona na łóżko, siedziała przez chwile nie wiedząc co się dzieje i głośno się śmiejąc. Patrzyłam na wszystko z rozbawieniem dopóki sama nie dostałam. León powtórzył swój cios sprzed chwili tym razem na mnie.
-Osz ty! –krzyknęłam wstając. Tak zaczęła się nasza bitwa na poduszki. Bo w naszej rodzinie poranki zawsze muszą być zwariowane. Najzwyczajniej w świecie nie umiemy inaczej.

***
-To ubierz tą. –wskazałam na żółtą sukienkę.
-No dobrze. –odpowiedziała a ja ściągnęłam ubranie z wieszaka i podałam dziewczynce. –Zajmuje łazienkę! –krzyknęła wybiegając z pokoju. Mimowolnie się zaśmiałam.
-Widzisz, uczysz zajmowania łazienki sześcioletnie dziecko, teraz pewnie będzie brała z Ciebie przykład i nie wyjdzie stamtąd przez godzinę. –oznajmił z wyrzutem León wchodząc do sypialni. –A mi się siku chce.
-Przecież miałeś czas zrobić siku.
-Problem w tym, że mi się nie chciało. –usiadł na łóżku i zaczął mi się przyglądać.
-To mogło Ci się chcieć. –zaśmiałam się obracając się w stronę mojej garderoby.
-No dobra, ale jakby co to zaraz po Megan łazienkę zajmuję ja. –oświadczył pewnie.
-León… -obróciłam się. –Musimy chyba zrobić drugą łazienkę.
-Pomyślimy o tym. –zaśmiał się. –A teraz… -wstał. –Może pomóc Ci w czymś ?
-Tak, idź zrobić zadanie. –posłałam mu szczery uśmiech.
-Jajecznica czy kanapki ? –spytał wprowadzając mnie w dylemat.
-Hmmm… -zaczęłam myśleć. –Płatki. –oznajmiłam w końcu. –Megan będzie szczęśliwa.
-No dobra. –wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą z kolejnym dzisiaj dylematem… w co się ubrać ?
Powoli zaczęłam rozglądać się po szafie, i na szczęście już po zaledwie minucie moja uwagę przykuła śliczna sukienka idealna na zwykły dzień, szybko ją chwyciłam dobierając przy okazji buty i dodatki. Mając skompletowany strój wyszłam z pokoju mając nadzieję, że Megan zwolniła łazienkę, na moje szczęście pomieszczenie było wolne więc szybko wślizgnęłam się tam i zaczęłam doprowadzać swój wygląd do porządku dziennego. 15 minut byłam gotowa, zadowolona ze swojego wyglądu [KLIK] w podskokach udałam się do kuchni na śniadanie.

***
-Idziemy na nogach czy mam zacząć szukać kluczyków ? –spytał wkładając naczynia do zmywarki.
-León znowu je zgubiłeś ?
-Nie… ja je po prostu znowu gdzieś zapodziałem. –westchnęłam ciężko.
-Dobra, i tak idziemy na nogach.
-Mamo ale mi się nie chcę. –wtrąciła się Megan.
-No mi w sumie też. –dodał León.
-Na serio w taką piękną pogodę macie zamiar jeździć samochodem ?
-Tak. –oznajmili równo.
-No dobra… -powiedziałam obojętnie. –León idź szukaj kluczyków. –oboje szeroko się uśmiechnęli a Verdas wybiegł z kuchni.

*Natalia*
-Maxi czemu ten kogut musi wrzeszczeć o 5 rano ? –spytałam zirytowana wchodząc do naszej sypialni gotowa po porannym prysznicu.
-Też się nad tym kiedyś zastanawiałem. –zaśmiał się.
-I do jakiego wniosku doszedłeś ?
-Do żadnego, koguty po prostu cholernie wkurwiają i trzeba się przyzwyczaić.
-Tsa… -rzuciłam chodząc po pokoju.
-Czego szukasz ? –spytał przyglądając się mi.
-Tuszu do rzęs.
-Po co Ci tusz do rzęs ?
-Żeby może wyglądać ładnie ? –spytałam sarkastycznie.
-Naty my jesteśmy na wsi, nie minie południe a ty będziesz już cała brudna od błota i rzeczy podobnych.
-Od krowiego gówna ?
-Przestań… przecież obiecałem Ci wczoraj, że Cię nie wrzucę.
-I tak Ci nie wierzę złośliwcu. –mówiłam nadal szukając tuszu.
-Złośliwcu ? –oburzył się.
-Tak, jesteś złośliwy, i to bardzo. –ten na wieść o tym wzruszył ramionami.
-Bywa. –oznajmił z chytrym uśmieszkiem. –A wracając do tematu… Naty nie potrzebny Ci tusz do czegoś tam.
-Do rzęs Maxi, rzęs! –poprawiłam go. –I tak, jest mi potrzebny, modelka mojego pokroju nie powinna wychodzić z domu bez makijażu. 
-Jak tylko stąd wyjedziemy to będziesz w myślała inaczej, obiecuję Ci to.
-mhm… -rzuciłam obojętnie.
-Biorę Sobie to za życiową misję. –oznajmił dumnie. Zignorowałam go.
-MAM! –krzyknęłam widząc zgubę. Szybko chwyciłam tusz i uradowana w podskokach ruszyłam z powrotem do łazienki.

*Camilla*
-Dzień Dobry córeczko. –powiedziała moja mama witając mnie w kuchni gdzie przygotowywała śniadanie.
-Cześć mamo. –podeszłam do niej i ucałowałam jej policzek. Następnie skierowałam się na moje miejsca do stołu.
-A ojca nie ucałujesz ? –spytał wesoło mój tata zza gazety. Zaśmiałam się i podeszłam do niego a następnie powtórzyłam czynność, którą wykonałam przed chwilą na mamie, jednocześnie do kuchni wszedł Gary, który spojrzał na tą scenę przykładnej rodziny ze smutkiem w oczach, a następnie nic nie mówiąc usiadł do stołu.
-Gary co jest ? –spytałam siadając koło niego. –Zachowujesz się dziwnie.
-Nic. –krzywo się uśmiechnął. –Jestem po prostu nie wyspany.
-Gary przecież widzę, że coś jest na rzeczy… -w tym momencie moja mama podała do stołu. –I tak będziesz musiał mi powiedzieć. -szepnęłam dyskretnie biorąc do ręki kromkę chleba. Gary spuścił wzrok.
-Camilo. –zaczął mój ociec odkładając gazetę gdy tylko mama się do nas dosiadła. –Rozmawiałem wczoraj z adwokatem. Peter stanie przed sądem za 3 miesiące. Do tego czasu zostanie zwolniony z więzienia i…
-I weźmiecie go do domu, prawda ? –przerwałam mu.
-Nie do końca… -przełknął ślinę. –Peter nie może opuszczać miasta, nawet jeśli byśmy chcieli, nie możemy go zabrać do Siebie. –zakrztusiłam się.
-CO ?!
-Cami …
-ZNOWU CHCECIE MI GO ZOSTAWIĆ ? CHCECIE ZOSTAWIĆ W MOIM MIESZKANIU TEGO NARKOMANA ?! –wykrzyczałam gwałtownie wstając od stołu.
-Camilo nie mamy wyjścia.
-To wynajmijcie mu do jasnej cholery mieszkanie!
-Cami poczekaj. –przerwał nam Gary. –Mam pomysł. –pociągnął mnie za rękę, żebym usiadła.
-Jaki ? –burknęłam.
-Wszyscy w tym jednym mieszkaniu się nie pomieścimy, ale przecież mamy dwa mieszkania…
-Gary mów żesz konkretniej. –powiedziałam zdenerwowana.
-Twoi rodzice wraz z Peterem zamieszkają tutaj, a my razem w twoim mieszkaniu… no, jak tam posprzątamy. –dokończył i spojrzał na mojej ojca.
-Tak, to bardzo dobry pomysł! –oznajmił z zachwytem straszy Torres. –Gary świetnie!
-A może najpierw zapytacie mnie o zdanie ? 
-Cami przestań, to przecież idealne rozwiązanie. –powiedział mój chłopak. –My będziemy mieć spokój a twój brat będzie pod kontrolą.
-A róbcie co chcecie, ja mam tego narkomana głęboko w dupie. –burknęłam wstając i wychodząc.

*Ludmila*
-DIEGO WSTAJEMY! –krzyknęłam głośno wstając z łóżka.
-Lu weź bądź ciszej… -burknął kładąc poduszkę na swoją głowę.
-Diego idziemy na plażę! Patrz jaka piękna pogoda! –powiedziałam wesoło rozsuwając zasłony. Automatycznie do pokoju wdarło się ciepłe i jasne słońce.
-Gdybyś nie była wczoraj taka agresywna to bym teraz wstał, ale, że dałaś mi popalić to teraz chcę spać. –powiedział z wyrzutem kryjąc twarz przed słońcem.
-Diego no…
-Skarbie jestem zmęczony, chcę spać.
-No to idę tam sama!
-A idź. –burknął przekręcając się na drugi bok.
-Albo nie! Wezmę Sobie twoich kolegów z drużyny.
-Nie weźmiesz.
-Wezmę.
-LU NIE WEŹMIESZ! –powiedział głośno i stanowczo wstając. –Jesteś moja i nie weźmiesz! –zaśmiałam się.
-Czyli jednak ze mną pójdziesz ? –chłopak westchnął.
-Ubieraj się.
-Kocham Cię skarbie! –podskoczyłam i ucałowałam jego policzek.

***

-Lu przestań. –powiedział zirytowany przyglądając się mi.
-Ale co ja Ci robię ?! –spytałam oburzona.
-Pociągasz mnie kurde. –zaśmiałam się.
-CZEŚĆ DIEGITO! –przerwał nam krzyk chłopaków, biegnących w naszą stronę. –Cześć Lu. –powiedzieli chórem.
-Cześć chłopaki. –podarowałam im uśmiech. –Idziecie może się kąpać ? –spytałam wskazując na wodę.
-A owszem, idziemy, chcesz nam potowarzyszyć ?
-Nie, ona nie chce wam potowarzyszyć. –przerwał nam Diego.
-Diego… -odparł z wyrzutem Nicolas. –najwyższy z nich.
-Ona z wami nie pójdzie.
-Czemu ? –dołączyłam się do pretensji.
-Bo jeszcze Cię zgwałcą.  –odparł a wszyscy wybuchli śmiechem. –Ja mówię serio.
-Diego przecież nic jej nie zrobimy. –zaśmiali się.
-A ja tam bym ją zgwałcił… -powiedział przez śmiech blondyn. Wszyscy spojrzeli na niego ździwieni, no oprócz Diego, jego wzrok był bardziej wściekły. –no sorry, ale Diego masz cholernie seksowną dziewczynę. –poczułam jak się rumienię… 

  

12 komentarzy :

  1. Odpowiedzi
    1. Pierwsza pierwsza pierwsza
      Pamiętasz mnie jeszcze?
      Nie komentowałam ale czytałam. Po prostu nie chce mi się. No bo trudno jest napisać komentarz.
      Leon, Violetta, Megen.... po prostu ooo. Lu ma dobre sposoby. Nic tak nie działa na chłopaka jak tekst w stylu "pójdę z innym" =^.^=.
      Naty na prawdę? Na prawdę? Makijaż codziennie? Bez sensu.
      Podsumowując rozdział G E N I A L N Y
      Czekam na nexta
      Weny życzę ♧
      Buziaki :-*
      3-}-- @-}-- =^.^=
      (")(")
      (*.*)
      (")(")

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No to na początek...
      Leonetta *O*
      Rany jak ja ich kocham!
      Tylko... Oni się zaczynają kłócić jak małżeństwo! ;D
      Megan wymyśliła bitwę na poduszki ^^
      Fajnie mieli <3
      A z Leona i Megan to leniuszki ;c
      Leon! A jakbyś poszedł na spacer to byś mógł sobie popatrzeć jak Viola seksownie tyłeczkiem rusza ;p

      ~*~

      I Naxi mi się kłóci ;c
      Smuteggggg taki wielki ;o
      Natalia się maluje ;3
      A Maxuś narzeka ;c
      Ojjjj... Co to będzie? ;o

      ~*~

      Camilla... Znowu problemiki ;c
      Ale taki dobrze znaga Gary'ego <3
      Wie, że coś go gnębi ^^
      A Gary teki mądry ^^
      Cami się wnerwiła i gdzieś polazła ;c
      GDZIE?!

      ~*~

      Dieguś nie chce wstawać ;o
      Wykończony po seksie z Lu ^^
      A ona taka pełna energii <3
      Diego nie postarałaś się! ;o
      I taki zazdrosny ^^
      A Lu się rumieni pod wpływem komplementów jakiegoś kolesia?! ;o
      KTÓREGO?!
      Coś czuję, że Diego będzie zły.... ;c

      ~*~

      No ogólnie... ROZDZIAŁ CUDNY <3
      Przynajmniej wreszcie napisałam jakiegoś koma, a nie ;o
      Ale naprawdę genialny rozdział kochana <3
      Widać Twój talencior ^^
      Ja tam kocham Twojego bloga i twoje opowiadanie, więc... <3
      Czekam na nexcika niecierpliwie *O*
      Buziaki ;*
      Katarina

      Usuń
    2. * Ale tak dobrze zna Gary'ego <3
      ** Diego nie postarałeś się! ;o

      Usuń
  3. Miejsce! ;* Wracam za kilka minut! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem i płaczę :cc
      to jest tak genialnie napisane. <3
      dziękuje za dedykacje i życzenia urodzinowe <333
      ja tez bardzo BARDZO CIE KOCHAM!
      to ty nauczyłaś mnie ''wszystkiego''
      Leonetta ,33
      pamiętam jak weszłam na twojego bloga, popłakałam się wtedy. Nie wiem z czego. może z tak dobrego stylu pisania ?

      <333
      KOCHAM
      KOCHAM
      KOCHAM
      KOCHAM
      CIĘĘĘĘĘ ! <33333333333333333333333333
      czekam na next :)
      i przepraszam. nie umiem pisać komentarzy :cccc
      twoja fanka - linney :)
      zapraszam :)
      http://opowiadanietini.blogspot.com/

      Usuń
  4. Genialny rozdział!!!!
    Czekam na next <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Kitełek wróci! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Kitełek powraca ;33 Musiałam przeczytać po raz drugi, żeby złączyć wątki ;p.
      Chociaż nie ma moich ukochanych podtekstów to i tak przeczytałam I co? :P
      Kurfa....Nie jestem pierwsza i wszystko traci sens...xpp. Ale nadejdzie ten moment kiedy ponownie to miejsce będzie moje hyhy ^^. Na 100 % Byłabym pierwsza, ale byłam na 'spacerze' z chłopakami odprowadzić koleżankę ;3.
      Później musiałam sama z nimi wracać! Czaisz to?! Więcej informacji na priv xdd ;DD <3 ♥. W ogóle ten TWÓJ. Pytał u Ciebie. Jak już mówiłam priv!! :D
      Ogólnie to same odpały <3 Never mind ;* :D <3 .
      Okeeyyy...Rozdział..
      Zajebisty, wyśmienity, boski, genialny, fantastyczny, cudowny, cudny, sweetaśny xdd...Po prostu Wyjebany w kosmos♥ u Ciebie to standard ;* Czika ;DDDD! :D <333 Żelki!! Zw...Idę po żelki...
      ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
      Oki żelki są możemy kontynuować bezsensowny krótki komentarz napisany przez: Werkę, Iśkę czy tam Kitełka jak kto woli;D :D <3 .
      Skupmy się na rozdziale napisanym przez moją Czikę. Hyhy ^^
      Leonetta suodko! :D <3 . Megan ich budzi ;DD . Leoś do przedszkola musiał ją zabrać samochodem. Zapodział kluczyki? :D Hahah xdd
      Violettcie kurfa dupy się ruszyć nie chce ;DD xp.
      Z kolei Lu ^^ HAhahahahahah! :D Diego jaki w cholerę zazdrosny! :D ^^
      Jeden chciał brać się za Luśkę? ^^ Chciałabym widzieć minę Diegoo ;33.
      Naxi z kolei budził kogut. Naty znalazła swój ukochany tusz. JA mam tak samo hyhy ^.^ :*. Maxi ani mi się waż wrzucić Natalię do gówna, bo sam tam wylądujesz. Obronie kobiety! :D <3
      Gary...Wraca??! ?!? WTF?! Gary znalazł rozwiązanie oww *.* Cami naburmuszona? Why?? No cóż...XD
      Kurfa! Znowu Ci krótki komentarz napisałam, ale kitełek zmęczony jest. Jutro się wyśpię bo idę na 11:15. :D ;*** Wbijam na GG Tobie również radzę. Lub na fbb! :D
      Kocham! Mocno! Mocno!
      Mocno! Mocno! Najbardziej na świecie!
      Twoja:
      Werkaa, Iśka♥
      No i Kitełek! :*
      Zapraszam do siebie:
      http://leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com/
      xoxo♥

      Usuń