czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 55



*Naty*
(…) –Natalio wyjdź za mnie.
-Cco ?
-Tak wiem, jesteśmy ze Sobą bardzo krótko, pewnie uważasz, że to nie odpowiedzialne, ale… -chwycił moją dłoń. –Znam Cię od 8 lat, kocham od blisko 6, moje serce zawsze było wierne Tobie, nie chcę Cię już stracić dlatego Natalio wyjdź za mnie. –oznajmił a mnie wręcz zamurowało.
-Ale Maxi … może to po prostu impuls.. może my nie jesteśmy gotowi.
-Czyli myślisz, że to za wcześniej ?
-Jesteśmy ze Sobą tydzień.
-Naty nie rozumiesz…
-Maxi rozumiem, ja też Cię kocham niezmiennie od 8 lat, ale to za wcześniej, nie wiemy jak będzie nam się żyć razem. Tak, byliśmy razem już wcześniej, kochaliśmy się, nadal się kochamy ale to zbyt dużo jak na jeden okres czasu, zmieniłam się, pogodziłam z siostrą, wyjechałam z Tobą, to za dużo.
-No dobrze. –spuścił głowę.
-Maxi popatrz na mnie. –rozkazałam a chłopak szybko zrobił to o co go prosiłam. –Kocham Cię i przepraszam, ale to naprawdę za wiele. Obiecuję Ci, że jeśli następnym razem się oświadczysz, czyli za rok, dwa to na pewno się zgodzę. –podarowałam mu uśmiech.
-Czyli nie chcesz mnie zostawić ?
-Oczywiście, że nie. –zaśmiałam się. –Kocham Cię.
-Dobrze. -na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. –Wiesz co ? Masz racje, to jest zdecydowanie za
wcześniej, najpierw musimy się ustatkować, przepraszam za tą moją głupotę.
-Żadną głupotę. Miło mi, że chcesz się ze mną ożenić.
-Kiedyś jak Ci się oświadczę to będą prawdziwe oświadczyny, z pierścionkiem i kolacją, obiecuję.
-No dobrze. –słysząc to trochę mi ulżyło, cieszyłam się, że Maxi nie jest zły, naprawdę nie byłam gotowa, a ślub to byłoby za dużo. –To gdzie teraz idziemy ?
-Zostało nam Koloseum.
-No to idziemy zobaczyć Koloseum. –objął mnie ramieniem i powoli skierowaliśmy się w stronę zabytku.

*Leon*
-Proszę, mam herbatę. –wszedłem do pokoju ciotki Violetty i powoli postawiłem kubek z napojem na stół. –Angie w porządku ? –spytałem patrząc na skuloną i płaczącą kobietę. Nie odzywała się. –Angie… -kucnąłem przy niej. –Angie może powinnaś porozmawiać z Germanem. –zaproponowałem a blondynka powoli podniosła wzrok.
-Leon dlaczego wy faceci jesteście takimi idiotami ? –spytała płacząc.
-Bo jak większość ludzi najpierw robimy a potem myślimy, no a na końcu żałujemy. –oznajmiłem zgodnie z prawdą. –Czasem robimy głupstwa, ale przecież każdemu należy się druga szansa. Angie wybacz mu, zrób to dla Siebie, dla Germana i dla nas, Violetta bardzo się o was martwi. –Kobieta znowu schowała twarz w dłoniach. Było mi jej żal, bo kto lubi patrzeć jak ktoś inny płacze, kto lubi patrzeć jak druga osoba cierpi, no chyba nikt. Smutek przeważnie udziela się i nam, wtedy cała radość wyparowuje, my spadamy na Ziemię a świat przejmuje czarno białe barwy. –Chcesz zostać sama ? –spytałem gdyż Angie nadal nie odpowiadała.
-Ttak. –wyjąkała cicho a ja wyszedłem z pokoju. Nie byłem zachwycony tym, że nie udało mi się nic zdziałać, w głębi duszy chciałem pomóc i pocieszyć wszystkich domowników. Zawiedziony zszedłem do
kuchni gdzie zrobiłem Sobie kanapkę, następnie intensywnie myśląc skonsumowałem skromny posiłek.
-Leon jak z Angie ? –w końcu do domu wróciła Violetta, o dziwo już nie płakała tylko odważnie stąpała po Ziemi, za nią stał jej tata, zupełne jej przeciwieństwo, mężczyzna stał przestraszony i smutny, nie wiedział co robić, zgubił się w labiryncie zwanym „życie”.
-Fatalnie. –odpowiedziałem zgodnie z prawdą. –Siedzi i płacze, próbowałem z nią rozmawiać, ale nic to nie dało. –dokończyłem bez energii.
-Tato weź się w garść i idź z nią pogadaj. –dziewczyna skierowała rozkaz w stronę swojego rodziciela. –Walcz o nią. –Castillo spojrzał na swoją córkę i szybko ruszył na górę. Violetta tymczasem podeszła do mnie i wtuliła się w mój tors w celu uspokojenia się.

*Diego*
-Jejku … -tak właśnie zareagowała moja dziewczyna widząc śniadanie i pięknie przystrojony stół, jej mina była bezcenna a moja radość ogromna, ucieszyłem się, że się jej podoba. –Diego z jakiej to okazji ?
-Z takiej, że dzisiaj rocznica.
-Rocznica ? –spytała zdziwiona.
 -Równe 8 lat odkąd Cię kocham.
-Czyli dokładnie 8 lat pierwszy raz mnie pocałowałeś ?
-Tak.
-Jakim cudem ty to pamiętasz ?
-Nie wiem, jakoś tak takie daty zostają mi w głowię.
-To miło, że pamiętasz. –podarowała mi swój piękny uśmiech.
-I ten dzień będzie wyjątkowy, obiecuję Ci to, zaraz zjemy śniadanie…
-późne śniadanie, jest 13. –przerwała mi.
-No ej, to ty nie chciałaś wstać.
-Ale to ty mnie zaciągnąłeś na tą imprezę.
-Ale to nie moja wina, że mieliśmy co świętować.
-Twoja, w końcu grałeś genialnie.
-Też twoja, wspierałaś mnie.
-Ale to ty grałeś.
-Ale to ty mi kibicowałaś.
-Ale to ty poprowadziłeś drużynę do zwycięstwa.
-Ale to ty tam byłaś, patrzyłem na Ciebie i grałem lepiej.
-Ale to ty mnie tam zaprowadziłeś.
-Ale to twoja wina, że Cię kocham i potrzebowałem twojego wsparcia.
-Moja ?! –teraz to się już wzburzyła.
-No bo jesteś piękna, twój głos mnie uspokaja, oczy sprawiają, że z dnia na dzień kocham Cię co raz bardziej a serce … serce sprawia, że mnie jeszcze nie zostawiłaś.
-To też twoja wina.
-Dlaczego ?
-Bo dzięki Tobie każdego dnia się zmieniam, dzięki Tobie nauczyłam się kochać, to dla Ciebie codziennie staram się być piękna, wszystko przez Ciebie. –promiennie się uśmiechnęła.
-To tak jak w piosence ? Codziennie dajesz z Siebie wszystko ? Zawsze masz swój plan żeby słodko mnie otulić ? To przez miłość jesteś taka jaka jesteś ?
-Tak, dokładnie tak.
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi

-Kocham Cię strasznie, wiesz ? –zrobiłem krok w jej stronę i namiętnie pocałowałem. –A te 8 lat miłości do Ciebie były najlepszymi latami w moim życiu, każdego dnia myślałem o Tobie i się uśmiechałem, każdego dnia dawałaś mi energie, mimo, że Cię nie było.
-Byłam. –spojrzała mi w oczy. –Byłam tu. –dotknęła miejsca na mojej klatce piersiowej gdzie znajdowało się serce . –Tak samo jak ty byłeś w moim.
-Tak, zawsze byłaś i zawsze będzie w moim sercu, ale chcę abyś już na zawsze była obok mnie, to moje marzenie.
-Marzenia się spełnia.
-Czyli zostaniesz przy mnie na zawsze ?
-Jeśli ty zostaniesz przy mnie.
-Zostanę.
-Ja też. –podarowała mi uśmiech. –Ale wiesz, głodna się zrobiłam. –zaśmiała się a ja poprowadziłem ją do stołu, pierw odsuwając krzesło jak prawdziwy dżentelmen, którym dzisiejszego dnia starałem się być.

*Camila*
Życie jest przecież piękne, mimo, że czasem myślimy przeciwnie. Życie to po prostu jeden wielki labirynt, w którym nie każdy potrafi się poruszać, każdy się kiedyś zgubił i na pewno kiedyś jeszcze zgubi. Życie jest piękne, to my po prostu nie umiemy żyć.
Każdego dnia uświadamiam Sobie to co raz to bardziej, zaczynam rozumieć, że mimo, że jestem dorosła cały czas jestem dzieckiem, nigdy nie przestałam się uczyć, mam przed Sobą mnóstwo lekcji, lekcji dzięki, którym nauczę się żyć, nauczę się być szczęśliwa i uśmiechnięta. Samym nauczycielem będzie życie, ale też przyjaciele i rodzina.
Uśmiechnięta już od samego rana właśnie przygotowywałam Sobie mój ukochany napój – Yerba Mate, smak mojego dzieciństwa, do tego w piekarniku właśnie piekło się ciasto, które lada chwila mogłam wyciągnąć. Tak miałam ochotę spędzić dzisiejsze popołudnie, przy książce i ukochanej przekąsce.
Cały proces przygotowań do idealnego popołudnia przerwał mi dzwonek do drzwi, spodziewając się Gary’ego, którego pewnie przyciągnął zapach ciasta szybko podbiegłam do wejścia i otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu u progu mojego mieszkania nie zastałam mojego chłopaka.
-Po co tu przyszedłeś ? –odezwałam się bez entuzjazmu widząc Broadway’a.
-Cześć Camillo, mi też miło Cię widzieć.
-No super, tylko mi nie miło, czego chcesz ?
-Porozmawiać.
-O czym ?
-A mogę Ci o tym opowiedzieć w środku ?
-Nie.
-Cami… -spojrzał na mnie tym swoim błagalnym wzrokiem.
-Powiedziałem, że nie.
-Cami no weź … -zaczął nalegać. Już chciałam zamknąć drzwi tuż przed jego nosem zirytowana sytuacją ale na szczęście jak zwykle w odpowiednim momencie zjawił się Gary, który właśnie otwierał drzwi swojego mieszkania.
-Kochanie co się dzieje ? –spytał widząc moją minę.
-Kochanie ? –wtrącił się Brazylijczyk.
-Tak, kochanie. Broadway poznaj mojego chłopaka Gary’ego. –oznajmiłam a na twarzy chłopaka pojawiło się rozczarowanie.
-Czyli, że już Sobie kogoś znalazłaś ?
-Tak, tylko w porównaniu do Ciebie, już po tym jak z Tobą zerwałam.
-Powiem Ci, że szybka jesteś.
-Ej koleś, licz się trochę ze słowami. –wtrącił się Gary, a Broadway oczywiście nie zwrócił na niego szczególnej uwagi.
-Dobra, skoro nie chcesz mnie wpuścić, to przejdę do rzeczy tutaj. Wyjeżdżam za 3 dni do Brazylii, na wakacje, chcę abyś pojechała ze mną.
-CO ?! –krzyknęliśmy razem z Garym, na jego twarzy malowała się złość.
-Pojedziesz ?
-Koleś masz 2 sekundy żeby się stąd wynieść!
-Jakbyś nie widział rozmawiam z Cami. –w końcu Broadway odezwał się do mojego chłopaka.
-Gówno mnie to obchodzi, Camilla nigdzie z Tobą nie jedzie!
-A o to chyba trzeba spytać ją.
-Nigdzie z Tobą nie jadę. –w końcu dołączyłam do tej niezwykle ciekawej konwersacji.
-Zastanów się nad tym. –posłał mi zadziorny uśmiech. –A ty chłoptasiu się ogarnij. –szturchnął Gary’ego i zbiegł po schodach na dół. 

---------------------------
 W sumie to nie wiem co tym razem napisać ... rozdział trochę ucięty bo miałam napisać jeszcze rozmowę Germangie ale szczerze to mi się już nie chciało ... 
Moja kochana przyjaciółka (którą pozdrawiam xd) być może (jeśli ruszy dupę) napisze dla was one shota bo u mnie brak weny ... jeśli go napisze to pojawi się w niewielkiej przerwie między Pierwszym a Drugim tonem, więc wyczekujcie :) 
Ostatnio coś komentarzy ubywa ... nie wiem dlaczego, w sumie nie chce wiedzieć ale mam nadzieję, że to przejściowe :) 
No to chyba na tyle ... Dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia i za wszystko! Strasznie was kocham! <3 

12 KOM - NEXT

13 komentarzy :

  1. Super rozdział i w ogóle.
    Nie zabardzo wychodzi mi komentowanie.
    Rozdział jest boski i tyle.
    ~Carmen

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zawsze boski
    Diego taki romantyczne <3
    czekam na następny
    pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski ♥
    Czekam na next ♥
    Pzdr, Liv ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały ten rozdział jak zawsze.:)
    Jesteś świetna w pisaniu zazdroszczę ci tego.(pewnie nie tylko ja:):)
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Wspaniały rozdział!!!
      Faktycznie Maxi pośpieszył się z tym oświadczynami. Biedna Angie ;'c Dobra nie chcę mi się więcej pisać xd czekam na next. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Rozdział przegenialny *o*
    Brakuje mi trochę Megan [:-:] ale mam nadzieję, ze niedługo wróci<3
    Faktycznie Maxi pośpieszył się trochę z tymi oświadczynami...
    Biedna Angie... Mam nadzieję, ze sobie wszystko wyjaśnią i się tam nie pozabijają:)
    Vilu się tym chyba przejmuje strasznie...
    Diemiła... Ahh Diego takie daty pamięta...<3
    Słodkie ^^
    Broduey... -.-
    Dobrze że Gary reagował :D
    No to chyba tyle^^
    Weny :*


    ~~Hollypinka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Broduey mnie wkurzyl -,- !
    Biedna Angie ;c ...
    German walcz! :3
    Maxi nie uważasz, że to trochę za wcześnie??
    Kochana rozdział jest Boski <3333
    a mój kom. krótki, bo z tel pisze :3
    Wpadniesz do mnie??
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no jestaly boska!!! <3
    Masz wspanialy talent!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział boski i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER









    https://esclusiva.pl/bransoletki

    OdpowiedzUsuń