sobota, 3 maja 2014

Rozdział 30


Rozdział dedykuję Veronicę Verdas, nauczyłaś mnie bardzo ważnej rzeczy, Dziękuję! <3




*Violetta*
Żal mi Camili. Zawsze udaje silną dziewczynę, gdy tymczasem w środku jest niezwykle słaba, nie radzi Sobie z problemami, których ma nadzwyczajnie dużo. Słysząc jej historię zrozumiałam , że nie każdy człowiek lata, nie każdy jest szczęśliwy jak ja i Leon, nie każdy Sobie radzi z problemami. Wtedy naszym zadaniem jest ich pociągnąć do góry, ku chmurom i słońcu. Wywołać uśmiech na ich twarzy, śmiać się razem z nimi, gdy nam się uda. Wtedy ich szczęście staje się naszym celem.
Latać jest niezwykle przyjemnie, jest to spełnienie marzeń, szczęście przepełnia wtedy twoje ciało, lecz latać trzeba z innymi, niebo jest większe od Ziemi, jest na nim więcej miejsca, każdy ma na nim miejsce, lecz nie każdy umie się tam dostać. Musimy ciągnąc innych do góry, wtedy i nam będzie lepiej nie będziemy tam samotni, będziemy latać z innymi. Będziemy dzielić się szczęściem, wspólnie się bawić, śmiać, tańczyć i śpiewać.
Weszłam do domu, rzucając torebkę na bok, czując głód w żołądku przygotowałam Sobie naleśniki, następnie je zjadłam i włączając muzykę dość głośno wzięłam się na sprzątanie.
Cały proces porządkowania kuchni przerwał mi dzwonek do drzwi .
-Maxi ? Co ty robisz ? –nie kryłam zdziwienia widząc mojego przyjaciela z dziewczyną u boku, który dotychczas przebywał e Europie.
-Słyszałem, że wróciłaś już z Nowego Jorku, więc postanowiliśmy Cię odwiedzić.
-Jasne wchodźcie. –wpuściłam parę do środka.
-Tak w ogóle to jestem Veronica. –przestawiła się dziewczyna. –Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogę Cię poznać, jestem twoją wielką fanką. –na jej twarzy widniały rumieńce i wielki uśmiech.
-Bardzo się z tego cieszę–odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam dziewczynę. –Chcecie coś do picia ?
-Nie, nie trzeba. –wszyscy razem usiedliśmy na kanapie. –Violu widzieliśmy twój występ w Nowym Jorku, byłam wspaniała.
-Dziękuję bardzo. A dlaczego w ogóle jesteście tutaj ? Maxi nie miałeś tam wspaniałej pracy ?
-Miałem, ale przez kontuzje musiałem zrezygnować, nie miałem nic lepszego do roboty więc wróciłem tutaj, stęskniłem się za wszystkimi.
-Wiem, co czujesz, sama strasznie za wszystkimi tęskniłam. Widziałeś się już z całą ekipą ?
-Nie, jesteś pierwsza. Będzie tutaj Leon ?
-Nie, Leon dzisiaj ma zajęcia na uczelni.
-Ucze.. –przerwał mu dzwonek do drzwi.
-Chyba poznacie kogoś jeszcze. –wstałam z kanapy i skierowałam się do drzwi.  
-AAAA! LUDMIŁA! –na mojej twarzy ogromny uśmiech widząc moja przyjaciółkę.
-Hej Violu! –z całej siły mnie przytuliła. –Dobrze Cię widzieć.
-Co ty robisz ? Wróciłaś ?
-Nie wiem, na razie jestem tu bo Naty ma pokazy ale może zostanę na stałe.
-Super! Kurczę, ale się cieszę, chodź, Maxi też tu jest. –pociągnęłam blondynkę do salonu.
-Ludmiła! –Chłopak widząc kobietę natychmiast wstał i ją przytulił.
-Widzę, że Buenos Aires przyciąga wszystkich jak magnes. –powiedziała lekko się śmiejąc.
-Jak widać. –odpowiedziałam nie kryjąc szczęścia.
-Jestem tylko na chwilę, chciałam się tylko przywitać, Natalia ma pokaz, muszę jej pilnować.
-Co prezentuje ?
-Bieliznę  Calvina Clein’a, jakaś nowa kolekcja. –odpowiedziała sucho. Widać, że ją tam zbytnio nie ciągnęło.
- Calvina Clein’a ?! –wtrąciła się Veronica.
-Tak.
-O jacie, zawsze chciałam to zobaczyć, kocham faceta.
-Jak chcecie możecie iść ze mną.
-Naprawdę ?
-Tak. –odpowiedziała darując uśmiech rozpromienionej Veronice.
-Maxi kochanie … -dziewczyna spojrzała z błagalnym wzrokiem na swojego chłopaka.
-Jasne, możemy iść.
-AAA! ALE SUPER! –zaczęła skakać ze szczęścia.
-To przygotujcie się. Violu zwłaszcza ty, będzie tam mnóstwo paparazzi.
-Jasne, chodź Veronica, coś się dla Ciebie znajdzie. 
*Camila*
„Gdy człowiek jest szczęśliwy i korzysta z życia podnosi się do góry. Zaczyna latać.” –słowa Violetty nie chciały wydostać się z mojej głowy. Cały czas zastanawiałam się nad ich sensem. Po burzliwej walce myśli postanowiłam się do nich zastosować i zacząć korzystać ż życia.
Powoli otworzyłam oczy, budząc się ze snu i rozejrzałam się po Sali planując zobaczyć Fran, która miała do mnie przyjść.
-Gary ? –zobaczyłam chłopaka siedzącego na wózku koło mojego łóżka.
-Cześć Cami, słyszałem od pielęgniarek, że tu trafiłaś. Musiałem się upewnić, czy wszystko w porządku.
-Miałeś się do mnie nie zbliżać! Wyjdź! –powiedziałam wskazując na drzwi.
-Najpierw mnie wysłuchaj. Nie po to się namęczyłem przy błaganiu pielęgniarek abym mógł tu przyjechać, żebyś mnie wyganiała.
-Nie chcę Cię słuchać! Wyjdź!
-Cami mam tylko jedną prośbę, nie marnuj życia na mnie. Ja trafię do więzienia a ty bądź szczęśliwa.
-Uwierz, że będę. A teraz wyjdź.
-Nie chciałem tego robić, naprawdę Cię kochałem.
-WYJDŹ! –podniosłam lekko głos słysząc jego słowa.
-I nadal Cię kocham, to nie tak miało wyjść. –spojrzał na mnie z żalem w oczach i powoli wyjechał z Sali.
-Chciałeś mnie zabić. –powiedziałam cicho gdy zniknął za drzwiami. Łzy zaczęły spływać po moim policzku, poczułam żal w sercu, ogromną pustkę i smutek.

*Federico*
W życiu czasem się układa, a czasem nie, czasem skaczemy wyżej, czasem niżej. To jak wysoko skaczemy zależy od samopoczucia, od relacji z otoczeniem, przyjaciółmi, rodziną.
Gdy czujemy szczęście skaczemy najwyżej, czym dłuższe szczęście tym dłużej jesteśmy nad ziemią. Ile możemy się tam trzymać ? Dzień, dwa, miesiąc ?
Moim zdaniem, aż 9 pełnych miesięcy, 100 pełnych lat.
Gdy jest się blisko ukochanej osoby, czuje się bicie jej serca, dodatkowo bicie serca waszego potomka, fasolki, owocu waszej miłości szczęście podnosi nas najwyżej.
Przez 9 miesięcy jest się wysoko nad ziemią, w dniu narodzin dziecka podnosi się najwyżej, ku słońcu. Dzień ten jest długo wyczekiwany, odlicza się i można wyrzucić tej myśli z głowy.
Podszedłem do kalendarza widzącego na ścianie, do ręki wziąłem marker i wykreśliłem kolejny dzień, patrząc ile zostało do narodzin naszej fasolki.
-co robisz ? –poczułem moją ukochaną obejmującą mnie w pasie od tyłu.
-Liczę.
-Liczysz ?
-Tak, liczę ile zostało dni.
-Kochanie liczysz codziennie, na serio nie możesz codziennie odliczać jednego dnia ?
-Nie, codziennie muszę mieć pewność. –kucnąłem przed nią i lekko pocałowałem miejsce gdzie rozwijał się nasz potomek.
-Fede to łaskocze. –powiedziała cicho się śmiejąc. Podniosłem się na równe nogi i tym razem pocałowałem ją w usta.
-A teraz ?
-Teraz jest idealnie. –odpowiedziała ponownie mnie całując.
-------------------
Jak zauważyliście prawie w każdym rozdziale jest jakiś "zyciowy tekst" ... chyba rozdział bez takiego tekstu to nie rozdział xd 
Wam też jest żal Cami ? nie martwcie się, ułoży się jej c; 
Zaś sielanka u Leonetty i Fereresci niedługo się skończy...  
Jeśli będzie dużo komentarzy to może się wyrobię z rozdziałem na jutro ... jeśli nie to pojawi się we wtorek :)


8 komentarzy :

  1. Boski, boski, boski... Tylko, dlaczego skończy się sielanka u Leonetty? Dodaj rozdzał jutro!
    Carmen Verdas <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :)
    naprawdę :) fedecesca <3
    czekam na next ;)
    zapraszam do sb ;)
    http://opowiadanietini.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zlot wszystkich w BA ^.^
    Viola i jej przemyślenia maja rację ♡
    Fasolka <3
    Uuuu Cami , ja wiem ze to boli a ja wiem ze go kochasz! ( P.S On ciebie tez!)
    Coś mi nie pasi ta Veronica. A ja dobrze przeczuwam!
    Rozdział zajebisty, jak każdy ;***
    Czekam na nexta!
    Ti amo ;**
    Romantyczna :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Od czego by tu zacząć...

    ......

    Może od początku?:)

    Baardzo dziękuję za dedykację. Uwielbiam Cię i nie mogę żyć bez Twoich rozdziałów. W każdym z nich zawierasz bardzo pouczające rady, których nie sposób wybić sobie z głowy. Właśnie takie teksty powinny być lekturami szkolnymi, a nie jakieś Tomki Sawyery. Takie dzieła czegoś uczą. Ba, nie czegoś tylko najważniejszych uczuć, które towarzyszą nam w codziennym życiu, uczuć, których nie da się zapomnieć.

    Jeszcze jedno. Nie dziękuj mi. To ja powinnam Ci podziękować z to czego ty mnie nauczyłaś. Prawda jest taka, że jakbym nie dawała Ci sama nie wiem ile i jakich rad ty potrafisz nauczyć rzeczy ważniejszych i mądrzejszych.
    Jescze raz bardzo Ci dziękuję. ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Arcydzieło<3
    Biedna Cami. -.-
    Lu w BA. =) Nawet nie wiesz jak się cieszę. Czekałam na to od rozdziału w którym się pojawiła.
    Kocham kocham i jeszcze raz kocham twojego bloga. Rozdział jest wspaniale napisany.
    Mam wrażenie, że pisanie o emocjach i o życiowych sprawach coraz lepiej ci wychodzi.
    Blog jest coraz lepszy.
    Z rozdziału na rozdział blog robi sie coraz lepszy. Rozwijasz swój talent.
    Widać, że w każde zdanie wkładasz dużo pracy i serca.
    Widać, że starasz nam sie przekazać przez rozdziały swoje emocje, wartości i przemyślenia życiowe. Za to ci naprawdę dziękuję. Bardzo się cieszę, że stworzylas tego bloga. I nie zrezygnowałaś na samym początku kiedy pod rozdziałami byly 2 komętarze. Ale ty sie nie poddałaś. Wiedziałam, że po kilku rozdziałach ludzi przybyje, bo blog od samego początku był cudowny. ;*

    A i 1000% zgadzam się z Veronicą Verdas. Twój blog powinien być lektura szkolną.
    Zobaczysz. Specjalnie dla ciebie zostanę minosterką oświaty i wprowadzę ta historie jako obowiązkowa. Każde dziecko będzie znacz tą historię;*
    Nie mogę doczekać sie nexta;*
    Te amo
    Madzia <3

    OdpowiedzUsuń