piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 26


Rozdział dedykuję Cisver, bez której tego rozdziału by nie było, a także Madzi, która wspaniale komentuje każdy rozdział! ;* Kocham was dziewczyny! <3

*Camila*
Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Leżałam na łóżku, byłam sama. Powoli się podniosłam i zaczęłam się rozglądać. Było jedno okno, z kratami, ściany brudne, budynek pewnie stary. Drzwi zamknięte.
Stanęłam na środku , przerażona. Nagle usłyszałam zbliżające się kroki. Poczułam zimny pot na plecach. Cofnęłam się  pod ścianę. Drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich Gary’go. Rzuciłam się mu na szyje lecz ten był jak skała, zimny w dotyku
- Usiądź- powiedział cicho.
- Gary, Gary co się dzieje?
-Camila ucisz się na chwilę i wysłuchaj mnie! –powiedział cicho ale z naciskiem.–nie jest dla mnie łatwe … ale nasz związek –nie umiał wykrztusić z Siebie słów. –Ja cię muszę zabić.
-CO?! –podniosłam się z miejsca.
-CAMI SIADAJ! –popchnął mnie na łóżko. –I NIE UTRUDNIAJ! –wyciągnął broń. –Pewnie teraz chcesz zadać pytanie, dlaczego muszę Cię zabić, prawda ? –usiadł. Schował ręce w dłoniach i zaczął opowiadać. W jego głosie było słychać załamanie, powiedział, że wplątał się w sektę, aby się niej wydostać trzeba zabić pierwszą napotkaną dziewczynę, wypadło na mnie. Wspomniał, że cały nasz związek był tylko po to, żeby mógł mnie zabić, łzy spływały po jego policzku. –Zawsze będę Cię miał na sumieniu. –przyłożył broń do mojej głowy. Patrzył w moje oczy, płakał.
-Gary, na wszystko jest rozwiązanie, nie musisz tego robić. –wydusiłam z Siebie słowa, byłam cała spocona, bałam się. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, przez chwilę siedział i patrzył. Myślał.
-Tak… przecież to oczywiste.-nagle oderwał ode mnie broń i obrócił ją o 180 stopni, teraz kierował ją w swoją stronę, wcisnął spust. Strzelił.
-GARY! –wrzasnęłam widząc chłopaka upadającego na ziemię.

*Następnego dnia*
*Violetta*
Jesteśmy w domu, wreszcie. Ja z Megan w swoim, Leon w swoim. Jesteśmy szczęśliwi będąc wreszcie w miejscu gdzie mamy rodzinę i przyjaciół.
Promienie słońca zaczęły przedzierać się przez zasłony do mojej sypialni. Leniwe otworzyłam oczy, następnie wstałam i niezwykle powolnym krokiem poszłam do kuchni.
Po skończeniu wszystkich porannych czynności, wybrałam strój na Siebie, a następnie dla Megan. Wzięłam torebkę, wkładając do niej niezbędne rzeczy i razem ruszyłyśmy do wyjścia.
-Dzień Dobry! –zobaczyłam uśmiechniętego Leona, gdy tylko otworzyłam drzwi frontowe. –Jakie plany na dziś mają dwie księżniczki ?
-Idziemy do przedszkola! –wtrąciła się Megan z wielkim uśmiechem.
-To idę z wami. –uśmiechnął się i w jedną rękę chwycił dłoń mojej córeczki, a w drugą moją.
Powoli szliśmy w stronę placówki, opowiadając Sobie nawzajem różne historie z życia wzięte.

*Francesca*
Życie jest piękne, gdy tylko tego chcemy, życie spełnia nasze życzenia, gdy się staramy. To my na niego wpływamy, to my je układamy, ono nam rzuca kłody pod nogi, każe skakać, tylko najsprawniejsi dają radę.
Jak odróżnić szczęśliwych od tych nieszczęśliwych ? Nie umiemy tego, nawet najbliższa Ci osoba nie będzie w stanie stwierdzić czy jesteś szczęśliwy. Tylko my sami to wiemy, dlatego gdy faktycznie jesteśmy, dzielimy się tym uczuciem, kochamy życie, śmiejemy się, tańczymy i śpiewamy.
Miłość pomaga nam skakać, daję energię. Miłość daję szczęście aby być szczęśliwym. Dzięki miłości dajemy nowe życie, dzięki niej rodzi się nowe szczęście. Jaki z tego wniosek ? Żyjemy dzięki miłości, ludzie nieszczęśliwi nie doznali tego uczucia, nie są wstanie skakać, nie mają energii. Dzieci nie obdarzone miłością rodziców nie mają prawa być szczęśliwe, te które zaznały tej miłości mają dobry start, są kochane szczęśliwe, mają łatwiej. Nie ma w tym sprawiedliwości, życie jednym podstawia gigantyczne kłody, drugim małe, jednym energii starcza innym nie.
-Fede nasza fasolka będzie szczęśliwa, prawda ?
-Zrobimy wszystko by tak było. –dotknął mojego brzucha. –Będziemy ją kochać, damy jej tyle miłości aby była szczęśliwa.
-Życie nie postawi jej kłód pod nogi, ona będzie szczęśliwa.
-Nasza w tym głowa. –musnął moje usta.
-Kocham Cię. To ty dajesz mi szczęście, dzięki Tobie mogę skakać i dzielić się szczęściem, Kocham Cię najbardziej na świecie. –Fede spojrzał na mnie z iskrami w oczach i wbił się w moje usta, całował delikatnie  a zarazem namiętnie, dokładnie tak jak zawsze. Tak daje mi szczęście, śmiejąc się, całując i istniejąc.

*Ludmiła*

Ruchliwa ulica Buenos Aires, dwie małe dziewczynki biegną w stronę sklepu w celu zakupienia wymarzonej lalki. Obie są szczęśliwe, trzymają się za ręce. Od sklepu dzieli ich jedno przejście dla pieszych. Obie mają uśmiech na twarzy, wiedząc, że wreszcie się doczekały.
-ścigamy się ? –spytała wesoło dziewczynka z czarnymi lokami i nie czekając na siostrę weszła na ulicę nie zważając na nadjeżdżające auto.
-NIE! –krzyknęła starsza towarzyska słysząc pisk opon. –NATALIA! –przez ciało dziewczynki przeszło miliony ciarek, zesztywniała ze strachu. Jej siostra właśnie leży na jezdni nieprzytomna, a ona jest bezsilna.
-NIE! –krzyknęłam budząc się ze snu. Kolejny zły sen, kolejny koszmar związany z Naty. Obudziłam się jak zwykle cała spocona, a łózko oczywiście całe łóżko było skopane.
-Ludmi ty chyba powinnaś iść do psychologa. –powiedziałam sama do siebie i powoli wstałam. 30 minut później z dumnie podniesioną głową i bez oznak żadnego zmartwienia, ubrana i umalowana zeszłam do kuchni.
Wsypałam płatki do miski, a następnie zalałam je mlekiem, do szklanki nalałam kawy i usiadłam do stołu biorąc do ręki magazyn.
-Słyszałam twoją rozmowę z mamą. –powiedziała Natalia siadając koło mnie.
-I co w związku z tym ?
-Pojedz ze mną, proszę. –oznajmiła niemal że niesłyszalnie. Usłyszałam w jej głosie wstyd, wstyd, że musi mnie prosić o litość.
-Słucham ?
-Musisz pojechać ze mną. –powiedziała już z większą pewnością.
-Kochana ja nic nie muszę.
-Jeszcze zobaczymy, dobrze, że wiesz, że bez Ciebie Sobie nie poradzę. –wstała i dumnym krokiem odeszła od stołu.
Czyli jestem jej potrzebna, jestem potrzebna słynnej i pięknej Natalii Ferro. Nie byłam pewna co myśleć, czy być dumną, złą czy szczęśliwą ?
Kończąc śniadanie poszłam do pokoju po torebkę i wyszłam do salonu, załatwić niezbędne formalności. 
----------------------------

PRZEPRASZAM! Rozdział miał być wczoraj, ale cierpiałam na TBW*, a dzisiaj neta nie miałam ;c

Czy Gary przeżyję ? Czy Ludmiła się zgodzi na wyjazd ? Jak potoczą się losy Leonetty ? Wszystko w następnych rozdziałach! ;*

Komentujcie miśki! <33
I zapraszam do Cisver : http://loveislikemagictry.blogspot.com/ <3

*Totalny Brak Weny

9 komentarzy :

  1. Aaa! Dziękuję za dedyk kochana ;***
    TUM DUM DUM! Dramatyczny zwrot akcji. Gary, trzymaj się!
    "Życie jest piękne, gdy tylko tego chcemy, życie spełnia nasze życzenia, gdy się staramy. To my na niego wpływamy, to my je układamy, ono nam rzuca kłody pod nogi, każe skakać, tylko najsprawniejsi dają radę.
    Jak odróżnić szczęśliwych od tych nieszczęśliwych ? Nie umiemy tego, nawet najbliższa Ci osoba nie będzie w stanie stwierdzić czy jesteś szczęśliwy. Tylko my sami to wiemy, dlatego gdy faktycznie jesteśmy, dzielimy się tym uczuciem, kochamy życie, śmiejemy się, tańczymy i śpiewamy.
    Miłość pomaga nam skakać, daję energię. Miłość daję szczęście aby być szczęśliwym. Dzięki miłości dajemy nowe życie, dzięki niej rodzi się nowe szczęście. Jaki z tego wniosek ? Żyjemy dzięki miłości, ludzie nieszczęśliwi nie doznali tego uczucia, nie są wstanie skakać, nie mają energii. Dzieci nie obdarzone miłością rodziców nie mają prawa być szczęśliwe, te które zaznały tej miłości mają dobry start, są kochane szczęśliwe, mają łatwiej. Nie ma w tym sprawiedliwości, życie jednym podstawia gigantyczne kłody, drugim małe, jednym energii starcza innym nie. "
    Jedno pytanie: SKAD BIERZESZ TAKIE WSPANIALE TEKSTY??? ---> piekne, po prostu piękne <3. Masz wielki talent do pisania takich kawałków ^.^ Pozycz troche! ;*
    Caly fragment o Francesce jest cudny !
    Podziwiam Ludmi, taka silna i zdecydowana ^.^
    Jak zwykle, rozdział zajebisty, mogę powiedzieć tylko 3 słowa, pewnie sie domyslasz ^^ Tylko one określają twoje rozdziały c;
    Ti amo Nikola <3 ♡♥♡
    Czekam na nexta misqa :*
    Romantyczna ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział
    dlaczego wszystko co piszesz jest świetne
    nie no nie sprawiedliwe ha ha
    żebym ja miała taki talent

    a tak na poważnie to nie mogę doczekać się
    następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Po pierwsze składam gratulacje! Gratuluję Ci sukcesu! Co nim jest? Rozwój w pisaniu. Zawsze pisałaś bardzo fajnie, ale jest różnica między pierwszymi rozdziałami a tymi teraz! Twój styl pisania polepszył się! Jeszcze raz gratuluję <3 Co do rozdziału xD Jest świetny, genialny, cudowny, wspaniały, perfekcyjny, po prostu idealny <3 Słodko u Leonetty <3 Silna Ludmiła <3 Smutno i przerażająco u Camili :( I wreszcie ...... u Francesci <3 Nie wiem co do niej napisać? Może szczęśliwie ? Może być. Ale po prostu fragment o niej jest cudowny *-* Te jej przemyślenia... Po prostu cudo! <3 Masz wieki talent! Poza tym przepraszam, że nie komentuję, choć czytam, ale po prostu jestem typem CL* xD Nie mogę się nexta doczekać <3 Czekam niecierpliwie =D Całuję i pozdrawiam ;*
      /Katarina
      *CL ---> czytelnika lenia ;*

      Usuń
  4. Jeeejjeejjjej *.*
    Cudenko! *.*
    Fran i przemyslenia .. *.*
    cudne *.*
    Jestem uzalezniona od tego : ' *.* '
    :D
    czekam na next i zapraszam do siebie ;)
    Moze wpadniesz? ---> opowiadanietini.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa. Mam dedyka na jednym z najlepszych blogów o Leonettcie. Dziękuję ci kochana;*
    Rozdział Zajebistość <3
    Nawet nie wiem od czego zacząć.
    Nie!!!! Gary tylko nie to!!!! Nie.... Nie umieraj! :'(
    Bardzo polubiłam jego postać. Pomimo tej całej sekty. I tej herbaty. Ale na prawdę go lubię.
    Leonetta <3
    Jak słodko. Leoś Megan i Vilu idą za rączkę jak szczęśliwa rodzinka. Do cute<3
    Naty, ona coraz bardziej mnie zadziwia.
    Strasznie mnie intryguje.
    A Lu ubóstwiam w Twoim opowiadaniu. ;*
    Z niecierpliwością czekam na dalsze losy tych sióstr. ;)
    Ach Fasolka <3
    Ona w dalszym ciągu mnie rozwala. =)
    Fede i Fran będą wspaniałymi rodzicami. Już nie mogę się tego doczekać.
    Chyba nie muszę powtarzać Ci 3 faktów:
    Po pierwsze uwielbiam Twój styl pisania. ;*
    Po drugie masz gigantyczny talent. Aż Ci go zazdroszczę( I w dalszym ciągu nie rozumiem Twojej pani od polaka. Ona jest jakaś dziwna. Po prostu jej nie ogarniam. >.< )
    Po trzecie KOCHAM Twojego bloga <3

    Zauważyłam niesamowity postęp w Twoim stylu pisania. Ten rozdział jest jeszcze lepszy od powszechnego. A myślałam że to nie możliwe. Widać jak dużo pracujesz żeby polepszyć swój styl pisania. I udało ci sie. Tyle emocji jest w tym rozdziale. Zaskakujące zwroty akcji. Aż trudno wyrazić mi mój zachwyt.
    Wspaniały, boski, świetny, niesamowity jednym słowem IDEALNY<3
    To niesamowite jak tak młoda dziewczyna ma tak wielki talent. <3
    I ciągle go doskonalisz.
    W dalszym ciągu jestem zachwycona całym pomysłem na opowiadanie. Zakochałam sie w nim od pierwszego rozdziału.

    Jeszcze raz dziękuję ci za dedykacje. To dla mnie naprawdę wiele znaczy. <3. ;*

    Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!!!!!
    Jaki wstyd, że dopiero teraz komentuje. Ale byłam przez 2 dni w domku nad jeziorem i nie było tam Neta. Strasznie przepraszam. Mam nadzieje że sie nie złościć.
    Lece czytać kolejny rozdział. ;*
    Te amo
    Madzia <3





    .

    OdpowiedzUsuń