*Następnego dnia*
*Violetta*
-Mamusiu, mamusiu! –obudziłam się niechętnie, słysząc
wołanie mojej córeczki. Ospale otworzyłam oczy i zobaczyłam pięciolatkę, która
zdążyła się już wdrapać na nasze łóżko. Dziewczynka patrzyła na mnie z wielkim
uśmiechem na twarzy. –Wstajemy ? –spytała siadając bliżej mnie,
podarowałam jej uśmiech i spojrzałam na
mojego chłopaka, aby dowiedzieć się czy go także moja córka zdołała obudzić,
niestety odwrócił się do nas plecami i próbował dalej spać, szybko przeniosłam
wzrok na Megan i od razu po jej minie wywnioskowałam, że ma takie same plany
jak ja. Telepatycznie przekazałam jej aby jak najciszej zeszła z łóżka, o dziwo
dziewczynka zrozumiała o co mi chodzi i bezszelestnie zeszła z łóżka, chwilę
później zrobiłam to samo i szybko pobiegłyśmy do łazienki.
-Megan, skąd wiedziałaś, że chciałam abyś zeszła ?
–spytałam szeptem, między czasie biorąc wiadro.
-Bo ja mam taką super moc! –odpowiedziała i obie nie
mogłyśmy powstrzymać śmiechu, nadal się śmiejąc nalałyśmy wody do wiadra .
-Idz cicho zobacz czy jeszcze śpi. –rozkazałam a
uśmiechnięta Megan na palcach pobiegła do pokoju. Chwile później wróciła i
przytakując głową przekazała mi, że
chłopak znajduje się w Krainie Morfeusza, wzięłam wiadro i starając się
nie wydobywać żadnych dźwięków poszłam za Meg do naszej sypialni. Wchodząc
lodowatą wodę wylałam prosto na Leona a moja córka wybuchła śmiechem.
-Dzień Dobry! –powiedziała radośnie, dokładnie obserwując
chłopaka, który jeszcze nie końca rozumiał co się właśnie stało.
-Violetto i Megan Castillo, macie 20 sekund aby uciec tam
gdzie pieprz rośnie inaczej zginiecie marnie. –oznajmił nadzwyczaj spokojnie po
chwilowej ciszy. Spojrzałam na dziewczynkę i powstrzymując śmiech ruszyłyśmy do
biegu, widząc, że moja córka nie jest najlepsza w bieganiu po schodach, szybko
ją złapałam i mając na rękach tego małego szkraba szybko pobiegłam stronę
ogrodu.
-Gdzie się ukryć ? –spytałam zdyszana, gdy byłyśmy
wystarczająco daleko od Leona.
-Ja się schowam w domku, Leoś jest za duży żeby tam
wejść. –oznajmiła wskazując na swój dom na drzewie. Rzeczywiście Leon nie był
by wstanie tam wejść, domek był mały, mieścił najwięcej dwie małe dziewczynki,
wielkości Megan, szybko podbiegłam do
kryjówki Meg i zostawiając ją tam pobiegłam na drugą stronę mojej posiadłości.
-MEGAN MAM CUKIERKI! –Leon najwyraźniej zmęczony już
bieganiem za nami ze względu na to, że był mokry próbował przekupić moją córkę
aby sama mu się pokazała. Wystawiłam głowę zza ściany budynku aby mieć podgląd
na ogród i całą sytuacje. Niestety Megan dała się złapać, biegła w stronę Leona
aby odebrać słodycze. Chłopak chwycił ją i głośno się zaśmiał.
-Gdzie masz cukierki ? –spytała oburzona.
-Dam Ci jak powiesz mi gdzie jest twoja mamusia.
-Oj Leoś, Leoś, nie ładnie tak szantażować dziecko.
–oznajmiłam wychodząc z kryjówki i stając w bezpiecznej odległości.
-Gotowa na karę ? –spytał z chytrym uśmieszkiem.
-A gdzie moje cukierki ? –wtrąciła się Megan.
-Dostaniesz jak złapię twoją mamę.
-Nie, ja chcę teraz!
-Megan!
-TERAZ! –walnęła go w ramię. Leon szybko odłożył ją na
ziemię i nie zwracając na nią większej uwagi zaczął mnie gonić. Biegaliśmy tak
wokół domu głośno się śmiejąc, Megan skakała, głośno kibicowała i dużo się
śmiejąc obserwowała całą sytuacje. Nasze krzyki zdążyły także przywołać
sąsiadów, stanęli przy płocie i szeroko się uśmiechając wszystko dokładnie
oglądali. Nie dawałam Leonowi za wygraną, biegałam ile sił w nogach, starając
się aby mnie nie złapał, niestety nie zauważając gałęzi na ziemi zaliczyłam
spotkanie z ziemią, Leon wykorzystał sytuacje i rzucił się na mnie, zaczął mnie
łaskotać, dzięki czemu nasze wrzaski i śmiechy były jeszcze głośniejsze. Cała
ta poranna zabawa wprawiła nas wszystkim w świetny humor, bo jak się uśmiechać,
to najlepiej z rana, wtedy piszemy Sobie wspaniały i miły dzień.
…
-Violu ale jak mogłaś nie zauważyć tej gałęzi ? Przecież
ona była ogromna. –wszyscy siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie i nadal się
śmiejąc.
-Bo akurat odwróciłam głowę i gapiłam się na twoją
bezcenną minę.
-Jaką minę ?
-Nie zawsze. –oburzył się. –Wtedy tak było bo mnie wykończyłaś.
-Czyżby mój niepokonany chłopak miał problemy z kondycją
?
-Biegam szybciej od Fede. –zaczął się bronić.
-Ale od mamusi nie. –wtrąciła się Megan i podarowała mu
swój uśmiech.
-Ale Ciebie złapałem. –wystawił jej język.
-Nie, ty ja przekupiłeś.
-No właśnie. Gdzie moje cukierki ?
-Musiałaś jej przypominać ? –chłopak spiorunował mnie
wzrokiem.
-Tak. –zaśmiałam się. –Obietnic się dotrzymuje.
-Dobrze. –przeniósł wzrok na pięciolatkę. –Jak tylko
wrócisz z przedszkola, będzie na Ciebie czekała wielka torba cukierków, zgoda ?
-Tak! –na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Szybko
wstała z krzesła i podbiegła do Leona. –Kocham Cię. –przytuliła go.
…
Posprzątawszy kuchnie po śniadaniu udałam się do mojej
sypialni gdzie mieściła się garderoba, zaczęłam wybierać strój gdy tymczasem
Leon pomógł się wyszykować mojej córce. Po krótkim zastanowieniu się wybrałam
odpowiedni zestaw i udałam się do łazienki gdzie
zrobiłam makijaż, włosy nakręciłam na lokówkę i ubrałam się przygotowane
ubrania. Wyszłam z pomieszczenia i akurat napotkałam Leona i Megan gotowych wchodzących do pokoju.
-Idziemy do przedszkola ? –spytała ucieszona pięciolatka.
-Tak, idź ubierz buciki. –oznajmiłam i podarowałam jej
uśmiech, mała natychmiast wybiegła z pokoju. –No to jakie plany na dziś ?
–spytałam kierując wzrok na Leona.
-Ja muszę iść na uczelnię.
-A ja mam spotkanie z Monicą.
-Czyli widzimy się dopiero wieczorem ? –zrobił krok w
moją stronę.
-Na to wygląda. Ale mam pomysł. –uśmiechnęłam się.
-Jaki ?
-Zróbmy ognisko. –oświadczyłam z uśmiechem.
-W ogrodzie ?
-Tak.
-No dobrze. –pocałował mnie w policzek. –Pośpiesz się,
Megan już czeka.
*Francesca*
-Kochanie pozwolisz, że pojadę do kancelarii ? –spytał
mój mąż wchodząc do kuchni i od razu kierując wzrok na moje kanapki.
-A może by tak Dzień Dobry ? –Fede uśmiechnął się i
podchodząc do mnie delikatnie mnie pocałował.
-Dzień Dobry księżniczko. –oznajmił z uśmiechem.
-Dzień Dobry. –zaśmiałam się. –Tak, możesz iść do
kancelarii.
-A moja księżniczka co będzie robić ?
-Pójdzie do pracy, dawno jej tam nie było. –zaczęłam
mówić o Sobie w trzeciej osobie.
-Dobrze, no to miłego dnia. –podarował mi uśmiech, znowu
mnie pocałował i porywając kanapkę z mojego talerza skierował się do wyjścia.
-A kiedy będziesz ? –zatrzymałam go.
-A ty ?
-O 15.
-To ja też. –zaśmiałam się a Fede znowu do mnie podszedł
i po raz trzeci już mnie pocałował.
-No idź już. –walnęłam go w ramię.
-No dobra! –podniósł ręce w celu obrony i skierował się
do wyjścia, gdy tylko zatrzasnął za Sobą drzwi, poczułam pustkę i zabójczą
ciszę w tym wielkim mieszkaniu. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Pustka.
-Fran, opanuj się!–krzyknęłam sam do Siebie widząc co się
ze mną dzieję, poczułam niezwykłą pustkę pod sercem, pustkę po fasolce. –To normalne,
ja po prostu tęsknie, każdy tak przecież ma. –szepnęłam do Siebie, próbując
opanować emocje. -Każdemu ktoś bliski umiera, każdy za kimś tęskni, każdy
codziennie cierpi, każdy przeżywa trudne chwile, to normalnie. –nie przestawałam
mówić do Siebie, mając dość pustego mieszkania w nadzwyczaj szybkim tempie
pobiegłam do sypialni po torebkę i wybiegając z domu ruszyłam do pracy.
*Ludmiła*
Obudziłam się z uśmiechem, z prawdziwym i szczerym
uśmiechem, sama świadomość tego, że się uśmiecham, i że miałam z czego wprawiła
mnie w zachwyt, patrzyłam w sufit i się uśmiechałam, darowałam uśmiechem
zwykłej ścianie a i tak mnie to cieszyło, było to coś niesamowitego i
magicznego, czułam, że mogę wszystko, czułam, że marzenia się spełniają, bo w
końcu z dnia na dzień moje życie się zmieniło. Leżałam w łóżku koło osoby,
którą kocham, byłam w Buenois Aires, w mieście, które jest dla mnie ważne,
byłam spełniona.
-Miły sen ? –słysząc szept Diego aż podskoczyłam,
odwróciłam głowę w jego stronę i podarował mu jeszcze większy uśmiech niż ten,
który otrzymał sufit. W oczach chłopaka, także zobaczyłam szczęście, patrzył na
mnie jak na skarb, czułam, że byłam czymś na co długo czekał, czekał aż jego
marzenie się spełni, spełniło się.
-Nie, po prostu wciąż nie mogę uwierzyć, że leżę koło
Ciebie, że jestem w Buenos Aires.
-Też nie możesz uwierzyć, że marzenia naprawdę się spełniły
?
-Tak, czujesz to samo ?
-Tak. –zaśmiał się. –Masz jeszcze inne marzenia ?
-Mam mnóstwo marzeń. –w tej chwili w mojej głowie
pojawiło się mnóstwo planów, które ułożyłam Sobie jako mała dziewczynka, wielka
willa, przystojny mąż i czwórka dzieci, ja na scenie trzymająca różowy
mikrofon. –A ty ?
-Kiedyś chciałem mieć czwórkę dzieci i piękną żonę,
blondynkę. –słysząc to zaśmiałam się. To niesamowite, że mamy takie same
marzenia.
-A teraz ?
-Teraz chcę mieć czwórkę dzieci, Ciebie i być po prostu szczęśliwym.
-A wiesz, że mam takie same ? Ułożyłam je Sobie, gdy
miałam 10 lat, nawet je zapisałam w pamiętniku. Wtedy postanowiłam, że je
spełnię.
-Chcesz je spełnić ?
-No nie wiem. 4 dzieci ? –oboje się zaśmialiśmy.
-Mamy jeszcze mnóstwo czasu, będziemy mieli czwórkę
dzieci.
-Obiecujesz ?
-Tak. –pocałował mnie. –Masz ten pamiętnik, w którym
zapisałaś swoje marzenia ?
-Na strychu, w domu mojej babci.
-A pamiętasz jakie jeszcze marzenia tam były ?
-Chciałam być na scenie i śpiewać piosenkę trzymając
różowy mikrofon, ale to się spełniło, śpiewałam za czasów studia.
-Coś jeszcze ?
-Musiałabym go zobaczyć. Trzeba by było iść do moje
babci. –zaśmiałam się. –A twoje marzenia, masz jeszcze jakieś ?
-Aktualnie chciałbym poświęcić się siatkówce, chciałbym
abyś nigdy mnie nie opuszczała, chciałbym być szczęśliwym. Nic więcej mi nie
trzeba. –uśmiechnął się. –A no i 4 dzieci. –dodał.
-A te z dzieciństwa ?
-To były szalone marzenia. –zaśmiał się. –Chciałem skakać
ze spadochronu i mieć zdjęcie z myszką Miki.
-Zdjęcie z Myszką Miki ?
-Tak. –chwycił moją rękę. –A przy Tobie wiem, że mogę
spełnić wszystkie marzenia.
-Spełnimy je wszystkie. –Oznajmiłam pewnie. –To wstajemy
? –podniosłam się do pozycji siedzącej. –Mieliśmy iść do Studia.
-Jasne. –uśmiechnął się.
----------------------------
Miśki wy to umiecie zaskakiwać ... rano było jeszcze mniej niż 10 komentarzy i myślałam, ze dzisiaj wam nie dodam a tu wchodzę wieczorem i jest 11 ... teraz grzecznie usiadłam i napisałam ten rozdział, mam nadzieję, że wyszedł znośny ... chcieliście Diemiłe, to macie :) Tęskniliście za Megan to macie Megan :)
Trochę mi smutno bo nie umiecie dobić do tych 15 komentarzy ... a ja mam nawet już początek one shota, zdradzę wam tytuł to może was zmobilizuję :)
"Gwałciciel" -będzie to coś zupełnie innego, serio, takiego jeszcze pewnie nie czytaliście, będziecie zaskoczeni, więc po proszę te 15 komentarzy i już wam go skończę i dodam :) Takie jest moje marzenie, i wierzę, że potraficie go spełnić :)
ps. Tini Blanco, jeśli chodzi o tą moją genialną pomyłkę ... Loenetta jest razem od 3 tygodni, coś po prostu pokręciłam, za szybko pisałam, mój błąd, przepraszam ;3
10 KOM - NEXT
Zajmuję! ;*
OdpowiedzUsuńWitam, witam! Po pierwsze, chciałam cię przeprosić, bo nie zawsze komentuję, ale za to każdy rozdział czytam! Naprawdę! ;**** A co do rozdziału:
UsuńPRZECUDNY,
MAGICZNY,
WSPANIAŁY,
ŚWIETNY,
SŁODKI,
CÓD, MIÓD, MALINY;****
Ogólnie nie da się opisać słowami! ;*****
A weszłabyś na mojego bloga? To dla mnie bardzo ważne! ;*
To tyle! ;*
Papatki,
Mańka ♥;*♥;*♥
Pierwsza ołłł yeah!!!
Świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńZajmuję <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńDemiła <3333 i jej marzenia
mam pytanie o jakiej parze jest ten OS
Leonetta czy Demiła a może inna para
mam taką cichą nadzieję że to o Demile
Cudowny rozdział. Rób więcej takich z Megan.
OdpowiedzUsuńWow :)))) Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńNie ma to jak poranna gonitwa po ogrodzie ! haha :)
Genialne !
Super rozdział pięknie piszesz czekam na next;) Hehehe gonitwa z rana fajnie :):)
OdpowiedzUsuńSuper, mega bomba... ♥
OdpowiedzUsuńZakochałam się w twojej historii i tym jak piszesz, przeczytałam te 48 rozdziałów w dwa dni !!!
Rozdział genialny, czekam z niecierpliwością na pierwszy raz Leonetty♥, oraz na wyjawienie tajemnicy Germana.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział
Buziaki ;**
Spełniać marzenia...zawsze. Zawsze, zawsze, zawsze!
OdpowiedzUsuńTrzeba. To uszczęśliwia człowieka.
Rozdział....przyjemny.
Wszyscy mieli uśmiechy na twarzach lub bardzo aktywnie spędzali czas.
Taka...idylla ^.^
Tylko Fran....
"To normalne, ja po prostu tęsknie, każdy tak przecież ma.Każdemu ktoś bliski umiera, każdy za kimś tęskni, każdy codziennie cierpi, każdy przeżywa trudne chwile, to normalnie. "
Każdy. Nie widać tego. Najwieksze cierpienie może być ukryte pod najszerszym uśmiechem.
Taki milutki ten rozdzialik. Bardzo mi się podoba.
Czekam na tego OS!
Ludziczki, do roboty! Damy radę!
Ti amo! Dziekuję żę istniejesz! <3
Cis ;**
super, pisz dalej i dodaj szybko one shota :*
OdpowiedzUsuńJeej Megan wróciła! Ona jest boska ;D Rozdział jak zwykle cudowny, nie da sie go opisać słowami ;3 Ta poranna zabawa Leona, Violi i Megan mnie rozwaliła. Troche szkoda mi Fran ;c Nie ma już fasolki ;c
OdpowiedzUsuńCzekam na OS i next ;)
PS - Spoko ;) Kazdy może się pomylić ;3
Pozdrawiam
Tini Blanco