niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 27


*Leon*
-Leon, poczekaj, czy za tamtą przecznicą nie ma Studia On Beat ? –spytała Violetta.
-Tak, chcesz odwiedzić stare mury ?
-No jasne!
-No to chodź. –chwyciłem jej delikatną dłoń i poszliśmy w stronę starej szkoły.
Dobrze widzieć rozpromienioną Violę, pełną szczęścia. Taką ją pamiętam, rozgadaną i wesołą dziewczynę, pełną energii, w takiej się zakochałem, taka zawsze gości w moim sercu. Widząc owoc naszej pasji w jej oczach pojawiły się iskry, dawno nie stawiała kroków w tym miejscu, a to właśnie tutaj wszystko się zaczęło.
Zbliżało się południe, studio było pełne talentów i ludzi pełnych pasji, wszyscy śpiewali i tańczyli, ćwiczyli i rozwijali się.
-To może najpierw pokój nauczycielski ? –zaproponowałem. Mimo  tych lat, Antonio nie zostawił Studia, nadal jest dyrektorem, nadal inspiruję uczniów z całym gronem pedagogicznym. Wchodząc do pokoju naszym oczom ukazał się roześmiany Beto, który nadal skakał i wszystko rozwalał. Nic się nie zmieniło.
-Dzień Dobry. –powiedziałem zwracając na Siebie uwagę mężczyzny. –Część Beto, pamiętasz nas ? Szatyn dokładnie nam się przyglądnął, a chwilę później na jego twarzy zawitał ogromny uśmiech.
-Violetta i Leon! O rany jak miło was widzieć! –zaczął mówić dosyć głośno tuląc nas i biegając dokoła. Widok ten przyprawił nas wszystkich o uśmiech.
-Betito co to wrzaski ? –do pokoju wkroczył Pablo. –Violetta ? Leon ? Co wy tu robicie ? Violu czy ty nie jesteś w Paryżu ? –widok nas oboje sprawił mężczyznę w zakłopotanie.
-Wróciłam. A przyszliśmy was odwiedzić, stęskniłam się. –rzekła moja dziewczyna w ogromnym uśmiechem i przytuliła nauczyciela. –Jest Antonio ?
-Tak, jest, za chwilę powinien tu być. -odpowiedział nie kryjąc wzruszenia jeszcze raz przytulił moją dziewczynę. –Leon czym się teraz zajmujesz ? –spytał witając się ze mną.
-Studiuję medycynę.
-Czyli lekarz, gratuluję. A ty Violu ? –przeniósł wzrok na dziewczynę.
-Kariera. –podarowała mu uśmiech.
-Violetta postawiła na modeling. –wtrąciłem  swoje małe co nieco.
-Bardzo się cieszę, zawsze wiedziałem, że jest w was potencjał. –słysząc na naszych twarzach pojawiła się duma. -To ja może pójdę po Antonio, poczekacie tu ?
-Tak, jasne.
-Nic się tu nie zmieniło. –stwierdziła rozpromieniona Violetta.
-Jest dokładnie tak jak zawsze, tylko brakuję mi Angie.
-Tak … Studio bez niej nie jest takie same. –uśmiech lekko zszedł z jej twarzy.
-Ej, Violu nie smuć się, nie warto. –podszedłem do niej i przytuliłem.
-Tak masz racje. –głęboko spojrzała mi w oczy a na jej twarz znów powróciła radość.
-(…)Pablo mam mnóstwo spraw na głowie, gdzie mnie prowadzisz ?
-Spokojnie, to niespodzianka. –usłyszeliśmy głosy z korytarza, od razu zrozumieliśmy, że za kilka sekund ukarzę się długo wyczekiwany Antonio.
-Violetta! Leon! –dokładnie tak jak myśleliśmy w pokoju zjawił się Antonio, widząc nas szeroko się uśmiechnął jednocześnie nie kryjąc zdziwienia. Zrobił kilka kroków naszą stronę i mocno przytulił. –Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że tu jesteście ! Jak się wam układa ?
-Układa się, jesteśmy szczęśliwi. –odpowiedziała Violetta.
-To świetnie, chcecie trochę poobserwować lekcję ?
-Jasne, ale najpierw chcielibyśmy się przejść, jeśli możemy.
-Oczywiście.

*Camila*
Zawód miłośny. Powszechnie termin, często używany, każdy chyba zaznał nie szczęśliwej miłości, pechowo się zakochał.
Co jeśli takie zawody miłosne zdążają się w naszym życiu zbyt często ? Najpierw zdrada Bradway’a, potem druga, teraz próba zabójstwa. Jak radzić Sobie w takich sytuacjach ? Przyjaciele, rodzina ? Co jeśli są daleko ? Można zatopić smutki w jedzeniu, lub czymkolwiek innym, ale czy warto ? Moim zdaniem warto być silnym, przecież wszystkie problemy przechodzą.
-Panna Torres ?
-Tak, to ja.
-Pani chłopak żyje, przeszedł trudną operacje ale kula nie uszkodziła żadnego narządu.
-Czyli będzie żył normalnie ?
-Jeśli życie za kratami można uznać za normalne to tak, jeśli chcę się Pani z nim zobaczyć, to ma Pani ostatnią szansę. Gdy Pan Gary lepiej się poczuję zostanie wysłany do aresztu.
-Tak, to oczywiste. To mogę do niego wejść ?
-Oczywiście, tylko proszę nie przemęczać pacjenta.
Otworzyłam drzwi Sali i powoli weszłam do środka. Zobaczyłem bladego Gary’ego podłączonego do różnych sprzętów. Gdy tylko do niego podeszłam chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie z żalem i smutkiem w oczach. Stałam nad nim i patrzyłam przez większą chwilę, nie chciałam przerywać tej przyjemnej ciszy, nie wiedziałam czy go kocham, czy nienawidzę.
-Cami… -powiedział najgłośniej jak umiał, wypowiedzenie mojego imienia wiele go kosztowało.
-Nie Gary, nic nie mów, przyszłam tylko zobaczyć czy żyjesz, teraz wyjdę i nigdy mnie już nie zobaczysz. Nie kontaktuj się ze mną, nie szukaj. –oznajmiłam i w błyskawicznym tempie wyszłam z Sali.

*Ludmiła*
-Zgadzam się. –oznajmiłam wchodząc do kuchni gdzie siedziała moja mama.
-Na co ?
-No jak to na co ?
-Ludmi kochanie nie rozumiem Cię.
-Pojadę z Naty.
-Bardzo się z tego cieszę, jutro wyjeż…
-Mam warunki. –przerwałam jej.
-Jakie ?
-Zostaję w Buenos Aires.
-Chyba śnisz, nie możesz.
-Mogę.
-A co z Natalią ? Zostawisz ją samą, żeby jechała do Europy ?
-Jej problem. –starałam się nie okazywać żadnych emocji.
-Nie, Ludmiła, nie zostaniesz w Buenos Aires.
-Jestem dorosła, zarabiam i tak zrobię co chcę, dobrze o tym wiesz. O której wyjazd ? –moja rodzicielka była zaskoczona moim postępowaniem. Przecież nigdy tak się nie zachowywałam, pomagałam Natalii, nie miałam jej w dupie.
-Bądź na nogach o 8:00 rano.
-Dobrze. –skończyłam rozmowę z mamą i powoli poszłam w stronę mojej sypialni w celu spakowania walizek.
Weszłam do pokoju, otworzyłam drzwi garderoby i zaczęłam wyjmować poszczególne ubrania. Przeważnie pakowanie się zajmuję mi około godziny, gdyż pakuję tylko najważniejsze rzeczy, nie zapełniając zupełnie walizki, ponieważ zawsze w nowych miastach zwiedzam sklepy i kupuję coś nowego.

*Violetta*
Spędzając popołudnie w Studiu świetnie się bawiliśmy, miło czasem powrócić do miejsc szczególnie dla nas ważnych. Przywołują one dobre wspomnienia, motywują lub po prostu inspirują. Wszystkie twarze były roześmiane, pełne pasji, wszyscy śpiewali i tańczyli, robili to co kochają, dokładnie tak jak my przed laty. Czując taką atmosferę uśmiech sam maluję się na twarzy, w takim miejscu nogi same ruszają się do tańca a w głowie tworzy się mnóstwo pomysłów.
To wszystko poniosło także nas, na lekcji Pabla przyłączyliśmy się do śpiewania, śpiewaliśmy razem ze wszystkimi z wielkim uśmiechem na twarzy. Mężczyźnie udało się nawet namówić nas na wspólny występ więc powracając do przeszłości zaśpiewałam z Leonem „Vor por ti”, było zupełnie tak jak dawniej, tylko tym razem byłam pewna co do uczuć do niego.
Wychodząc ze Studia natknęłam się na tablicę ze zdjęciami, zauważyłam na niej kilka zdjęć z naszego rocznika, z występów i z zajęć.
-Leon popatrz. –zatrzymałam chłopaka wskazując palcem na nasze wspólne zdjęcie grupowe. Chłopak zatrzymał się i dokładnie przypatrzył się fotografii.


-Tyle się zmieniło. –westchnął ciężko. –Kto by pomyślał, że tylko ty zostaniesz przy muzyce.
-Życie maluję różne obrazy. –zacytowałam, a następnie wyciągając telefon zrobiłam zdjęcie tablicy. –Idziemy ?
-Tak. –Chłopak chwycił moją dłoń i wolnym krokiem poszliśmy na miasto zjeść obiad


6 komentarzy :

  1. mmmmm ^.^ Fajne zakończenie c:
    " Życie maluje różne obrazy"- co prawda to prawda.
    Mądra Ludmiła ze nie zapelnia całej walizki :D
    Cami, szkoda mi Cię , ale wiem,że go kochasz i masz tam wrócić i powiedzieć ze przejdziecie przez to razem! RIGHT NOW!
    Fajny ten powrót do Studia (; Taki throwback, dobrze jest czasem wrócić do przeszłości i zobaczyc co sie zmieniło. :>
    Rozdział jak zwykle zajebisty! Co tu duzo gadać...masz talent ♡♡♡
    Zazdroszczę, zycze weny i pozdrawiam :*
    Romantyczna ;**
    P.S1 Nie ma zadnej notki?
    P.S2 Co z OS?
    P.S3 Ti amo mucho <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Arcydzieło <3
    Kocham, kocham, kocham twojego bloga. Chyba dobrze o tym wiesz.
    Jaka wspaniała retrospekcja. <3
    Studio i to zdjęcie.<3 Takie wspaniałe.
    Szczęśliwa Leonetta;* Tak długo na nich czekałam. I nie mogę doczekać się jakiejś ich oficjalnej randki.
    Aaaaaa Lu przyjeżdża do BA. Czas odtańczyć taniec radości. =)
    Biedna Cami. =/
    Szkoda mi tej dziewczyny.
    Ale Garego też mi szkoda, bo polubiłam go.
    Jestem ciekawa czy ona znajdzie w końcu prawdziwe szczęście. I drugą połówkę.
    W dalszym ciągu jestem ciekawa czy Lu w końcu zakocha sie. I kim bedzie ten szczęściarz.
    Rozdział wspaniały. <3
    Zaczepiste zakończenie =)
    Nie mogę doczeka sie nexta. ;*
    Te amo
    Madzia <3


    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski <3 !!
    Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu: todo-es-posible-jortini.blogspot.com :D
    Gratulacje!

    Patrycja Brooks ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny ,boski ,świetny
    długo by wymieniać
    nie mogę się doczekać next

    OdpowiedzUsuń