sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 43



*2 dni później*
*Violetta*
-Skarbie mój dom jest w drugą stronę.
-Wiem.
-To gdzie jedziemy ? –spytał zdezorientowany.
-Do mnie. –odpowiedziałam krótko.
-W jakim celu ?
-Lekarz powiedział, że potrzebujesz opieki, nie zostawię Cię samego w twoim domu. Zamieszkasz u mnie. –spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
-Wiesz, że nie musisz tego robić ? –spytał a następnie zakaszlnął.
-Muszę, potrzebujesz opieki.
-Jesteś niesamowita. –przyglądał mi się dokładnie.
-Wiem. –zaśmiałam się.
Pół godziny później byliśmy pod moim domem. Gdy tylko weszliśmy do środka, podekscytowana na wieść, że Leon z nami zamieszka Megan dosłownie rzuciła się na mojego chłopaka.
-Pójdziesz się ze mną pobawić ? –spytała tuląc chłopaka.
-Megan Leon musi odpocząć. –oznajmiłam biorąc ją od bruneta, ten tylko się zaśmiał. –Na górze jest dla Ciebie przygotowany pokój, możesz iść się odświeżyć.
-Dobrze. –pocałował mnie w policzek. –Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. –podarowałam mu uśmiech.
-Chodź Megan, pomożesz mi się rozpakować. –porwał ode mnie moją córkę i zabrał ją na górę. Patrząc na nich mimowolnie się uśmiechnęłam.
-To dziewczynka.
-Będę miał córeczkę ? –spytał uradowany.
-Tak, za 2 miesiące będą mogli Państwo ją przytulić. –uśmiechnął się.

-Gratuluję, właśnie zostali Państwo rodzicami! –podał nam naszą kruszynkę, a mój mąż delikatnie ją chwycił. Patrzył na nią z iskrami w oczach.
-Marzenia się spełniają. –stwierdził siadając przy mnie i pokazując mi noworodka. Chwyciłam jej malutką rączkę.
-Będziesz miała najlepszych rodziców na świecie. –wyszeptałam.

-Wszystkiego najlepszego skarbie! –wszedł do pokoju z wielkim tortem, postawił  na stole i zapalił świeczkę o kształcie cyfry jeden.
-Dmuchnij mocno! –poleciłam mojej córce a ta nabrała powietrza i zdmuchnęła świeczkę.

-O czym myślisz ? –nagle poczułam ręce na swojej talii. Od razu rozpoznałam w nich ciepło Leona.
-O Megan. –odpowiedziałam cicho.
-Właśnie rysuje w swoim pokoju. –odwróciłam się do chłopaka.
-Leon myślisz, że w rozbitej rodzinie może być szczeliwa ? –spytałam wprost.
-W rozbitej ?
-Straciła ojca. Właśnie przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne chwile, jej narodziny, potem pierwsze urodziny, wtedy miała pełną rodzinę, tatę, który kochał ją nad życie, a teraz ? –mówiłam a łzy same cisnęły mi się do oczu.
-Teraz ma Ciebie. –oznajmił ścierając łzę z mojego policzka.
-Ale nie ma pełnej rodziny. Ja nie mam mamy, i wiem jaki to ból, wiem jaki to ciężar wychowywać się tylko z jednym z rodziców, ja nie chcę żeby ona przeżyła to co ja.
-Violetta nie porównuj Siebie do swojego taty, to są dwie zupełnie inne sytuacje. Twój tata jest i był sam, musiał Sobie radzić samotnie, chciał Cię chronić, ale ty nie jesteś sama, masz Lu, Fran, i masz mnie.
-Co masz  na myśli ?
-Nie zostawię was. Stanę na głowie żebyście były szczęśliwe. Zauważ, że Megan nie czuję, że nie ma taty, i ja dopilnuje tego aby nigdy tego nie odczuła. Kocham Ciebie i kocham ją, zastąpię jej ojca a przy Tobie zawsze będę. –oznajmił patrząc mi w oczy. Słysząc to wtuliłam się w niego, czułam spokój i bezpieczeństwo.

*Maxi*
-Myślisz, że się uda ? –spytał mój przyjaciel.
-Naty jest uparta, nie wiem.
Właśnie wjechaliśmy na 7 piętro hotelu, drzwi windy się otworzyły, a my przemierzając kilka kroków znaleźliśmy się pod drzwiami pokoju 128. Diego zapukał, a kilka sekund później naszym oczom ukazała się pięknie ubrana, najwyraźniej gotowa do wyjścia Naty. Widząc nas instynktownie popchnęła drzwi aby zamknąć jej przed naszymi nosami, przeszkodził jej w tym Diego, który wsadził swoją nogę między drzwi a futrynę, umożliwiając tym ich zamknięcie.
-Czego chcecie ? –wycedziła przez zęby.
-Porozmawiać. –odpowiedziałem spokojnie.
-O czym ?
-Chyba nie będziemy rozmawiać przez próg, może nas wpuścisz ? –wtrącił się Diego. Natalia ciężko westchnęła i otworzyła szerzej drzwi abyśmy mogli wejść.
-To o czym macie ochotę porozmawiać ?
-Naprawdę się nie domyślasz ? –spytał mój przyjaciel, nieco zdenerwowany.
-Diego spokojnie. –spojrzałem na chłopaka.
-Decyzja podjęta, nie zostaniemy w Buenos Aires. –oznajmiła Naty.
-Miałaś nad tym pomyśleć. –skierowałem wzrok na nią.
-Myślałam.
-Naty dlaczego to robisz ? –spytał co raz bardziej zdenerwowany Diego.–Masz takie coś jak uczucia ?
-DIEGO! –krzyknąłem na chłopaka.
-Taka prawda. Nic się dla niej nie liczy, nie obchodzą jej uczucia własnej siostry, nie widzi jej cierpienia, nie widzi, że ty cierpisz, że my cierpimy! Ma w dupie otoczenie! –wykrzyczał, spojrzał na mnie a następnie na
Naty, na której policzku pojawiła się łza i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.
-Ty też tak myślisz ? –spytała cicho, wstrząśnięta sytuacją.
-Naty … -nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-Wyjdź! –podniosła głos. –Idź do Diego, obaj jesteście Siebie warci!
-Naty spokojnie.
-Wyjdź! –wskazała na drzwi. Spojrzałem na nią z żalem w oczach i skierowałem się do drzwi. Poddałem się.
-Diego poczekaj! –krzyknąłem gdy zobaczyłem mojego przyjaciela w recepcji. –Co ty odwalasz ? –spytałem podchodząc do niego.
-Ja już wyraziłem swoje zdanie na temat tego, więc odwal się. Twoja dziewczyna niszczy życie nie tylko Sobie ale mi, Tobie i Lu.
-Chcesz aby Ludmiła tu została ? –przerwałem jego bezsensowny monolog.
-Tak.
-To się nie poddawaj!
-To co masz niby zamiar zrobić ? Znowu rozmawiać ?! One jutro wyjeżdżają!
-Będę po Ciebie jutro rano, spakuj lepiej walizkę.

*Francesca*
Mimo przeciwności losu, warto być szczęśliwym, warto się uśmiechać, warto się śmiać. Bo w końcu kiedyś ktoś mądry powiedział, że nie ma tego złego co na dobre nie wyjdzie. Teraz to przysłowie służy jako motto wielu ludziom, wielu się z tym zgadza, bo tak chyba naprawdę jest. Bo życie ułożone jest tak, że raz jest lepiej a raz gorzej, nigdy nie jest doskonale na dłużej, i nigdy nie jest źle przez dłuższy czas, więc nie warto się poddawać mimo trudnych i ciężkich chwil.
-Naprawdę musisz już jechać ? –spytałam tuląc mojego tatę.
-Wrócę, za niedługo przylecimy tu z mamą.
-Obiecujesz ?
-Tak, kochanie.
-Trzymam Cię za słowo. –podarowałam mu uśmiech.
-Federico, dbaj o nią, zrozumiano ? –podszedł do mojego męża.
-Oczywiście.
-No to ja się będę zbierał, za 3 godziny mam samolot, trzymajcie się. –przytulił nas obojga i wyszedł.
-Podobała Ci się niespodzianka ? –spytał Fede obejmując mnie w talii.
-Była wspaniała. –pocałowałam go. Ostatnie dwa dni były wspaniałe, po tym jak mój tata zjawił się w naszym domu, zabrał nas na pyszny obiad, potem miły spacer, było wprost wspaniale. Zapomniałam o wszystkich złych rzeczach, w głowie miałam same pozytywne myśli, miałam ochotę latać. 
--------------------
Połowa rozdziału pisania na siłę, co nie daję zbyt fajnego efektu, za co was przepraszam. 
U mnie w poniedziałek ostateczny termin wystawienia ocen, więc mam już spokój, rozdziały znowu zaczną się pojawiać regularnie :) 
Co do rozdziału ... Jeśli chodzi o Naxi to będzie się działo, dzisiaj jak szłam do sklepu to wpadłam na genialny pomysł w związku z nimi! Na prawdę będziecie zaskoczeni :) 
A co do OS ... mam tytuł! xd i to na razie tyle xd Ale obiecałam, że go napiszę to napiszę... jak dopadnie mnie wena.
Proszę piszcie swoją opinie na temat rozdziału, to bardzo ważne! 
~Nikuuś! ;*

12 komentarzy :

  1. Zajmuje sobie miejscówkę.
    Wrócę później ;*
    Te amo
    Madzia<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikuś, naprawdę?
      Ty nawet jak napiszesz wymuszony rozdział to i tak jest ro arcydzieło. <3

      Leoś ma rację.
      Można być szczęśliwym w niepełnej rodzinie.
      Leonetta <3
      So cute. Uwielbiam ich.

      Diego ty debilu!!!!!
      Musiałeś wszystko spieprzyć?!?! Zjebochlast jeden.

      Szkoda że nie opisałaś pobytu taty Fran w BA.
      Ale trudno. I tak kocham twojego bloga.

      Właśnie, dawno ci tego nie uświadamiałam :*
      Bardzo bardzo bardzo kocham twojego bloga <3

      Nie mogę doczekać się nexta;*
      Te amo
      Madzia<3

      Usuń
    2. Zgadzam się ze wszystkim co tu jest napisane w 110% :D
      Monika<3
      PS. Jestem tu nowa :P

      Usuń
  2. Hmm.....i tak zajebisty. W ogóle nie czuć jakby coś było na siłe...nie było chęci czy czegoś takiego, Wspaniały, jednym slowem.
    Zgadzam się z Leonem, w rozbitej rodzinie można być szczęśliwym. Ważne, by były osoby które nas kochają i zawsze nam pomogą, tak jak Viola i Leon.
    Znów pokazujesz jak ważna są dla nas inne osoby, które kochamy. Jak trzeba się o nie troszczyć, dbać, martwić, pomagać.
    I walczyć. Diego, trochę wiary w siebie. Maxi dobrze gada. Trzeba walczyć do końca. i się nie poddawać. Zawsze! Bez wyjątku.
    Pokazujesz też, jak bardzo można się poświęcić dla drugiej osoby. Maxi jest gotów pojechać za Naty. W imię miłośći!
    Miłość na zawsze <3
    Dziękuję Nikuś <3
    Ti amoooooooooo!
    Romantyczna ;**
    loveislikemagictry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW!!!
    Świetny rozdział jak i blog jestem na blogu od kilku dni ale i tak mi się podoba świetny pisz dalej!:):) Czekam na next!
    PS:(kiedy next????)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne to! <3
    I już jestem ciekawa co wymyślisz z Naxi! :)
    Czekam na next! :)
    I zapraszam do siebie:
    http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki świetny rozdział !!!!
    Masz ogromny talent , jestem pod wielkim wrażeniem !
    Uwielbiam twój blog
    Czekam na kolejne rozdziały
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie ty tu widzisz cos napisane na sile?? Rozdzial jak zwykle Z.A.J.E.B.I.S.T.Y! Leon dobrze gada w rozbitej rodzinie bedzie mogla byc szczesliwa. Biedny Maxi i Diego ;C zastanawiam sie ci Maxi kombinuje XD Moze wyjada razem z nimi albo wezma 2 walizki i wloza do nich Nati I Lu (sorry, odwala mi po czekoladzie xd) c; Czekam na neexta c:
    PS - kiedy bedzie next? XD

    OdpowiedzUsuń
  8. No siemcia! Jestem tu nowa! Wczoraj wieczorem szukałam fajnych blogów na telefonie i tak wyszło że zarwałam prawie całą nocke.. a że nie lubie komentować na telefonie to dodaje dopiero dziś z laptopa. Masz ZAJEBISTY BLOG!!!! Nigdy wcześniej nie spotkałam takiego. A wierz mi że czytałam naprawdę duuużo opowiadań ale tylko twoje mnie tak urzekło.. w taki... wyjątkowy sposób. Naprawdę masz cudne opowiadanie i qwielki talent. Jak czytałam to że ten jej cały mężuś nie żyje to jakoś tak dziwnie uśmiech mi z twarzy nie schodził xd.. wiem wiem, świnia ze mnie ciesze się z czyjejś śmierci :P. Fran.. ty biedaku poroniłaś! Współczuje. Jeszcze Fede ci zrobi nie jedno dziecko.. ahaha coś mi odbiło... Leóś ma w 100% racje! Megan będzie szczęśliwa w niepełnej rodzinie! A tym bardziej że on jej zastąpi tate.. i będzie lepszy niż jej prawdziwy tata haha. Mega się ciesze że znalazłam tego twojego cudownego bloga! Od dzisiaj ( tak w zasadzie to od wczoraj mniej więcej 22:40xd ) jestem twoją wielką, wierną fanką. Masz mega epicki talent! Gratuluje max punktów z tego wypracowania.. wiem troche zacofana jestem xd. Zasługujesz na nie z takim talentem serio.
    Dobra kończe ten zwalony komentarz. Czekam niecierpliwie na next i życzę dużo weny.
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zapomniałam powiedzieć że czekam na rozdział z leonettą +18 :D
      Monika<3

      Usuń
    2. Nie przejmuj się, ja res cieszyłam się ze śmierci jej męża. =)

      Usuń