piątek, 19 września 2014

Rozdział 4


Każde marzenie zaczyna się od mającego je człowieka. 
Zawsze pamiętaj, że masz w sobie siłę, cierpliwość i pasję, by sięgać gwiazd, zmieniać świat. 
                                                                 ~Harriet Tubman 

 Każdy z nas ma w Sobie siłę, by spełnić marzenia i pokonać przeciwności, musimy tylko o tym pamiętać, bo jeśli tylko chcemy możemy nawet latać. Musimy tylko chcieć. Musimy tylko chcieć spełnić marzenia, pokonać przeciwności i znaleźć w sobie siłę by to zrobić.
Trochę to skomplikowane a jednak takie proste...




*2 miesiące później*
*León*
   Po ponad pięciu minutach i przejściu blisko 10 niewiarygodnie chudych dziewczyn na scenie pojawiła się ona. Włosy zaczesali jej do tyłu a ubrali w dziwny jak mój gust strój. Jej uda zakrywały krótkie kolorowe i pozłacane shorty z wysokim stanem, brzuch odsłonili . Koszulka zaczynała się tuż pod biustem, była cała kolorowa, rękawy inne a przód inny, przykryli jej szyję, całość do Siebie pasowa, wszystko dopełniały czarne sandały na wysokiej platformie, w których dziewczyna poruszała się zwinnie i sprawnie. Uśmiechała się, skakała i była szczęśliwa. Podeszła na przód wybiegu, tam zapozowała, obróciła się i pokazując nam tył kreacji wróciła do początku, tam skręciła a nam ukazała się kolejna modelka.
Spojrzałem na dziewczynkę siedzącą koło mnie. Oglądała wszystko z zachwytem. Mimo swojego wieku nie nudziła się. Siedziała wyprostowana i6 co jakiś czas zakładała kosmyk swoich niesfornych włosów za ucho, niestety ten ciągle z powrotem spadał jej na twarz, o dziwo nie denerwowała się, cierpliwe ciągle go poprawiała i nie pozwala aby ktoś przerwał jej zachwycanie się nową kolekcją projektanta.
W końcu na scenę wyszedł mężczyzna, na oko po pięćdziesiątce, ubrany w biały garnitur i lakierowane buty, za rękę trzymał najładniejszą dziewczynę, która zaprezentowała dziś element z jego kolekcji - moją dziewczynę, najładniejszą modelkę. Za nimi podążały wszystkie inne modelki, wszyscy ostatni raz się zaprezentowali i zeszli z wybiegu. Muzyka ucichła. Światła zgasły. Ludzie zaczęli wstawać ze swoich miejsc i komentować. Pokaz dobiegł końca.

*Ludmila*
   -Kosmetyki. Bielizna. Bluza. Kurtka. 5 par spodni. 8 par shortów.  15 koszulek. Piżama. –Wyliczałam na palcach jednocześnie sprawdzając czy wszystko jest spakowane. W końcu zamknęłam wzorzystą walizkę i bez większych problemów ją zapięłam.
Zeszłam na dół. Tam spojrzałam na Hiszpana robiącego kanapki na podróż.
-Diego schowaj tego pomidora, przecież wiesz, że nie mogę go jeść. –oznajmiłam łagodnie siadając na blacie.
-Skarbie przecież wiem. –spojrzał na mnie i podarował mi swój uśmiech. –Ale mi się bardzo go chcę, dlatego włożę go tylko do jednej kanapki, którą sam zjem.
-No dobrze. –chwyciłam plaster żółtego sera. –Denerwujesz się ? –spytałam i włożyłam ser do ust.
-Meczami ?
-Mhm. –wymruczałam mając w ustach kolejny plaster sera.
-Nie wiem. –wzruszył ramionami. – Nie myślałem nad tym jeszcze. –popatrzyłam na niego zdziwiona i przełknęłam zawartość mojej jamy usttnej.
-Nie myślałeś o mistrzostwach świata, które mają się odbyć za dwa dni ?
-No nie. –zaczął opakowywać kanapki folią. –Strasznie cieszyłem się faktem, że możesz jechać z nami i nie znalazłem czasu na nerwy.
-Jesteś dziwny. –oznajmiłam biorąc do ręki kawałek szynki.
-Dziękuję skarbie, dobrze wiedzieć, że jestem dziwny. –zaśmiał się.
-No bo ja na twoim miejscu nie umiałabym usiedzieć na miejscu, a ty Sobie stoisz i robisz kanapki. To są mistrzostwa świata, cała Argentyna na was liczy.
-Lu ja wcale nie muszę robić tych kanapek, mogę zacząć biegać po domu i wrzeszczeć jak najęty, że się denerwuję. –powiedział i na chwile odłożył folię. –To co ? Mam zacząć się denerwować ?
-Yym … -udałam, że się zastanawiam choć sprawa była dla mnie oczywista. –To lepiej rób te kanapki a ja pójdę się przygotować. –zeskoczyłam z blatu. –Za ile wyjeżdżamy ? –spytałam.
-Za 40 minut.
-Dobrze. –musnęłam jego policzek i pobiegłam z powrotem do sypialni.

 ~.~

    Otworzyłam szafę. Niestety po spakowaniu blisko wszystkich moich najładniejszych ciuchów zawierała ona jedynie śladowe ilości ubrań, w których mogłabym się pokazać w miejscu publicznym.
W końcu moją uwagę przykuł jasnoniebieski luźny t-shirt, wprost idealny na podróż, szybko dobrałam do niego zwykłe jeansy i wygodne botki, na sam koniec dobrałam zegarek i bransoletki. Stawiając na wygodę byłam zadowolona z skompletowanego stroju, dlatego wzięłam go i udałam się do łazienki gdzie dopracowałam swój wygląd spinając włosy w warkocz i robiąc nowy, bardziej delikatny makijaż ograniczając się do pudru, tuszu do rzęs i pomadki. Gotowa wyszłam z łazienki, chwyciłam torebkę i walizkę i udałam się na dół, gdzie czekał na mnie już Diego.

 *Maxi*
   Godzina 21:20. Za 40 minut zacznie się najbardziej widowiskowy pokaz mody w tym dniu. Pierwszym dniu Fashion Week Argentina.
Podekscytowana Natalia w podskokach weszła do Hotelu LaPlaza i sprytnie omijając paprazzi udała się do garderoby pozostawiając mnie z tyłu.
Na chwile przystanąłem w holu i rozejrzałem się dookoła. Krytycy, dziennikarze i inni ludzi tego pokroju już zaczęli komentować i gromadzić się wokół drzwi do Sali. Drzwi wejściowe otwierały się zamykały na przemian, boj hotelowy miał mnóstwo roboty.

 ~.~

    -Violetta ? León ? –nie kryłem zdziwienia, gdy na miejscach koło mnie usiedli moi przyjaciele.
-Cześć Maxi! –wesoła brunetka ucałowała mój policzek.
-Hej stary. –przybiłem piątkę z jej chłopakiem ale nadal nie kryłem zdziwienia.
-Violu czemu ty nie jesteś za kulisami i nie przygotowujesz się do wyjścia ? –spytałem.
-No bo występowałam już w poprzednim pokazie, zaledwie 3 godziny temu.
-No i była świetna. –dokończył za nią León.
-Ale jak to możliwe, że nie występujesz w tym ?
-Oj no nie chciałam. –podarowała mi uśmiech. –A poza tym moim obowiązkiem jest siedzieć tutaj na widowni i zrobić zdjęcia. –wyjaśniła i sprawiła mi jeszcze większe zakłopotanie, spojrzałem pytająco na Verdasa z nadzieją, że on wyjaśni jaśniej.
-Megan tam występuję i kazała nam robić zdjęcia –oznajmił a ja po raz kolejny się zdziwiłem.
-Stary Megan ma 6 lat …
-No tak, ale potrzebowali 3 małych dziewczynek, ładnych, wiedzących co robić, zaproponowali to Megan, gdy ta o tym usłyszała przez tydzień nas błagała żebyśmy jej pozwolili.
-W końcu musiałam jej pozwolić, wyjść na wybieg to było jej marzenie. –tym razem to Violetta dokończyła.
-Nie boisz się o nią ?
-Maxi boję się cholernie, do tego nic nie wiem o tym pokazie, Megan wraz z Monicą zaczęły knuć za moimi plecami i ubzdurały Sobie, że skoro ten pokaz ma być niespodzianką dla wszystkich to dla nas też, teraz to Monica zajmuje się moją księżniczką za kulisami a ja tu siedzę i nie wiem czego się spodziewać. –opowiedziała szybko.
-Ale nie wiesz nic kompletnie ?
-Wiem tylko, że ma być magiczny w dosłownym tego słowa znaczeniu.
-Dobre i to .. –wzruszyłem ramionami i spojrzałem na zegarek. –Jeszcze tylko 4 minuty.
-Co raz bardziej zaczynam się denerwować. –brunetce nieco uśmiech zszedł z buzi. –Ej a co jeśli oni ubiorą ją w jakiś skąpy strój ?!
-Violetta przecież ustaliliśmy z Monicą, że Megan nie pokaże się w żadnym stroju nieodpowiednim dla jej wieku. –León objął ją w talii.
-No tak… -westchnęła i położyła głowę na jego ramieniu. Na chwilę. –León ale ona pewnie się denerwuje! –znów zaczęła z lekka panikować.  -Violetta! –powiedział nie co głośniej. –Uspokój się, Megan wie co robić i na pewno się nie denerwuje, gdyby tak było to już dawno byłaby przy Tobie.
-To może chociaż zadzwonię do Monici, musze wiedzieć co się tam dzieje! –zaśmiałem się cicho pod nosem widząc cała tą sytuacje.
-Tak Violu, bo w tym całym zamieszaniu Monica na pewno usłyszy telefon a potem go odbierze aby Cię uspokoić. –odpowiedział ironicznie.
-LEÓN! –dziewczyna walnęła go w ramie. –Ja się naprawdę denerwuję!
-Violu czemu wy mnie zawsze bijecie ?! –spytał z wyrzutem.
-Bo zawsze mówisz coś głupiego.
-Dobra, to teraz powiem coś mądrego!
-To powiedz!
-Przestań się denerwować. –o dziwo powiedział to nadzwyczaj łagodnie. Violetta dzięki temu także trochę złagodniała. Stwierdziłem, że od tej pary można się wiele nauczyć o związkach.
-Kochani nie chcę przerywać waszej niezwykle interesującej kłótni ale zaraz się zacznie. –wskazałem na wybieg, który właśnie rozbłysnął kolorowymi światłami. Zakochani automatycznie się uciszyli, wyprostowali i spojrzeli na niego.
Światła w całej Sali zgasły, świecił tylko wybieg, ludzie się uciszyli, muzyka zaczęła grać. Pokaz się rozpoczął.

 *Federico*
   Spokojnie zabrała powietrza a następnie go wypuściła. Powtórzyła czynność 25 razy. Następnie promiennie się uśmiechnęła i spojrzała na mnie.
-Fede teraz jestem już na pewno gotowa. –wyszeptała aby nie rozproszyć innych ciężarnych kobiet.
-Fran jesteś gotowa od 8 miesięcy. –poprawiłem ją spokojnie.
-Jestem gotowa odkąd Cię poznałam, ale teraz jestem gotowa urodzić bezstresowo i spokojnie.

 ~.~

    -Fede ten pomysł, żeby chodzić do szkoły rodzenia to był strzał w dziesiątkę. –oznajmiła wsiadając do samochodu.
-Moje pomysły zawsze są strzałem w dziesiątkę. –odpowiedziałem dumnie.
-Ale ten pomysł był przecież  mój… -zapięła pasy. Zrobiłem to samo i ruszyłem.
-Nie, ja to zaproponowałem.
-No nie, przecież ja stwierdziłam że przydałaby nam się fachowa pomoc w przygotowaniach do porodu.
-Tak, ale to ja zaproponowałem konkretnie szkołę rodzenia.
-Równie dobrze ja to mogłam zrobić.
-Ale nie zrobiłaś. –zaśmiałem się cicho.
-Oj no nie ważne. –także się zaśmiała. –Ważne, ze ten pomysł był genialny.
-No wiem. –oznajmiłem dumnie. –To co powiesz na lody ?
-Czekoladowe ?
-Włoskie.
-W naszej ukochanej cukierni ?
-A jakby inaczej.
-To oczywiście.

 ~.~

    -Fede nie uważasz, że ostatnio jemy trochę za dużo lodów ? –spytała siadając przy stoliku.
-A ty tak uważasz ?
-To nasz piąty w tym tygodniu. Jest środa.
-A no tak … -cicho się zaśmiałem. –No ale Fran w końcu to końcówka lata, za niedługo będzie tak zimno, że nie będziemy mogli ich jeść.
-Czyli korzystamy póki możemy ?
-Oczywiście.
-Ale w zimie będziemy mogli kupić takie w pudełku… -zaproponowała.
-Skarbie porównaj Sobie te w pudełku do tych co właśnie jesz.
-yhh no racja… -lekko się zirytowała. –Fede ja nie chce, żeby lato się kończyło. Nie wytrzymam tyle czasu bez tych genialnych lodów.
-No to zrobimy je sami.
-Sami ? –spojrzała na mnie zdziwiona.
-Lody można zrobić samemu w domu. –oznajmiłem a na jej twarzy zobaczyłem wiele mówiący grymas. –Fran chodzi mi o loda do jedzenia. –sprostowałem.
-Aaa. –zaśmiała się. –No to tak, możemy spróbować.

 *Ludmila*
   -Pożegnałaś się z Naty ? –spytał.
-Tak z 5 razy. –oznajmiłam a on się zaśmiał pokazując mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.-Szkoda, że nie możemy być teraz na tym pokazie, strasznie chciałam ją w nim zobaczyć.
-Nie martw się, jutro będzie na okładkach wszystkich magazynów, na pewno przeczytasz i zobaczysz jak jej poszło.
-No tak, ale ona będzie chodzić po wybiegu a ja będę siedzieć w samolocie. –zaczęłam z lekka narzekać.
-Lu będziesz spać. Zawsze jak lecimy w nocy to śpisz. –poprawił mnie.
-Mniejsza z tym …
-Nie cieszysz się, że lecimy do Hiszpanii ?
-Cieszę, cieszę.
-Jakoś tego nie widać. –chwycił moją rękę.
-Cieszę, naprawdę. –upewniłam go darując mu swój uśmiech. –Tylko przykro mi znowu zostawiać Naty.
-To tylko miesiąc.
-Ale i tak … -spuściłam głowę.
-Ej! Lu, nie smuć się. –przytulił mnie do Siebie. –Popatrz. –wskazał na swoich kolegów i trenera idących w naszą stronę.
-Diego mam rozumieć, że tylko ty wziąłeś ze Sobą dziewczynę ?!
-Nie. Tylko ja trułem dupę trenerowi przez 3 tygodnie aby pozwolił mi wziąć osobę towarzyszącą. Inni się poddali po 2 dniach. –oznajmił dumny. –I tylko ja będę miał tam wsparcie i najlepszy doping. –dokończył a mnie to specjalnie nie zadowoliło.
-Miesiąc w jednym hotelu z samymi przystojnymi facetami. –westchnęłam ciężko. –Będzie bardzo ciekawie.
-Siema zakochańce! –w tym momencie cały skład się skompletował. Oprócz trenera każdy z kolegów mojego chłopaka miał powyżej 187 cm wzrostu, każdy z nich miał dobrze wyrobione mięśnie i krótko mówiąc każdy z nich był niewiarygodnie przystojny. Wszyscy posłali mi swoje uśmiechy a następnie przywitali się ze mną, a potem z Diego. Godzinę później znaleźliśmy się w samolocie do Barcelony. Wystartowaliśmy a ja zasnęłam.

 ***
*uwaga! Notka jest długa, zawiera nudną historię i spoilery, nie musisz czytać!*
Właśnie przeczytaliście najnudniejszy rozdział w historii bloggera. Przepraszam. 
Jest tylko jedna przyczyna takiego stanu… ten rozdział to jedna wielka próba pokonania przeciwności losu, zmotywowania się i odzyskania radości, chęci i sił, jedna wielka próba spełnienia mojego kolejnego marzenia.
Te trzy tygodnie… no cóż, najgorsze trzy tygodnie w tym roku, mnóstwo przemyśleń a później odpoczynku i regeneracji, było ciężko. 
A jak to wszystko wyglądało ? … Pierwsze 3 dni polegały na zmuszaniu się do napisania czegoś, na siłę chciałam doprowadzić się do tego czym byłam przy zakładaniu tego bloga. Czwartego dnia nadszedł przełom, dostałam weny i napisałam drugą połowę tego rozdziału, niestety nie wyszła jakaś wspaniała a wena była tylko chwilowa. Piątego dnia powrócił stan totalnego przygnębienia i nie chęci no i szóstego dnia odcieli mi Internet, uznałam, że skoro nie mam Internetu to po co włączać komputer, tak też nawet nie dotykałam klawiatury i nic nie pisałam, stwierdziłam, że może w ten sposób spełnię to moje skromne marzenie i odzyskam siły, na 8 dni zapomniałam o opowiadaniu, nie myślałam o nim, zajęłam się czynnościami, które kocham a także tymi mniej przyjemnymi, czyli szkołą. No i udało się, ten sposób okazał się skuteczny, dokładnie 7 września moje opowiadanie powróciło do mojej głowy, szczerze zatęskniłam za pisaniem, dostałam nawet jako takiej weny i chęci, wzięłam się do pisania, pisałam ostrożnie, uważnie i z sercem, wynikiem tego będzie następny rozdział. Następne kilka dni to było oczekiwanie na powrót Internetu, w ciągu których jeszcze kilka razy miałam chwile słabości, ale myślę, że to co najgorsze już przeszło, oby na zawsze. 
Tak też prezentuje się moja historia, nie jest oryginalna ani jakaś wyjątkowa ale moim zdaniem pojawia się w niej coś co przynajmniej dla mnie jest bardzo ważne… chciałam odzyskać siły i spełnić to moje marzenie, chciałam znowu latać, chciałam. Próbowałam różnych sposobów, i robiłam wszystko żeby się udało. 
„Jeśli tylko chcemy, możemy nawet latać”
Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali, napisali piękne komentarze, lub zwyczajnie opieprzyli na priv za to, że zawiesiłam i zmotywowali. Dziękuję Madzi, drugiej Madzi, Isi, Olivii, Małej, Katarinie i Mani. Dziękuję Jessie Julii za ten oryginalny gest. Kochanie jak ja to zobaczyłam to nawet nie pytaj  jakiego Powera dostałam, a przy okazji zaś się rozryczałam, to było wspaniałe. 
Naprawdę wszystkim wam dziękuję, razem sprawiliście, że moje skrzydła się rozłożyły i stały się silniejsze, dziękuję.
Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej, że ja będę lepsza, i że blog będzie lepszy. Pokonałam kolejną przeciwność losu i nie zamierzam się poddać.
 Pewnie jesteście zaskoczeni, że Megan zadebiutuje na wybiegu, no cóż, jej rola nie będzie tam jakaś wielka ale chcieliście jej więcej tak też jest i będzie jej więcej. 
Wyjazd Diemiły do Barcelony nie skończy się pomyślnie… (tak, wiem, spoileruję, buuu), ale dzięki temu rozwinie się ich watek w tym tomie. 
Za 3,4 rozdziały pojawi się także przełom u Fedesci, w tym też problemy (i wcale nie chodzi mi tu o poród), jeśli chodzi o imiona na fasolek, to nie wyrobie z konkursem więc wymyślę sama z pomocą kilku osób na priv (dziewczynki mam nadzieję, że wysilicie główkę i mi pomożecie ;* ). 
A reszta… dowiecie się kiedy indziej, ta notka za długa już jest. 
Jeszcze raz dziękuję za wszystko. 
Kocham wam, bardzo mocno. 
~nell


 15 KOMENTARZY – NASTĘPNY ROZDZIAŁ.


11 komentarzy :

  1. Zajmuję Czika :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się tu wysilam długimi komentarzami a nawet w podziękowaniach mnie nie ma -.-
      Genialny! :)
      Leonetta<333
      Diemiła:*
      Megan! :D
      Pozdrawiam...

      Usuń
  2. No przecież jesteś... tylko jakoś wolałam napisać "isia" niż "werka blanco" ;*
    Przecież wiesz że Cię kocham! ;*
    Zawsze i wszędzie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Czika :**
      Też cię kocham:D Napiszę ci coś długiego :D <33

      Usuń
    2. Więc moja rybo! Nie ma cię na gg -.- Więc powiem ci w komentarzu ^^
      Był zadowolony o tym co powiedziałaś ;*** Hahaha ^^ Chcę z Tb popisać ;)
      W wolnym czasie ^^ Za chwilę wybywamy na dwór na 10000 % Mu cuś powiem hyhy ^^ Poprawie wasze relacje!! x sorki, że zajęłam ci tylle miejsc w komciach! :D Weź bo się spóźnię xD Lecę do TWOJEGO MENA! :D
      Yoł!

      Usuń
  3. super rozdział kochana
    szkoda że wyjazd Demiły nie skończy się najlepiej :'(
    czekam na następny
    pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Rozdział genialny!!!!!!!!!! Jak każdy twój rozdział. Bardzo się cieszę, że już wróciłaś. Nie musisz mi dziękować. Robiłam wszystko co potrafiłam, żeny chociaż trochę podnieść cię na duchu. Przepraszam, ale czeka mnie jeszcze napisanie rozdziału k jestem strasznie zmęczona. Koma dokończę jutro jeśli to nie jest problem :) Kocham <333333333

      Usuń
  5. Cudny czekałam na niego długo i się opłaciło

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech to szlag jasny trafi.
    Tak długo mnie nie było.
    Tak bardzo zawiodłam.
    A jak sobie to uświadomiłam to...
    tak długo zbierałam się, żeby go napisać.
    co tu dużo gadać,
    Zawaliłam na całej linii i nie wiem czy kiedykolwiek zdołam odkupić swoje winy.
    Przepraszam- czy to słowo ma jakąś wartość?
    Wiesz co sądzę o rozdziale. Jest na priv.
    Właśnie...priv...tak dawno nieużywane.
    Wróciłaś. Udało się; wiedziałam to.
    Wierzyłam.
    Wierzę.
    I wierzyć będę.
    Jak już mówiłam, talent nie znika.
    Potwierdziło się.
    Tak strasznie Cię kocham a tak bardzo zawalam.
    Ale i podziwiam.
    Obowiązki masz, wypełniasz je zapewnie wzorowo,
    a na blogu wciąż się kręci. Bo dbasz. No właśnie.
    Dbać. O zycie i oto co się ma trzeba dbać- tak jak ty.
    Ja w tej sprawie też zawaliłam ale cóż.
    Wiedz, że jesteś mim autorytetem, moją idolką. Wszystko łączysz i idzie to perfekcyjnie. Zazdroszczę Ci tego.
    Bardzo Cię kocham. Tak dużo pokazujesz, tak dużo uczysz.
    Chciałabym to wszystko naprawić; żeby było tak jak dawniej. Pogadanki, konsultacje, adrenalina czy wstawiła nowy rozdział..
    Można powiedzieć, że tęsknię. Nie można, trzeba, bo tak się dzieje.
    Bez kontaktu to upadło.
    Bo Nikuś jest moim motorkiem do działania. I bez niej nie ma nic. Oj tak.
    Brakuje mi ciebie i tego co było. Jesteś takim..łącznikiem.
    Podziwiam cię, szanuję i strasznie kocham.
    A jest co podziwiać.
    Osoby z tak dużymi skrzydłami jeszcze nie poznałam. Tak inspirującej, oryginalnej. Jedynej w swoim rodzaju.
    Dziękuję ci za to wszystko.
    Kocham Cię bardzo mocno i liczę że o mnie nie zapomnisz i nie zapomnisz o tym, że jestem obok i możesz o mnie liczyć,
    Kończę ten bezsensowny komentarz.
    Przepraszam, dziękuję, tęsknię, kocham,
    Cis.

    OdpowiedzUsuń