niedziela, 10 sierpnia 2014

One Shot



 Gwałciciel

Komenda Policji, Buenos Aires, godzina 09:33.
Jak co dzień 30-letnia Violetta Castillo, kobieta o długich zgrabnych nogach, kasztanowych włosach opadających jej na ramiona, pięknych, dużych oczach o kolorze morza i przede wszystkim dużym i radosnym uśmiechu, który nie schodził jej z twarzy zasiadła przy swoim biurku, na którym czekały już akta kolejnej, pełnej zgrozy zbrodni. Wygodnie rozsiadła się na swoim fotelu i chwyciła teczkę z dokumentami, otworzyła i zaczęła czytać. Dobrze wiedziała, że czeka ją spotkanie z kolejnym przestępcą, który nie znał takiego uczucia jak „poczucie winy”, zazwyczaj dostawa sprawy najokrutniejszych morderstw, porwań czy gwałtów, wszyscy wiedzieli, że Sobie ze wszystkim świetnie poradzi, litość zostawiała tylko dla przyjaciół i rodziny i oczywiście dla ludzi, którzy tego potrzebowali, w pracy stawała się kobietą, która za wszelką cenę dążyła do sprawiedliwości, każdy człowiek, który trafiał w jej ręce odsiadywał należną mu karę.
Policjantka uważnie przeczytała pierwsze zdanie. „Leon Verdas, 33-letni meksykanin mający na swoim koncie 2 wyroki za gwałty  na dziewczynkach poniżej 18 roku życia.” Automatycznie spojrzała na zdjęcie swojej 12-letniej córki, umieszone w domowo robionej ramce. Dziewczynka była młodszą kopią swojej matki, jedynie oczy dostała po swoim ojcu i jednocześnie kochającym mężu jej mamy, wszyscy tworzyli
Castillo przeczytawszy pierwsze zdanie wiedziała już, że tą sprawę potraktuje jak najbardziej poważnie, była pewna, że postara się o jak najwyższy wyrok dla Verdasa, nie pozwoli aby skrzywdził kolejne dziecko czy kobietę. Czytając kolejne akapity tekstu dowiedziała się, że mężczyzna tym  razem podejrzany jest o przetrzymywanie niejakiej Caroline Woods, następnie o brutalny gwałt na niej i uszczerbek na zdrowiu pod postacią trwałego uszkodzenia nogi przez pobicie, którego dopuścił się na końcu. Dochodząc wzrokiem do ostatniej strony akt i dowiedziawszy się, że gwałciciel przesiaduje teraz w areszcie odetchnęła z ulgą. Zapragnęła jak najszybciej przesłuchać go i zmusić do przyznania się, dlatego długo nie zwlekała. Szybko wyszła ze swojego gabinetu i poprosiła koleżankę pracującą w recepcji aby szybko zadzwoniła do aresztu.
obrazkową rodzinę. Ojciec ceniony przedsiębiorca, matka osiągająca sukcesy policjantka a córka zdobywająca same najwyższe oceny i wyróżnienia w szkole. Wszyscy zamieszkiwali piękną wille w najlepszej dzielnicy miasta, a otoczenie miało o nich jak najlepsze zdanie, wszyscy życzliwi i chętni do pomocy, udzielali się charytatywnie oraz regularnie uczęszczali w różnych akcjach mających na celu ochronę
środowiska. W domu kłótnie były rzadkością, za to śmiech i uśmiech były stałymi bywalcami. Małżeństwo Violetty nie miało skazy, kochali swoją córkę nad życie a także starali się o młodsze rodzeństwo dla swojej księżniczki. Rodzina idealna.
-Niech przyprowadzą Leona Verdasa, szybko. –skierowała polecenie do kobiety, która natychmiastowo chwyciła telefon. Sama udała się do automatu z kawą, aby z pomocą napoju umilić Sobie konfrontacje  z Verdasem.

~.~

Komenda Policji, Buenos Aires, godzina 10:02.
-Nie masz skarbie dowodów, nie wsadzisz mnie. –oznajmił pewny Siebie wygodnie rozsiadając się na krześle.
-Tak uważasz ?
-Tak, ta dziunia niczego wam nie powie.
-Czyli mówisz, że tak ją nastraszyłeś gwałcąc ją, że teraz ona boi się o Tobie nawet wspomnieć ? –zaczęła nakłaniać go do przyznania się.
-Nic takiego nie powiedziałem.
-Przyznałeś, że ją znasz. –oznajmił biorąc łyk kawy.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Verdas słuchaj. –wyprostowała się. –Nie zamierzam się z Tobą bawić w dziecinne gierki, mam ochotę tylko na wsadzenie Cię na 25 lat do paki, tylko na to zasługujesz gwałcąc te dwie dziewczynki.
-Karę za gwałt tamtych małolat już odsiedziałem, a tej kobiety o której mówisz nawet nie znam.
-Znasz.
-Nie, nie znam.
-Masz już na koncie dwa gwałty, co by ci szkodziło zgwałcić jeszcze jedną, nie prawdaż ? Przecież to takie łatwe. –spytała sarkastycznie.
-Oczywiście, a zwłaszcza na takich miłych policjantach jak ty, z Tobą też bym Sobie chętnie poigrał. –oparł się łokciami o stół.
-Jak wyjdziesz z więzienia za 25 lat, już stary i pomarszczony to pogadamy. –odpowiedziała z pogardą wzbudzając u Verdasa zainteresowanie jej osobą.
-Wiesz, lubię takie ostre. W łóżku pewnie dobra jesteś.
-Nie twoja sprawa.
-A właśnie moja, jeszcze wylądujemy w łózku, mówię Ci to. –posłał jej zadziorny uśmiech.
-Mhm… -chwyciła długopis. –To co ? Przyznasz się ?
-Nie, nie mam do czego. Teraz możesz mnie grzecznie wypuścić z powodu braku dowodów.
-Widzę, że jesteś obeznany w procedurach więziennych.
-A i owszem. To co wypuścisz mnie ?
-Najpierw radzę Ci się przyznać. Przynajmniej nie skrzywdzisz już żadnej kobiety.
-A umówisz się ze mną ?
-A przyznasz się ?
-Nie.
-To ja też nie.
-Tak czy owak, wylądujemy w łóżku. –oznajmił znowu opierając się o oparcie krzesła.
-Marzyć zawsze można. –odpowiedziała bez entuzjazmu.
-Podobasz mi się mała, zadziorna jesteś, taka niedostępna.
-Nie mam po co być dostępna, za chwile trafisz do paki.
-Najpierw znajdź dowody.
-Znajdę. –posłała mu grymas pełen irytacji, następnie wstała i wyszła rozkazując policjantom ponowne wysłanie Verdasa do aresztu.

~.~

Szpital, Buenos Aires, godzina 16:20.
-Dzień Dobry Pani Woods. –przywitała się łagodnym głosem wchodząc do szpitalnej Sali.
-Wszystko co miałam powiedzieć już powiedziałam. -rzuciła nawet nie zatrzymując wzroku na Castillo.
-Wie Pani, że jeśli Pani opowie mi co się stało a  następnie wszystko zezna w sądzie on trafi na 25 lat do więzienia ? Ja tego dopilnuję. –usiadła na krześle przy łóżku. –Pani Woods … -powiedziała błagalnym głosem słysząc jedynie milczenie ze strony kobiety. –Dobrze wiemy, że Verdas Panią zgwałcił. –słysząc nazwisko gwałciciela kobieta lekko drgnęła i automatycznie schowała twarz w dłoniach, Violetta natychmiastowo zareagowała siadając na łóżku tuż koło niej. –Pani Woods on dostanie za swoje, Pani tylko musi mi wszystko opowiedzieć. –oznajmiła delikatnie.
-Proszę wyjść. Nic więcej już nie powiem!  -rozpłakała się a zrezygnowana Castillo wedle polecenia udała się w stronę wyjścia.

~.~

Następnego dnia  Leon wreszcie zobaczył świat poza murami więziennymi, dumny z tego, że po raz kolejny udało mu się seksualnie wykorzystać bezbronną kobietę i obyć się bez konsekwencji skierował się w stronę swojego ulubionego klubu gdzie zamierzał przemyśleć kilka spraw.
Na miejscu podszedł do baru, spojrzał na barmana, który widząc go automatycznie wiedział co robić i zajął stolik w ciemnym koncie, chwile później na jego stoliku zjawiła się butelka whisky i kieliszek.
Verdas zaczął pić jednocześnie myśląc o brunetce próbującą za wszelką cenę wsadzić go do więzienia. Zaintrygowała go, lecz chłopak nie myślał o miłości, myślał tylko o tym co zrobić, żeby zaciągnąć ją do łóżka, chciał tylko tego.

~.~

Kilka dni później.
Dom Castillo, Buenos Aires, godzina 19:04.
-Już jestem! –krzyknęła głośno wchodząc do domu. Szybko ściągła kurtkę i obcasy i skierowała się w stronę kuchni. Tam zastała swoją córkę i męża gotujących kolacje. –Cześć kochani! –przywitała się zwracając na Siebie ich uwagę.
-Dzień Dobry mamo. –dziewczynka podeszła do Violetty i podarowała jej buziaka w policzek, chwilę później to samo uczynił Pan domu.
-Jak w pracy ? –spytał międzyczasie nakładając makaron na talerze.
-Ciężko. –westchnęła i postanowiła pomóc.
-Czyli ?
-Ciągle szukam dowodów na Verdasa, niestety na marne.
-To czemu nie zmusisz go do przyznania się ? –wszyscy zasiedli do stołu.
-Próbowałam, niestety na próżno. –ponownie westchnęła. –Cloe jak w szkole ? –spojrzała na swoją córkę.
-Udało mi się zdać ten sprawdzian z matematyki na 5. –uśmiechnęła się szeroko. Castillo już chciała pogratulować dziewczynce gdy przerwał im dzwonek do drzwi.
-Otworzę. –oznajmiła i odeszła od stołu. Niestety widok niezapowiedzianego gościa nie specjalnie ją ucieszył. –Co ty tu robisz ? –spytała cicho.
-Chciałem zobaczyć jak mieszkasz. –Verdas posłał jej zadziorny uśmiech. –Mogę wejść ?
-Nie! –oznajmiła stanowczo i zatrzasnęła drzwi. Lekko roztrzęsiona widokiem przestępcy wróciła do kuchni.
-Kochanie kto to był ?
-Verdas. –zasiadła do stołu.
-Verdas ?! –jej mąż nie krył zdziwienia.
-Tak, a do tego od kilku dni ktoś mnie obserwuję, to chyba on, skarbie boję się. –spojrzała na szatyna wystraszonym wzrokiem.
-To może wyjedźmy gdzieś na kilka dni. –zaproponował wywołując radość na twarzy młodszej Castillo.
-Tak, to chyba dobry pomysł.
~.~

Następnego dnia brunetka zjawiła się w pracy tylko w celu wzięcia urlopu. Udało jej się go zdobyć bez większych problemów i przepełniona radością przez wyjazdem wolnym spacerkiem skierowała się do domu, niestety nie było jej dane tam dotrzeć.
Już od początku drogi czuła za sobą czyjąś obecność, ciągle się odwracała niestety nic to nie dawało, nikt za nią nie szedł, tak się wydawało. Gdy skręciła w uliczkę, która miała skrócić jej drogę poczuła silne uderzenie w głowie, chwile później widziała tylko ciemność. 

~.~

Opuszczony magazyn, przedmieścia Buenos Aires, godzina 13:04.
Docierając na miejsce, gdzie miał spełnić się jego plan szeroko się uśmiechnął.
-Spędzisz tutaj najpiękniejsze chwile twojego życia. –oznajmił zadowolony do nieprzytomnej Castillo. Pewny Swojego planu wysiadł z samochodu a następnie wyciągnął z niego dziewczynę, zaniósł ją do środka magazynu gdzie miał już przygotowany dla nich materac, rzucił ją na niego i głośno się zaśmiał.
-Może teraz będziesz miała dowody żeby wsadzić mnie do więzienia. –wyszeptał jej na ucho i powoli zaczął ją rozbierać. Specjalnie nie chciało mu się męczyć z odpinaniem drobnych guzików jej koszuli dlatego po prostu ją zerwał, widząc jej czerwony biustonosz poczuł podekscytowanie, szybko go zrzucił i uwolnił jej jędrne piersi, którymi chwile się pobawił, równie szybko i zwinnie pozbył się jej dolnej części garderoby i sprawił, że dziewczyna leżała przed nim całkowicie naga, mimo narastających chęci zgwałcenia jej, postanowił ją zostawić dopóki się nie obudzi, chciał aby podczas stosunku była w pełni przytomna .
Kilka godzin później Verdas wreszcie doczekał się upragnionej chwili, Violetta zaczęła się budzić. Pierwsze co zrobiła to chwyciła się za głowę, chłopak od razu wywnioskował, że po uderzeniu pewnie czuje ból.
-Nie chciałem walić aż tak mocno. –zaśmiał się szyderczo i zwrócił na Siebie uwagę Castillo, która właśnie zorientowała się, że jest naga.
-ZZZrobiliśmy tto ? –wyjąkała wystraszona.
-Nie, ale zaraz zrobimy. –podszedł do materaca. –Obiecałem przecież, że wylądujemy w łóżku. -Dziewczyna słysząc to zsunęła się na zimna podłogę, chciała wstać, niestety wciąż nie była całkowicie sprawna. Zadowolony Verdas wstał, obszedł materac i z powrotem rzucił na niego brunetkę. –Jak chcesz to krzycz, nikt i tak Cię nie usłyszy, postaram się nie być zbyt brutalny. –położył ręce na jej ramionach i przycisnął do legowiska, następnie siadając  na niej. Dziewczyna zaczęła kopać nogami i bić go po klatce piersiowej, krzyczała gdy ten zaczął ją obmacywać po całym ciele, jeździł dłońmi po jej brzuchu, biodrach i piersiach zjeżdżając na  pośladki które ścisnął nie zwracając uwagi na to czy dziewczynę to boli, tak samo mocno ściskał jej piersi wywołując jeszcze głośniejszy krzyk Castillo. Gdy zbliżył się do jej ust i próbował pocałować ta z całej siły go spoliczkowała. Automatycznie jej oddał.
-Teraz ja tu rządzę. –wycedził przez zęby na co dziewczyna znowu go spoliczkowała. Tym razem chłopak się zaśmiał. –Widzę, że nie lubisz gry wstępnej. –oznajmił na co na twarzy dziewczyny pojawił się jeszcze większy strach. Wstał i rozebrał się równocześnie przyciskając nogą kobietę do materaca tak aby i ona nie mogła wstać. Gdy wszystkie jego części garderoby znalazły się na zimnym betonie powrócił do poprzedniej pozycji i brutalnie wbił się w nią. Dziewczyna przestała kopać ale za to teraz waliła go nie tylko po klatce piersiowej ale po rękach i twarzy, niestety meksykanin nie zwracał na to uwagi, zaczął się w niej poruszać, szybko i brutalnie, czyli tak jak lubił, jego uwagi nie przyciągały także krzyki Violetty, która odczuwała niemiłosierny ból. Cierpiała. Kilka minut mężczyzna doszedł, z jego przyrodzenia zaczęła wypływać biała
40 minut później zobaczył, że dziewczyna jest już wyczerpana, i że zaczęła się poddawać , wiec postanowił jeszcze bardziej ją pomęczyć, jej cierpienie sprawiało mu satysfakcje, tak samo jak cierpienie każdej innej ofiary. Wyszedł z niej na co brunetka odetchnęła z ulgą.
ciecz, widząc że dziewczynę to brzydzi bez skrupułów zaczął lać nią po brzuchu i nogach dziewczyny, chwile później ponownie się w nią wszedł.
-Nie martw się skarbie, to nie koniec. –zaśmiał się widząc łze spływającą po jej policzku. Zmienił pozycje i klęknął tuż nad jej twarzą, nie zwracając uwagi na jej protesty wsadził jej w buzie jego przyjaciela, wsadzał go głęboko, tak że Castillo się krztusiła, kilka minut później biała ciesz znowu zaczęła wypływać, tym razem tuż do jej buzi, Leon wiedział, że to już totalnie obrzydzi jego ofiarę.
Taki schemat działań stosował przez kilka następnych godzin, między czasie bił dziewczynę gdy ta się opierała. Mu się to podobało, odczuwał rozkosz i zadowolenie za to Violetta miała dość, chciała umrzeć.

~.~

4 miesiące później.
Sąd Rejonowy w Buenos Aires, godzina 15:56.
-Sąd Rejonowy w Buenos Aires skazuje Leona Verdasa, urodzonego 19 Grudnia 1989 roku na dożywotnią karę więzienia. –sędzia odczytał wyrok a Violetta wraz z rodziną i innymi ofiarami gwałciciela odetchnęła z ulgą. Zdarzenie sprzed 4 miesięcy zostawiło w jej psychice ogromną ranę, brunetka nadal brzydzi się sex’u a gabinet psychologiczny stał się jej drugim domem, porzuciła zawód policjantki i została Panią domu, od tamtego feralnego dnia boi się stawać twarzą twarz z przestępcami. Pewnie zastanawiacie się jak udało się jej przeżyć i wsadzić Verdasa do więzienia. Otóż po prostu uciekła, w nocy gdy mężczyzna zasnął ona   z magazynu, szybko dotarła do autostrady gdzie kierowcy samochodów widząc ją pobitą i zakrwawioną szybko zainterweniowali, jeden z nich zawiózł Castillo do szpitala a troje następnych obezwładniło Leona i poczekało na policję. Gdy Caroline Wood usłyszała co się stało szybko złożyła zeznania, czuła się winna, że dopuściła do cierpienia kolejnej ofiary meksykanina, Violetta także od razu wszystko opowiedziała, dzięki temu, że sprawa trafiła do telewizji kolejne 3 ofiary Leona także go obciążyły. Verdas teraz spędzi resztę życia w więziennej celi.
roztrzęsiona nałożyła na Siebie pierwszą rzecz jaka wpadła jej w ręce i wybiegła

~.~
7 lat później.
Zakład Karny w Buenos Aires, godzina 15:04.

Droga Violetto,
Na początku chciałbym Cię prosić abyś przeczytała ten list do końca, nawet jeśli się zdenerwujesz proszę nie odkładaj go, przeczytaj, proszę.
10 lat temu zrobiłem to po raz pierwszy, zraniłem kobietę gwałcąc ją i bijąc, zrobiłem coś strasznego, rok później zrobiłem to znowu, w tym samym roku jeszcze raz, tak też jeszcze kilka razy aż doszło do Ciebie, zrobiłem coś strasznego, teraz to zrozumiałem. 
Chciałbym Ci wyjaśnić, ze mogę zachowanie spowodowane jest chorobą psychiczną, która narodziła się po odejściu mojej mamy, znienawidziłem wtedy kobiety, dlatego ich cierpienie sprawiało mi radość. Ale teraz mam zamiar się zmienić, gdybym miał możliwość chciałbym się zakochać i stworzyć rodzinę, leczę się, uczęszczam na zajęcia terapeutyczne, wszystko zrozumiałem.
Nawet nie jesteś w stanie Sobie wyobrazić jak straszne jest tutaj życie, monotonne i nudne, zmarnowałem Sobie życie.
Chciałbym Cię szczerze przeprosić za to, że Tobie także zmarnowałem życie, mam nadzieję, że zdążyłaś się otrząsnąć i zacząć żyć od nowa, mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa.
Przepraszam.
                                   ~Leon.

Ostatni raz spojrzał na kartkę i ostrożnie włożył ją do koperty, którą za chwilę miał zamiar przekazać strażnikowi, który wysłałby list do Violetty. W głębi duszy miał nadzieje, że kiedyś dostanie odpowiedz, ale najbardziej marzył o tym, żeby Violetta mu wybaczyła, w liście wyjaśnił wszystko, przeprosił, napisał wszystko co chciał, miał nadzieje, że tyle wystarczy.

~.~

Kilka miesięcy później.
Dom Castillo, Buenos Aires, godzina 08:40.
-Kochanie jak będziesz wracał kup pieluszki dla Mary. –oznajmiła wręczając mu drugie śniadanie starannie zapakowane w papierową torbę.
-Oczywiście. –ucałował ją na pożegnanie. –Cloe rusz się! –krzyknął a chwile później ich starsza córka zbiegła na dół, także ucałowała mamę i młodszą siostrę, której wreszcie się doczekała i razem z ojcem wyszli z domu.
-To co ?  Idziemy jeść śniadanko ? –spytała swojej trzyletniej córeczki. Dziewczynka urodziła się dopiero po 4 latach terapii, Violettę wiele kosztowało pierwsze współżycie po tamtych zdarzeniach, na szczęście podobało się jej, tamtego dnia wróciła do normalności, zaczęła zapominać o urazie psychicznym a także o Leonie.
Dziewczynka skwitowała kiwnięciem główki i razem skierowały się do kuchni gdzie starsza Castillo przygotowała jajecznicę.
Kilka godzin później Violetta położyła swoją córeczkę do popołudniowej drzemki a sama wzięła się za sprzątanie domu. Pozmywała naczynia, wytarła stół i zaczęła wycierać kurze, podczas wykonywania tej czynności jej uwagę przykuł list od Leona, który dostała kilka miesięcy wcześniej, najwyraźniej położyła go tu a potem o nim zapomniała. Uważnie go jeszcze kilka razy przeczytała a następnie usiadła na kanapie i zaczęła intensywnie myśleć. Zrozumiała zachowanie chłopaka ale nadal miała mu za to żal, w końcu spowodował uszczerbek na jej psychice, cierpiała i bolało ją to. Nie była pewna co robić.
20 minut później chwyciła kartkę, długopis i wreszcie po kilku miesiącach postanowiła mu odpisać.

Drogi Leonie,
Wybaczam Ci.
                          ~Violetta. 

... 


Mamy dzisiaj wielki, wielki dzień! Pół roku bloga!
Szczerze to skapłam się dopiero wczoraj, więc sama nie kryję ogromnego zaskoczenia, wciąż nie mogę uwierzyć, że to już pełne pół roku. Cały czas pamiętam pierwszy rozdział, pierwszy komentarz, pierwszy tysiąc wyświetleń, pamiętam tą radość. A teraz ? Teraz blog to moje uzależnienia, codziennie myślę co by poprawic, blog to moja pasja, dzięki temu odkryłam samą siebie! :)
Nawet nie wiecie jaką radość mam gdy widzę jak się rozwija! To jest niesamowite!
Do tego pod ostatnmim pobiliście rekord komentarzy, a wyświetlenia idą w górę tak szybko, że ojeeju <3 To jest po prostu niesamowite!
Dziekowałam już milion razy za to, że jesteście ale podziękuję jeszcze raz!
Dziękuję!
A jeśli chodzi o one shot... w mojej wyobraźni to wyglądał lepiej! Przepraszam was za niego!
Za wszelką cenę chciałam żeby był oryginalny dlatego to Leon jest gwałcicielem... mam nadzieję że nie będziecie źli ;p
Szczerze to mi się tak strasznie nie podoba ale musiałam w końcu ten pomysł wylać na kartkę.

Inspirując się Effie powiem wam , że czeka nas wielki, wielki tydzień! (kocham naśladowac tą kobietę! xd) Już w tym tygodniu wielkie, wielkie zmiany!

ps. Kochana Madziu (Piątkowska), nie wiem czy przeczytałaś moją odpowiedz do twojego komentarza pod ostatnim postem , ale jeszcze raz chciałabym ci mocno podziękować!  Strasznie Cię Kocham! ;*

7 komentarzy :

  1. Ten Os jest cudowny! ;D
    Płakałam czytając go!
    W życiu bym takiego nie napisała!
    Zapraszam Cię do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super OS
    czekam na drugi tom przygód
    pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski ten OS <3
    Gratuluję pół roku na bloggerze <3
    Tylko szkoda, że na końcu nie było Leonetty ;C
    Kocham twojego bloga <3
    I czekam na kolejne cuda ♥

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No, mogę powiedzieć Ci tylko że mną wstrząsnęło. O.o
    Leoś gwałcicielem.. .... Łał. Nie mam pojęcia jak na to wpadłaś.
    Sam pomysł na One Short genialny. <3

    Szkoda tylko że gwałcicielem był Leoś.
    Kocham twój styl pisania.
    Nikt nie ma tak fantastycznych pomysłów jak ty.
    Czy tylko ja płakałam przy czytaniu tego arcydzieła. Nawet sama nie wiem czemu się popłakałam. Chyba za dużo emocji.
    Na początku myślałam że Violetta odkryje że Leon został wrobiony czy coś takiego... Ale i tak strasznie mi sie podobało.
    Nie znajdziesz drugiego tak orginalnego OS <3
    Naprawdę cudowny.

    Wow pół roju bloga. <3
    Fantastyczne pol roku w którym tak... Dojrzałaś.
    Pokazałaś nam prawdziwą siebie.
    Podarowalas dusze i serce.
    Dobrze wiem ile ten blog dla cibie znaczy. Pokazujesz nam to przy każdym rozdziale.
    Prze te wszystkie rozdziały strasznie sie rozwinełaś. Ewulowałaś jak jakiś pokemon ;*
    Nabrałaś pewności siebie.
    Opowiadanie z rozdziału na rozdział było coraz lepsze.
    Twój styl pisania niesamowicie się poprawił chociaż na początku i tak był wyjątkowy. ^.^

    Pisząc swój pierwszy komentarz wiedziałam że osiągniesz sukces.
    Normalnie jasnowidz ze mnie XD.

    Nawet nie wiesz jak sie cieszę jak widzę ile pisanie sprawia ci radości. Jak dziękujesz za każdy komentarz nie ważne czy długi czy krótki.
    Nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy kiedy widzę że pisanie sprawia ci przyjemność. Bo masz do tego wielki dar.
    Oczywiście że przeczytałam to co napisałaś pod moim komentarzem.
    Nawet nie wiesz ile radości mi sprawiłaś. <3
    Aż łezka w oku mi się zakręciła. ;*
    Nawet nie masz mi za co dziękować.
    Czytanie i komentowanie twoich arcydzieł to czysta przyjemność ;*

    A i mam jeszcze taką sprawie.
    Pol roku bloga to spore wydarzenie.
    Może fajnie by było gdybyś zorganizowała konkurs na One Short'a? Czytając komentarze widzę dużo twoich czytelników na blogi. A nagrodą mogła być reklama bloga i dedyk rozdziału albo coś takiego. XD
    Twoi czytelnicy będą mogli się wykazać no i trzeba udcić te Zajebiste pół roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. PS Zapomniała bym XD
    Te amo
    Madzia <3

    OdpowiedzUsuń
  6. PS2 Przepraszam za błędy ale pisze na tablecie i nie wygodnie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały !
    Mega orginalny

    OdpowiedzUsuń