Po słowach, które usłyszałam od Olgi moim ciałem zawładnęła magiczna siła, która wręcz kazała rozwiązać mi konflikty rodzinne, a konkretnie nieporozumienie, jeśli w ogóle można go nazwać nieporozumieniem między Angie a moim ojcem. Nie myśląc nad tym czy moja interwencja pogorszy czy polepszy ich relacje weszłam do pokoju gdzie nie zbyt spokojnie spał mój rodziciel.
-TATO! -krzyknęłam głośno i w tej samej chwili mężczyzna już siedział na kanapie obudzony. Spojrzał na mnie z ulgą, że budzę go ja a nie na przykład jego narzeczona. -Ogarnij się, ja idę po Angie. -oznajiłam nadzwyczaj stanowczo i wyminęłam kanapę aby udać się w stronę schodów.
-Nie Violu! -zatrzymał mnie. -Tylko proszę nie po Angie. -w jego głosie wyczułam błaganie a jednocześnie poczucie winy i zakłopotanie . Widząc jego stan psychiczny zrezygnowałam z podróży na piętro i usiadłam koło mężczyzny.
-Masz poczucie winy. -oznajmiłam dokładnie obserwując jego twarz.
-Kochanie dlaczego tak jest ? -szybko zmienił temat.
-Jak jest ?
-Od śmierci twojej mamy nie jestem wstanie ułożyć Sobie związku. -mówił już niemalże zapłakany.
-Kochasz ją ?
-Tak.
-Dlaczego ?
-Dlaczego ? -spojrzał na mnje zdziwiony. -Bo ona jest po prostu idealna.
-Taka jak mama ?
-Nie.
-No to jak ?
-Nie zrozumiesz tego.
-Tato mam 26 lat. -mimowolnie się zaśmiałam. -rozumiem już wiele, powiedz. -dotknęłam jego dłoni. Mój tata słysząc moją prośbę cięźko westchnął.
-Angie jest idealna. Twoja mama teź była idealna, a jednak nie były tak samo idealne, każda żyje na swój sposób. Każda kocha inaczej, każda myśli inaczej, mówi, śpiewa. Każda robi to idealnie.
-Każda jest idealna na swój sposób. -dokończyłam za niego.
-Tak. -objął mnie ramieniem jak małą dziewczynkę, mocno przytulił i wywołał masę wspomnień.
-Tato, mamo! Popatrzcie co znalazłam. -4 letnia dziewczynka wbiegła do pokoju z wielkim albumem w rękach. -Jesteście tutaj wy i jakiś słodki bobas. -oznajmiła siadając koło swoich rodziców i otwierając znalezisko. Maria i German, bo tak zwali się jej rodzice dokładnie obserwowali jej poczynania. -A tutaj mamusiu masz taki duży brzuszek. -podekscytowana oglądała fotografie. -Bo na tym zdjęciu mamusia jest w ciąży. -ojciec objął swoją córkę. -W brzuszku jesteś ty. -Ja ? -spojrzała na niego zdziwiona.-Tak.-Angie bardzo przypomina mi Marie, gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem a potem poznałem, wyobraziłem Sobie właśnie ją w roli twojej drugiej mamy, sądziłem że będzie tak samo idealna jak Maria. -zaczął opowiadać patrząc w jeden punkt przed Sobą. -Ale stanęło przed nami tyle przeszkód, że trochę nie zdążyłem, ty sama zostałaś matką, wyprowadziłaś się no i usamodzielniłaś.
-Ale nadal potrzebuje matki, tak samo jak taty, który jest szczęśliwy u boku kobiety, którą kocha.
-Tak, ja teź chce być szczęśliwy, bardzo ją kocham, cieszę się, że planujemy ślub, ale popełniam masę błedów, sam sobie kładę kłody pod nogi.
-Tato co ty masz na myśli ? -wyprostowałam się.
-Zrobiłem coś strasznego.
-Zdradziłeś ją ? -spytałam mając nadzieje, że odpowie stanowczo "nie", że chodzi o coś innego, niestety, przeliczyłam się. Z jego ust wydobyło się ciche "tak". W tamtej chwili myślałam, że nic gorszego stać się już nie może, mój tata właśnie zniszczył Sobie życie. Nie chciałam słuchać wyjaśnień, wyobrażałam Sobie tylko jak zareaguje Angie gdy tylko o wszystkim się dowie. I jak na złość jej reakcje mogłam zobaczyć już w tamtej chwili. Zapłakana kobieta szybko zbiegła po schodach uświadamiając mi, że pewnie przez całą moją rozmowę z ojcem stała na górze i wszystko słyszała.
Podeszła do mojego ojca i stając z nim twarzą w twarz z całej siły uderzyła go otwartą dłonią w policzek. Wszyscy staliśmy w milczeniu, z kuchni zdążyła się już wychylić Olga a za nią Ramallo, sytuacja zszokowała wszystkich domowników.
-Violetto możesz nasz zostawić samych ? -w końcu Angie się odezwała. -Olgo i Ramallo was także o to proszę.
-Ttak jasne. -wydukałam i szybko skierowałam się do kuchni ciągnąc za Sobą gosposie i asystenta mojego ojca.
*Camilla*
(...)-A teraz chodź, mam dla Ciebie niespodziankę. -wstał i pociągnął mnie za rękę Ta niespodzianka nie była daleko, 10 minut później znaleźliśmy się na miejscu.
-Schronisko ? -spojrzałam na niego zdziwiona.
-No tak. -promiennie się uśmiechnął i poprowadził mnie w głąb, gdzie zobaczyłam mnóstwo małych i dużych psów wesoło skaczących w klatkach. -W domu przyda Ci się ktoś taki jak jeden z tych psów. -oznajmił wskazując na zwierzęta. Dokładnie się rozejrzałam i zrozumiałam, że to właśnie tego potrzebowałam. Przyjaciela, który NIGDY mnie nie opuści, wysłucha i wesprze. -Rozejrzyj się i wybierz tego idealnego.
-Dziękuję. -wesoło podskoczyłam i pocałowałam go w policzek.
-Mam nadzieję, że to będzie idealny sposób, żeby wynagrodzić Ci te krzywdy.
-Naprawdę Ci dziękuję, to jest idealna niespodzianka.
-Cieszę się. -uśmiechnął się a ja jeszcze raz go pocałowałam. Następnie zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu tego idealnego psa.
*Angie*
-Dlaczego ? -wydukałam z Siebie dokładnie go obserwując.
-Usiądź. -delikatnie chwycił moją dłoń i pociągnął na kanapę. Siadając na niej oparł łokcie na nogach i schował twarz w dłoniach. Po kilku minutach w końcu ją podniósł i spojrzał na mnie z żalem. Ujrzałam na niej łzy, wszystko to spowodowało u mnie mieszankę myśli, mnie wiedziałam czy go nienawidzę czy kocham, dlatego spokojnie czekałam na wyjaśnienia. -Nie chciałem tego. Ta kobieta mnie po prostu wykorzystała, zaciągnęła do łóżka, ale ja tego nie chciałem. Nie chciałem. -powtarzał wprowadzając mnie w co raz to większy dylemat.
-Co za kobieta ?
-Była z Australii, spotkaliśmy się wtedy na tym kongresie. Od początku na mnie patrzyła, zaczęła mnie podrywać. A potem poszliśmy do jej pokoju, miała mi dać ważne papiery, aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Była manipulantką, nie wiem jak to zrobiła, ja tego nie chciałem, nie podobało mi się. -mówił bez entuzjazmu jednocześnie nie kryjąc płaczu.
-Tylko raz się z nią spotkałeś ?
-Zaczęła mnie szantażować, powiedziała że Ci powie, ja chciałem naszego szczęścia. Spotykałem się z nią regularnie aby dostarczyć jej pieniądze. Angie ja tego nie chciałem. -spojrzał mi w oczy. -Kocham Cię.
*Wieczór*
*Francesca*
Poddanie się, najłatwiejsza czynność w chwilach słabości. Bo przecież łatwo się poddać, załamać i zamknąć w Sobie. Ale przecież ktoś mądry powiedział, że nie ma tego złego co
na dobre nie wyjdzie, można się poddać, a można się uśmiechnąć i być szczęśliwym, próbować dalej, po prostu się nie poddawać. Tak też było w naszym przypadku, marzyliśmy i walczyliśmy o marzenia, chcieliśmy być szczęśliwi. Mieliśmy idealną okazję aby się poddać, ale mimo to nie skorzystalismy, walczyliśmy dalej i się udało. Za 9 miesięcy będziemy trzymać owoc naszej walki.
-Kochanie to co jemy ? -spytał wesoły Federico.
-Co powiesz na coś włoskiego ?
-Spaghetti ?
-Może być. -podarowałam mu uśmiech.
-Dobrze, to ja szybko przygotuję a ty nakryj do stołu.
-Oczywiście. -wstałam z kanapy i razem z moim mężem udaliśmy się do kuchni. Z czasem uświadamiam Sobie, że nasza historia jest piękna. Jest prawie idealna. A prawie zniknie gdy tylko pojawi się nasza fasolka. Jesteśmy szczęśliwi, z każdym dniem co raz bardziej.
*Violetta*
Drogi Pamiętniku!Ten dzień miał być spokojny, jeszcze dzisiaj rano cieszyłam się ze szczęścia mojej rodziny, byłam szczęśliwa i chętna rozmowy z mamą dlatego poszłam po jej pamiętnik, w moim rodzinnym domu niestety nie było za fajnie. Tata... tata nie jest tak szczęśliwy jak ja, razem z Angie mają problemy, tata ją zdradził. Teraz siedzę i myślę, na moim sercu siedzi dziwne uczucie, martwię się, chcę aby oni także byli szczęśliwi.-Cześć skarbie, co robisz ? -poczułam dotyk ciepłych dłoni mojego chłopaka na swoich ramionach. Powoli obróciłam głowę i spojrzałam na jego uśmiechnięta buzie. Niestety jego uśmiech specjalnie się mi nie udzielił. -Ej, Violu co jest ? -widząc moje zachowanie kucnął przy mnie i spojrzał w oczy.
-Tata zdradził Angie. -oznajmiłam smutno.
-CO ?!
-Nic więcej nie wiem. Chcieli zostać sami.
-Ale jak to możliwe ? -nie krył zdziwienia.
-Nie wiem. -spuściłam głowę. -Ale oboje cierpią. -na twarzy Leona zobaczyłam zrozumienie.
-Na pewno się pogodzą, Violu oni się kochają.
-A co jeśli nie ? Co jeśli nie będą szczęśliwi ? -na moim policzku pojawiła się łza.
-Skarbie spokojnie. -ściągnął mnie z krzesła abym usiadła na jego kolanach. -Już niedługo zobaczymy ich na ślubnych kobiercu. -pozwolił abym się w niego wtuliła.
-Leon ale ty mnie nigdy nie zdradzisz, prawda ?
-Nawet o tym nie myślę, nigdy nie pokocham żadnej kobiety bardziej od Ciebie, rozumiesz ? -podniósł mój podbródek abym mogła spojrzeć w jego oczy. -Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -musnęłam jego usta.
-A ty ? Zdradzisz mnie ?
-Nigdy! Nie pozwolę abyś cierpi... -moją wypowiedz przerwał dzwonek do drzwi. Z niechęcią wydostałam się z objęć Leona i udałam się w stronę drzwi.
-Cześć Violu. -otwierając je zobaczyłam zapłakaną Angie. -Mogę się u Ciebie zatrzymać ?
-------------------
PRZEPRASZAM! Rozdział jest okropny, pełno błędów stylistycznych, cały bezsensu, przepraszam was za niego. Pisałam go troche na tablecie i troche na laptopie, uświadomiłam Sobie, że nie umiem pisać na innym urządzeniu niż mój komputer. Ale chciałam wam go napisać, bo istnieje prawdopodobieństwo, że zostanę
mojej cioci jeszcze troche dłużej i nie chce wam dawać czekać.
W następnym rozdziale Diemiła, Naxi i Gami bo troche ich brak w tym ...
mojej cioci jeszcze troche dłużej i nie chce wam dawać czekać.
W następnym rozdziale Diemiła, Naxi i Gami bo troche ich brak w tym ...
Nie wiem dlaczego ale liczba obserwatorów spada ...
Z boku pojawiła się ankieta dzięki, której sprawdzę ile osób czyta, proszę aby każdy zagłosował :) \
boski rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na Demiłę i na Germanangie <3
Cudeńko !!! :* Super ! , rewelacyjny rozdział !!! ;)
OdpowiedzUsuńczekam na next !!!
Świetny,piękny,cudowny i wspaniały jest ten rozdział.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego mówisz ze ten rozdział jest okropny jak wcale nie jest.
TY dziewczyno masz talent i go nie marnuj pamiętaj.
:):):)
świetny ;**
OdpowiedzUsuńTak jak mowi kom u gory :
musisz pamietac ze masz.talent ; 33
ja zaglosuje ale teraz jestem a komie bo jestem na chorwacji I nie mam kompa :c
zaglosuje za pare dni jak wrocie do domu oki.? ;))
/Bombelka <3
Świetny *.* Boże, jak ja kocham twe opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuń