wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 48



*Następnego dnia*
*Violetta*
-Mamusiu, mamusiu! –obudziłam się niechętnie, słysząc wołanie mojej córeczki. Ospale otworzyłam oczy i zobaczyłam pięciolatkę, która zdążyła się już wdrapać na nasze łóżko. Dziewczynka patrzyła na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. –Wstajemy ? –spytała siadając bliżej mnie, podarowałam  jej uśmiech i spojrzałam na mojego chłopaka, aby dowiedzieć się czy go także moja córka zdołała obudzić, niestety odwrócił się do nas plecami i próbował dalej spać, szybko przeniosłam wzrok na Megan i od razu po jej minie wywnioskowałam, że ma takie same plany jak ja. Telepatycznie przekazałam jej aby jak najciszej zeszła z łóżka, o dziwo dziewczynka zrozumiała o co mi chodzi i bezszelestnie zeszła z łóżka, chwilę później zrobiłam to samo i szybko pobiegłyśmy do łazienki.
-Megan, skąd wiedziałaś, że chciałam abyś zeszła ? –spytałam szeptem, między czasie biorąc wiadro.
-Bo ja mam taką super moc! –odpowiedziała i obie nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu, nadal się śmiejąc nalałyśmy wody do wiadra .
-Idz cicho zobacz czy jeszcze śpi. –rozkazałam a uśmiechnięta Megan na palcach pobiegła do pokoju. Chwile później wróciła i przytakując głową przekazała mi, że  chłopak znajduje się w Krainie Morfeusza, wzięłam wiadro i starając się nie wydobywać żadnych dźwięków poszłam za Meg do naszej sypialni. Wchodząc lodowatą wodę wylałam prosto na Leona a moja córka wybuchła śmiechem.
-Dzień Dobry! –powiedziała radośnie, dokładnie obserwując chłopaka, który jeszcze nie końca rozumiał co się właśnie stało.
-Violetto i Megan Castillo, macie 20 sekund aby uciec tam gdzie pieprz rośnie inaczej zginiecie marnie. –oznajmił nadzwyczaj spokojnie po chwilowej ciszy. Spojrzałam na dziewczynkę i powstrzymując śmiech ruszyłyśmy do biegu, widząc, że moja córka nie jest najlepsza w bieganiu po schodach, szybko ją złapałam i mając na rękach tego małego szkraba szybko pobiegłam stronę ogrodu.
-Gdzie się ukryć ? –spytałam zdyszana, gdy byłyśmy wystarczająco daleko od Leona.
-Ja się schowam w domku, Leoś jest za duży żeby tam wejść. –oznajmiła wskazując na swój dom na drzewie. Rzeczywiście Leon nie był by wstanie tam wejść, domek był mały, mieścił najwięcej dwie małe dziewczynki, wielkości Megan,  szybko podbiegłam do kryjówki Meg i zostawiając ją tam pobiegłam na drugą stronę mojej posiadłości.
-MEGAN MAM CUKIERKI! –Leon najwyraźniej zmęczony już bieganiem za nami ze względu na to, że był mokry próbował przekupić moją córkę aby sama mu się pokazała. Wystawiłam głowę zza ściany budynku aby mieć podgląd na ogród i całą sytuacje. Niestety Megan dała się złapać, biegła w stronę Leona aby odebrać słodycze. Chłopak chwycił ją i głośno się zaśmiał.
-Gdzie masz cukierki ? –spytała oburzona.
-Dam Ci jak powiesz mi gdzie jest twoja mamusia.
-Oj Leoś, Leoś, nie ładnie tak szantażować dziecko. –oznajmiłam wychodząc z kryjówki i stając w bezpiecznej odległości.
-Gotowa na karę ? –spytał z chytrym uśmieszkiem.
-A gdzie moje cukierki ? –wtrąciła się Megan.
-Dostaniesz jak złapię twoją mamę.
-Nie, ja chcę teraz!  
-Megan!
-TERAZ! –walnęła go w ramię. Leon szybko odłożył ją na ziemię i nie zwracając na nią większej uwagi zaczął mnie gonić. Biegaliśmy tak wokół domu głośno się śmiejąc, Megan skakała, głośno kibicowała i dużo się śmiejąc obserwowała całą sytuacje. Nasze krzyki zdążyły także przywołać sąsiadów, stanęli przy płocie i szeroko się uśmiechając wszystko dokładnie oglądali. Nie dawałam Leonowi za wygraną, biegałam ile sił w nogach, starając się aby mnie nie złapał, niestety nie zauważając gałęzi na ziemi zaliczyłam spotkanie z ziemią, Leon wykorzystał sytuacje i rzucił się na mnie, zaczął mnie łaskotać, dzięki czemu nasze wrzaski i śmiechy były jeszcze głośniejsze. Cała ta poranna zabawa wprawiła nas wszystkim w świetny humor, bo jak się uśmiechać, to najlepiej z rana, wtedy piszemy Sobie wspaniały i miły dzień.
-Violu ale jak mogłaś nie zauważyć tej gałęzi ? Przecież ona była ogromna. –wszyscy siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie i nadal się śmiejąc.
-Bo akurat odwróciłam głowę i gapiłam się na twoją bezcenną minę.
-Jaką minę ?
-No taką jak biegasz, wtedy tak śmiesznie nabierasz oddechu i mrużysz oczy. –zaśmiałam się.
-Nie zawsze. –oburzył się. –Wtedy tak było bo mnie wykończyłaś.
-Czyżby mój niepokonany chłopak miał problemy z kondycją ?
-Biegam szybciej od Fede. –zaczął się bronić.
-Ale od mamusi nie. –wtrąciła się Megan i podarowała mu swój uśmiech.
-Ale Ciebie złapałem. –wystawił jej język.
-Nie, ty ja przekupiłeś.
-No właśnie. Gdzie moje cukierki ?
-Musiałaś jej przypominać ? –chłopak spiorunował mnie wzrokiem.
-Tak. –zaśmiałam się. –Obietnic się dotrzymuje.
-Dobrze. –przeniósł wzrok na pięciolatkę. –Jak tylko wrócisz z przedszkola, będzie na Ciebie czekała wielka torba cukierków, zgoda ?
-Tak! –na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Szybko wstała z krzesła i podbiegła do Leona. –Kocham Cię. –przytuliła go.
Posprzątawszy kuchnie po śniadaniu udałam się do mojej sypialni gdzie mieściła się garderoba, zaczęłam wybierać strój gdy tymczasem Leon pomógł się wyszykować mojej córce. Po krótkim zastanowieniu się wybrałam odpowiedni zestaw i udałam się do łazienki gdzie zrobiłam makijaż, włosy nakręciłam na lokówkę i ubrałam się przygotowane ubrania. Wyszłam z pomieszczenia i akurat napotkałam  Leona i Megan gotowych wchodzących do pokoju.
-Idziemy do przedszkola ? –spytała ucieszona pięciolatka.
-Tak, idź ubierz buciki. –oznajmiłam i podarowałam jej uśmiech, mała natychmiast wybiegła z pokoju. –No to jakie plany na dziś ? –spytałam kierując wzrok na Leona.
-Ja muszę iść na uczelnię.
-A ja mam spotkanie z Monicą.
-Czyli widzimy się dopiero wieczorem ? –zrobił krok w moją stronę.
-Na to wygląda. Ale mam pomysł. –uśmiechnęłam się.
-Jaki ?
-Zróbmy ognisko. –oświadczyłam z uśmiechem.
-W ogrodzie ?
-Tak.
-No dobrze. –pocałował mnie w policzek. –Pośpiesz się, Megan już czeka.

*Francesca*
-Kochanie pozwolisz, że pojadę do kancelarii ? –spytał mój mąż wchodząc do kuchni i od razu kierując wzrok na moje kanapki.
-A może by tak Dzień Dobry ? –Fede uśmiechnął się i podchodząc do mnie delikatnie mnie pocałował.
-Dzień Dobry księżniczko. –oznajmił z uśmiechem.
-Dzień Dobry. –zaśmiałam się. –Tak, możesz iść do kancelarii.
-A moja księżniczka co będzie robić ?
-Pójdzie do pracy, dawno jej tam nie było. –zaczęłam mówić o Sobie w trzeciej osobie.
-Dobrze, no to miłego dnia. –podarował mi uśmiech, znowu mnie pocałował i porywając kanapkę z mojego talerza skierował się do wyjścia.
-A kiedy będziesz ? –zatrzymałam go.
-A ty ?
-O 15.
-To ja też. –zaśmiałam się a Fede znowu do mnie podszedł i po raz trzeci już mnie pocałował.
-No idź już. –walnęłam go w ramię.
-No dobra! –podniósł ręce w celu obrony i skierował się do wyjścia, gdy tylko zatrzasnął za Sobą drzwi, poczułam pustkę i zabójczą ciszę w tym wielkim mieszkaniu. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Pustka. 
-Fran, opanuj się!–krzyknęłam sam do Siebie widząc co się ze mną dzieję, poczułam niezwykłą pustkę pod sercem, pustkę po fasolce. –To normalne, ja po prostu tęsknie, każdy tak przecież ma. –szepnęłam do Siebie, próbując opanować emocje. -Każdemu ktoś bliski umiera, każdy za kimś tęskni, każdy codziennie cierpi, każdy przeżywa trudne chwile, to normalnie. –nie przestawałam mówić do Siebie, mając dość pustego mieszkania w nadzwyczaj szybkim tempie pobiegłam do sypialni po torebkę i wybiegając z domu ruszyłam  do pracy.

*Ludmiła*
Obudziłam się z uśmiechem, z prawdziwym i szczerym uśmiechem, sama świadomość tego, że się uśmiecham, i że miałam z czego wprawiła mnie w zachwyt, patrzyłam w sufit i się uśmiechałam, darowałam uśmiechem zwykłej ścianie a i tak mnie to cieszyło, było to coś niesamowitego i magicznego, czułam, że mogę wszystko, czułam, że marzenia się spełniają, bo w końcu z dnia na dzień moje życie się zmieniło. Leżałam w łóżku koło osoby, którą kocham, byłam w Buenois Aires, w mieście, które jest dla mnie ważne, byłam spełniona.
-Miły sen ? –słysząc szept Diego aż podskoczyłam, odwróciłam głowę w jego stronę i podarował mu jeszcze większy uśmiech niż ten, który otrzymał sufit. W oczach chłopaka, także zobaczyłam szczęście, patrzył na mnie jak na skarb, czułam, że byłam czymś na co długo czekał, czekał aż jego marzenie się spełni, spełniło się.
-Nie, po prostu wciąż nie mogę uwierzyć, że leżę koło Ciebie, że jestem w Buenos Aires.
-Też nie możesz uwierzyć, że marzenia naprawdę się spełniły ?
-Tak, czujesz to samo ?
-Tak. –zaśmiał się. –Masz jeszcze inne marzenia ?
-Mam mnóstwo marzeń. –w tej chwili w mojej głowie pojawiło się mnóstwo planów, które ułożyłam Sobie jako mała dziewczynka, wielka willa, przystojny mąż i czwórka dzieci, ja na scenie trzymająca różowy
mikrofon. –A ty ?
-Kiedyś chciałem mieć czwórkę dzieci i piękną żonę, blondynkę. –słysząc to zaśmiałam się. To niesamowite, że mamy takie same marzenia.
-A teraz ?
-Teraz chcę mieć czwórkę dzieci, Ciebie i być po prostu szczęśliwym.
-A wiesz, że mam takie same ? Ułożyłam je Sobie, gdy miałam 10 lat, nawet je zapisałam w pamiętniku. Wtedy postanowiłam, że je spełnię.
-Chcesz je spełnić ?
-No nie wiem. 4 dzieci ? –oboje się zaśmialiśmy.
-Mamy jeszcze mnóstwo czasu, będziemy mieli czwórkę dzieci.
-Obiecujesz ?
-Tak. –pocałował mnie. –Masz ten pamiętnik, w którym zapisałaś swoje marzenia ?
-Na strychu, w domu mojej babci.
-A pamiętasz jakie jeszcze marzenia tam były ?
-Chciałam być na scenie i śpiewać piosenkę trzymając różowy mikrofon, ale to się spełniło, śpiewałam za czasów studia.
-Coś jeszcze ?
-Musiałabym go zobaczyć. Trzeba by było iść do moje babci. –zaśmiałam się. –A twoje marzenia, masz jeszcze jakieś ?
-Aktualnie chciałbym poświęcić się siatkówce, chciałbym abyś nigdy mnie nie opuszczała, chciałbym być szczęśliwym. Nic więcej mi nie trzeba. –uśmiechnął się. –A no i 4 dzieci. –dodał.
-A te z dzieciństwa ?
-To były szalone marzenia. –zaśmiał się. –Chciałem skakać ze spadochronu i mieć zdjęcie z myszką Miki.
-Zdjęcie z Myszką Miki ?
-Tak. –chwycił moją rękę. –A przy Tobie wiem, że mogę spełnić wszystkie marzenia.
-Spełnimy je wszystkie. –Oznajmiłam pewnie. –To wstajemy ? –podniosłam się do pozycji siedzącej. –Mieliśmy iść do Studia.
-Jasne. –uśmiechnął się. 
----------------------------
Miśki wy to umiecie zaskakiwać ... rano było jeszcze mniej niż 10 komentarzy i myślałam, ze dzisiaj wam nie dodam a tu wchodzę wieczorem i jest 11 ... teraz grzecznie usiadłam i napisałam ten rozdział, mam nadzieję, że wyszedł znośny ... chcieliście Diemiłe, to macie :) Tęskniliście za Megan to macie Megan :)
Trochę mi smutno bo nie umiecie dobić do tych 15 komentarzy ... a ja mam nawet już początek one shota, zdradzę wam tytuł to może was zmobilizuję :) 
"Gwałciciel" -będzie to coś zupełnie innego, serio, takiego jeszcze pewnie nie czytaliście, będziecie zaskoczeni, więc po proszę te 15 komentarzy i już wam go skończę i dodam :) Takie jest moje marzenie, i wierzę, że potraficie go spełnić :) 

ps. Tini Blanco, jeśli chodzi o tą moją genialną pomyłkę ... Loenetta jest razem od 3 tygodni, coś po prostu pokręciłam, za szybko pisałam, mój błąd, przepraszam ;3

10 KOM - NEXT

12 komentarzy :

  1. Odpowiedzi
    1. Witam, witam! Po pierwsze, chciałam cię przeprosić, bo nie zawsze komentuję, ale za to każdy rozdział czytam! Naprawdę! ;**** A co do rozdziału:
      PRZECUDNY,
      MAGICZNY,
      WSPANIAŁY,
      ŚWIETNY,
      SŁODKI,
      CÓD, MIÓD, MALINY;****
      Ogólnie nie da się opisać słowami! ;*****
      A weszłabyś na mojego bloga? To dla mnie bardzo ważne! ;*
      To tyle! ;*
      Papatki,
      Mańka ♥;*♥;*♥
      Pierwsza ołłł yeah!!!

      Usuń
  2. Świetny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział
    Demiła <3333 i jej marzenia
    mam pytanie o jakiej parze jest ten OS
    Leonetta czy Demiła a może inna para
    mam taką cichą nadzieję że to o Demile

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. Rób więcej takich z Megan.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow :)))) Świetny rozdział !
    Nie ma to jak poranna gonitwa po ogrodzie ! haha :)
    Genialne !

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział pięknie piszesz czekam na next;) Hehehe gonitwa z rana fajnie :):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, mega bomba... ♥
    Zakochałam się w twojej historii i tym jak piszesz, przeczytałam te 48 rozdziałów w dwa dni !!!
    Rozdział genialny, czekam z niecierpliwością na pierwszy raz Leonetty♥, oraz na wyjawienie tajemnicy Germana.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Spełniać marzenia...zawsze. Zawsze, zawsze, zawsze!
    Trzeba. To uszczęśliwia człowieka.
    Rozdział....przyjemny.
    Wszyscy mieli uśmiechy na twarzach lub bardzo aktywnie spędzali czas.
    Taka...idylla ^.^
    Tylko Fran....
    "To normalne, ja po prostu tęsknie, każdy tak przecież ma.Każdemu ktoś bliski umiera, każdy za kimś tęskni, każdy codziennie cierpi, każdy przeżywa trudne chwile, to normalnie. "
    Każdy. Nie widać tego. Najwieksze cierpienie może być ukryte pod najszerszym uśmiechem.
    Taki milutki ten rozdzialik. Bardzo mi się podoba.
    Czekam na tego OS!
    Ludziczki, do roboty! Damy radę!
    Ti amo! Dziekuję żę istniejesz! <3
    Cis ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. super, pisz dalej i dodaj szybko one shota :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeej Megan wróciła! Ona jest boska ;D Rozdział jak zwykle cudowny, nie da sie go opisać słowami ;3 Ta poranna zabawa Leona, Violi i Megan mnie rozwaliła. Troche szkoda mi Fran ;c Nie ma już fasolki ;c
    Czekam na OS i next ;)
    PS - Spoko ;) Kazdy może się pomylić ;3
    Pozdrawiam
    Tini Blanco

    OdpowiedzUsuń